Zaczęło się ponad dwa lata temu, kiedy dostałem niewielką książeczkę Lucyny Szomburg "Droga do Santiago de Compostela" (tu podziękowania). Był to zapis samotnej pielgrzymki do grobu św. Jakuba w Hiszpanii szlakiem francuskim.
Przeczytałem ją ze cztery razy - raz niezwłocznie, później w drodze do Rzymu, tuż przed wylotem do Hiszpanii i wreszcie kawałkami już na samym Camino. Książki już nie mam, bowiem jeszcze przed dojściem do katedry w Santiago podarowałem ją spotkanej po drodze dziewczynie z Polski - Alicji. Cieszyłem się z tego tym bardziej, że Ala mogła czytając przypomnieć sobie swoją, nieskończoną jeszcze drogę wiodącą przez te same miejsca. I pewnie książka powędruje dalej do innych...
W książce był wiersz - tak bardzo prawdziwy i tak prosty, że aż uniwersalny:
Człowiek wyszeptał: "Boże, przemów do mnie."
I oto słowik zaśpiewał.
Ale człowiek nie usłyszał, więc krzyknął: "Boże, przemów do mnie!"
I oto błyskawica przeszyła niebo.
Ale człowiek tego nie dostrzegł. Rzekł: "Boże, pozwól mi się zobaczyć."
I oto gwiazda zamigotała jaśniej.
Ale człowiek jej nie zauważył, więc zawołał: "Boże, zrób cud!"
I oto urodziło się dziecko.
Ale człowiek tego nie spostrzegł.
Płacząc w rozpaczy powiedział: "Dotknij mnie Boże! Niech wiem, że jesteś tu."
Bóg schylił się i dotknął człowieka.
Ale człowiek strzepnął motyla ze swego ramienia i poszedł dalej...
Przypomniałem go sobie w Austrii, kiedy poczułem dotknięcie Pana Boga :-)
Takich chwil, kiedy można przystanąć, pomyśleć, uśmiechnąć się i z większą siłą ruszyć dalej przez życie Wam życzę. :-)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie oglądam papierowe zdjęcia z Hiszpanii i jest między innymi tablica ze szlakiem pielgrzymkowym CAMINO DE SANTIAGO stojąca na MONTE PRDONE. Są tam też figury pielgrzymów.
Przewspaniałe zdjęcie dotyku...
Pozdrawiam serdecznie.
AlEllu! Tę część Camino Frances zacząłem od Logrońo. Nie miałem okazji zobaczyć rzeźb z Alto Pardone. Mam nadzieję opisać moje camino, c którego mam zeszyt notatek, wprzódy jednak muszę skończyć Rzym, który już zacząłem. :-)
UsuńMotylek był cierpliwy, poczekał był aż zrobiłem ze cztery ujęcia, tzn. uśmiechnął się do mnie na fakt, że robiłem bez opcji makro, pomerdał skrzydłami gdy byłem niecierpliwy i w końcu dał zrobić ładne zdjęcie na paluchu. ;-)
A ten motylek zupełnie przypomina mi śpiące w południe na drzewach motyle z wyspy Rodos. Ale nie te ze słynnej "Doliny Motyli". Tam były inne.
UsuńKażdy motylek jest fajny, pod warunkiem, że nie wpadnie do soku, czy sałatki. Nawet biedronki bywają miłe, choć to drapieżniki. ;-)
UsuńWłaśnie takie chwile są w życiu najpiękniejsze. I one nadają mu sens.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię.
Wydaje mi się Stokrotko, że nie trzeba nawet być wierzącym, żeby poczuć takie samo uczucie. Co jakiś czas warto w życiu choć na chwilę zwolnić i dokładniej spojrzeć na piękno, które nas otacza. :-) Pozdrawiam równie serdecznie. :-)
UsuńMożna patrzeć i nie widzieć. Słuchać, a nie usłyszeć. Ech...
OdpowiedzUsuńWażne, żeby od czasu do czasu zreflektować się, zanim się strząśnie. :-) Słuchać też trzeba w odpowiednich okolicznościach, inaczej można nie usłyszeć, choć krzyczą... :-)
UsuńKurcze, przeczytałem, co przed chwilą sam napisałem - to brzmi jak chińskie mądrości, alb o cóś. ;-) Ale, niech tam...
Takie chwile są bezcenne, ale czy zaganiani i wciąż szukający czegoś nieuchwytnego jesteśmy w stanie je dostrzec?
OdpowiedzUsuńMyślę Erinti, że jesteśmy! To kwestia treningu lub wieku. Z wiekiem więcej się zauważa, warto jednak trenować lubienie siebie, bo wtedy zauważa się dużo niepozornych, a jakże pięknych rzeczy kiedy jest się jeszcze młodym i pięknym. :-)
UsuńByłoby miło :)
OdpowiedzUsuńJoanno! To zawsze jest miłe uczucie pod warunkiem, że człowiek zauważy. Patrzę czasem na małe dzieci, bawiące się z biedronką, łażącą im po rączce. one ją zauważają. Dorosły by strząsnął i tyle. ;-)
OdpowiedzUsuńJak niejednokrotnie przekornie zareaguję ... niektórym przydałby się dotyk siłą byczego poroża ...
OdpowiedzUsuńMoże wtedy coś by zauważyli? Wiesz, to jest tak jak ze sztuką. Ja co prawda nie zawsze rozumiem tę nowoczesną i nie widzę nic artystycznego w stercie krzeseł, czy spluwaczce postawionej na kiblu, ale doceniam geniusz malarzy czy rzeźbiarzy odwzorowujących naturę. Dla jednego dzieło, dla drugiego obrazek lub bohomaz i nawet cegła na łeb nie pomaga. :-)
Usuń