środa, 28 października 2015

106. Zgłaszam sprzeciw!

Być może będę jedynym, biorącym odchodzących posłów w obronę. Miller, Piechociński czy ci od Palikota to nie są goście z mojej bajki. Tomaszewski czy Sikorski zresztą też nie.

Wymiana kadr w fotelach na Wiejskiej kosztuje nas kilka milionów złotych, ponieważ każdy odchodzący poseł dostaje odprawę, równą trzykrotnemu uposażeniu posła i wynoszącą niemal 30 tysięcy złotych.

Tylko dlaczego z uporem maniaka wszem i wobec podaje się wszędzie zarobki brutto?

Słyszałem wczoraj takie komentarze, że "wezmą jeszcze po trzy dychy" i szlag mnie trafia, że mało kto w tym kraju odróżnia netto od brutto.

Przecież ten, który naprawdę ciężko zapieprza na jednym etacie czy dostaje emeryturę widzi tylko te pieniądze, które dostaje na rękę. Mało tego - nie zawsze wie ile ma brutto.

Ale cóż to dla nas?

Może jest burżujem i gdzieś tam jeszcze zarabia?

Drogi czytaczu/czytelniczko!

Podajesz komuś zarobki brutto?

Pisałem ostatnio, że wygrała lewica. Co prawda ta postkomunistyczna odeszła do lamusa, młoda - chcąca wszystkim wszystko zabierać i rozdawać uchodźcom - szczęśliwie też nie weszła, ale jednak lewica poszła po władzę.

Wiem, że niektórzy nazywają PiS partią prawicową. Wynika to z retoryki samej partii i przekonania, że jak ktoś jest wierzący, to musi być prawicowcem. Odwrotnie ateista. Taki to komuch jak nic. ;-)

Ale hasła głoszone przez tę partię można przypisać dowolnej partii lewicowej. Janosikowi zresztą też.

Zabierać bogatym, rozdawać biednym i samemu przy tym nie chodzić głodnym.

Tylko że wylewa się przy okazji dziecko razem z kąpielą. Ot, taki podatek od hipermarketów. Lud głupi i ciemny, jak to słusznie swoją drogą zauważył niegdyś Kurski uważa że wie, że hipermarkety nie płacą w Polsce podatków. Wszystko wywożą za granicę. Jest tego sporo, bo lud ów niejednokrotnie widział, ile ludzie w te wózki ładują i ile za to forsy zostawiają przy kasach.

A skąd ów lud to wie? Wie, bo mu politycy powiedzieli. A skąd ci to wiedzą? Oni po prostu wiedzą, bo jakby nie wiedzieli, to by nie mówili.

Więc należy dowalić hipermarketom ekstra podatek. I to UWAGA! Od przychodu. Słuszne socjalistyczne podejście do rzeczy.

Nie będzie pewnie dla nikogo zaskoczeniem to, że większość ludzi nie odróżnia przychodu od dochodu. Słyszałem wczoraj na ten przykład, że "ta babka w warzywniaku nieźle zarabia, sama zostawiłam tam ponad 50 złotych". Jakie to proste! Jedna babeczka wydała 50 zł, a druga zarobiła 50 zł. Ale to tylko pod warunkiem, że ziemniaki i jabłka ukradła, banany wyhodowała w doniczce, a wiejskie jajka sama zniosła.

A! I jeszcze jedno. Co to jest hipermarket? Według projektu ma to być sklep o powierzchni ponad 250 metrów.kwadratowych. Tak więc załapią się sklepy meblowe, salony samochodowe, część aptek, drogerii i popularnych osiedlowych samów. Fajnie?

fotka z gadzetomania.pl

poniedziałek, 26 października 2015

105. Wygrała lewica

źródło: demotywatory.pl

piątek, 23 października 2015

104. Tym razem nie moje...

Tym razem pozwolę sobie wkleić tekst, który dostałem drogą elektroniczną. Nie mam pojęcia kto jest autorem, ale przyglądając się "polskiemu piekiełku" nieco z boku i widząc podobne sytuacje, równie dobrze mógłbym być to ja. :-)

Nic nie poprawiałem, więc uwagi co do edycji nie do mnie. :-)

Bardzo fajne określenie na to co ci z Partii Razem chcą zrobić.
Jak znajdziesz chwilkę to przeczytaj:
"Załóżmy, że każdego popołudnia 10 znajomych wybiera się wspólnie na obiad do restauracji. Rachunek za cały obiad wynosi 100 zł. Ponieważ cała dziesiątka nie zarabia po równo, a wręcz przeciwnie -- mają
bardzo zróżnicowane zarobki, postanowili, że rachunek będą płacić w następujący sposób:
* Czterech najbiedniejszych nie zapłaci nic.
* Piąty od końca pod względem dochodów zapłaci 1 zł.
* Szósty -- 3 zł.
* Siódmy -- 7 zł.
* Ósmy -- 12 zł.
* Dziewiąty -- 18 zł.
* Dziesiąty, najbogatszy z nich wszystkich -- 59 zł.
* Tak sobie postanowili.
Ale pewnego dnia właściciel restauracji oznajmił im:
-- Jesteście takimi dobrymi klientami, że obniżę wam cenę za 10 obiadów o 20 zł.
Więc posiłek kosztował ich 80 zł. Ale ciągle chcieli płacić rachunek w ten sam sposób. Więc 4 Najbiedniejszych ciągle jadłoby za darmo.
Pozostałych 6 policzyło, że obniżka, 20 zł, podzielona na 6 daje 3,33 zł, jeśli więc każdemu płacącemu oddać te pieniądze, to właściwie piąty i szósty dostaliby pieniądze za zjedzenie posiłku.
Właściciel restauracji, widząc, że panowie mają problem z podzieleniem kwoty obniżki, zaproponował im, żeby każdy z płacących dostał zwrot proporcjonalny do tego, ile wcześniej płacił. I tak:
* Czterech najbiedniejszych ciągle jadło za darmo.
* Piąty, teraz nie płaci nic, tak jak poprzednich czterech.
* Szósty teraz płaci 2 zł, zamiast 3 zł (obniżka o 33%).
* Siódmy -- 5 zł, zamiast 7 zł (obniżka o 28%).
* Ósmy -- 9 zł, zamiast 12 zł (obniżka o 25%).
* Dziewiąty -- 14 zł, zamiast 18 zł (obniżka o 22%)
* Dziesiąty -- 49 zł, zamiast 59 zł (obniżka o 16% ).
Pierwszych czterech ciągle je za darmo, a z pozostałej szóstki każdy skorzystał i je taniej niż poprzednio. Jednak kiedy wyszli z restauracji zaczęli porównywać, ile każdy zyskał:
- Dostałem tylko złotówkę z 20 zł -- powiedział Szósty -- ale Dziesiąty dostał połowę, 10 zł!
- Właśnie! Ja też dostałem tylko złotówkę -- przytaknął mu Piąty -- To niesprawiedliwe, że on dostał 10 razy więcej niż ja!
- To prawda! -- dodał Siódmy -- Czemu on dostał 10 zł, a ja tylko 2zł?
Bogaci dostają najwięcej!
- A my nic nie dostaliśmy -- zaczęła krzyczeć pierwsza czwórka -- Ten system wykorzystuje najbiedniejszych!

Cała dziewiątka otoczyła Dziesiątego i dotkliwie go pobiła. Następnego dnia znów przyszli na obiad. Ale Dziesiąty się nie pojawił. Kiedy przyszło do płacenia rachunku, zorientowali się, że pomimo obniżki ceny, nie są w stanie zapłacić nawet połowy rachunku!

I tak to już jest z podatkami, drodzy lewicowcy, zwolennicy państwa socjalnego i głosiciele "sprawiedliwości społecznej". Bogaci najbardziej zyskują na obniżce podatków, ale spróbujcie ich opodatkować za bardzo, atakujcie za bycie bogatymi, a następnym razem mogą nie pokazać się przy stoliku. Jest wiele świetnych restauracji w innych krajach"

Autorem obrazka jest Niko Pirosmani - gruziński malarz w rodzaju naszego rodzimego Nikifora.

I na koniec. Otrzymałem informację, że dokumenty w końcu doszły. Półtora miesiąca wystarczyło...

wtorek, 20 października 2015

103. Ludzie listy piszą. Zwykłe, polecone...

Długo już nie pisałem ni słowa na blogu, bo też i weny nie było i o czym pisać nie było...

Wróć! Jak to weny nie było? Jak to pisać nie było o czym? Przyznaj się leniu, że ci się nie chciało!

Przyznaję. Nie chciało mi się. I w zasadzie dziś też bym nie napisał, gdybym nie chciał pogratulować Stokrotce i Fioletce wydania książki (Aga, wiedziałem już dawno, ale się jakoś nie złożyło).

Moje oderwanie od bloga ma również pewien wątek osobisty. Mianowicie od ponad roku, z krótszymi i dłuższymi przerwami, mieszkam w Tbilisi, w Gruzji.

Mało tego, że mieszkam - w zasadzie się tam żenię.

Ktoś mógłby spytać, jak tam trafiłem, czy nie ma tam niczego, o czym warto by napisać, czy mi nie tęskno do kraju... I odpowiem szczerze - mógłbym pisać i pisać. I pewnie napiszę.

Ale ja sam zadałbym pytanie, co to znaczy "żenię się"?

Chcesz się chłopie żenić, to się ożeń i nie zawracaj gitary.

Niestety nie mogę. To znaczy nie mogę w tej chwili. a wszystko przez to, co w tytule.

Prawie każdy zna piosenkę o tym, że "ludzie listy piszą, zwykłe, polecone...". Mnie do głowy nie przyszło, że jeśli poproszę dorosłą osobę o przesłanie mi dokumentów, które przyjdą z Ministerstwa Spraw Zagranicznych (trzeba było zrobić apostile) do Gruzji, i nawet zostawię pieniądze, wypisaną kopertę i kwitek na polecony, to ktoś mi to wyśle listem zwykłym, bo polecony kosztuje 5 złotych drożej.

Tak więc od półtora miesiąca żenię się, bo listy zwykłe idą i idą i nikt nie wie czy dojdą...