Mam jednak jedną uwagę - w godzinę po ogłoszeniu imienia na portalach internetowych i w stacjach telewizyjnych dał się zauważyć napis "FRANCISZEK I" (słownie: Franciszek Pierwszy). Jest to oczywisty błąd, bo powinno się pisać "Papież Franciszek", lub samo "Franciszek" jeśli wiadomo, do kogo to imię się odnosi. Przyzwyczailiśmy się, że Jan Paweł II, czy Benedykt XVI był czytelny w przekazie nawet bez słowa "papież".
Nie jestem taki stary, ale młody też nie jestem i pamiętam, że przez ponad miesiąc modliliśmy się za papieża Jana Pawła, który dopisek "pierwszy" dostał dopiero wtedy, kiedy jego następca przyjął to samo imię z numerem dwa, oznaczającym kolejność.
Ale wracam do tematu, bo jak zwykle mnie poniesie gdzieś na manowce...
Dziś obchodzimy dzień liczby π (Pi) od amerykańskiego zapisu daty 14 marca, czyli 3.14.
obrazek z xebavit.blox.pl |
Podejrzewam, że wielu to czytających nie bardzo lubi matematykę, lub lubi ją na tyle, że bardzo się cieszy, że jej naukę ma już za sobą. Nie będę tu nikogo męczył wzorami, podam jedynie kilka ciekawostek, choć dla mnie matematyka była ulubionym przedmiotem i nie mam żadnych wątpliwości, że jest królową nauk.
Podstawowymi wzorami z liczbą π, których należy wykuć się w szkole na blachę, są te na obwód koła i jego pole. Dla niektórych makabra... A co się dzieje przy sinusach i cosinusach to szkoda opowiadać. ;-)
Mało kto jednak wie, że odniesienia do liczby π mamy już w Biblii, a dokładniej w 2 Księdze Kronik Starego Testamentu. Przy opisie sprzętów świątynnych jest zapis: "Następnie sporządził odlew okrągłego "morza" o średnicy dziesięciu łokci, o wysokości pięciu łokci i o obwodzie trzydziestu łokci." I niech mi teraz ktoś powie, że Biblia jest nudna...
Dawno temu już zauważono, że stosunek obwodu okręgu do jego średnicy jest równy około trzy. Żyjący niemal trzy wieki przed Chrystusem Archimedes (nie muszę chyba przypominać o gościu, który wyskakiwał z wanny drąc się wniebogłosy) ustalił, że stała wartość stosunku między obwodem i średnicą mieści się w przedziale między dwoma ułamkami: 3+10/71 i 3+1/7.
W piramidzie Cheopsa stosunek sumy dwóch boków podstawy do wysokości wynosi 3,1416, czyli przybliżenie π z dokładnością do czterech miejsc po przecinku! Przypadek?
Wartość stałej dotyczącej koła została nazwana liczbą π dopiero w 1706 roku przez Williama Jonesa, ale wtedy czytano książki tak jak dziś, czyli raczej słabo i dopiero umieszczenie jej w dziele Leonarda Eulera, wydanego w 1737 roku spowodowało popularyzację tego oznaczenia. Była to pierwsza litera greckiego περίμετρον – perimetron, czyli obwód.
Z ciekawostek - nie mogę zapomnieć o Ludolphie van Ceulen, który spędził niemal całe życie na obliczaniu liczby π. Udało mu się obliczyć ją do 35 miejsc po przecinku i tyle też ma wykute na swoim nagrobku. Na jego cześć liczba π nazywana jest czasem Ludolfiną.
W wieku komputerów potrafimy wyliczyć liczbę π z ogromną dokładnością. W październiku 2011 udało się obliczyć ją z dokładnością około 10 bilionów miejsc po przecinku. Obliczenia zajęły 371 dni.
Robi się czasem zawody w zapamiętywaniu rozwinięcia dziesiętnego liczby π. Aktualny (?) rekord Guinessa należy obecnie do Japończyka Akiry Haraguchi, który podał rozwinięcie 100 000 miejsc po przecinku (ciekawe ile czasu gadał lub pisał - sprawdzę później).
Skąd taki tytuł notki? Mój ojciec, któremu nie zawdzięczam zbyt wiele i jednocześnie wszystko, bo jestem na tym świecie i jestem taki, a nie inny, powiedział mi kiedyś zdanie (jak je zapamiętałem przez ponad 30 lat - nie wiem): "Kto z woli i myśli zapragnie pi poznać cyfry, ten zdoła..." Zdanie to jest pi-ematem, czyli licząc ilość liter w poszczególnych wyrazach, otrzymamy liczbę π z dokładnością do dziesięciu miejsc po przecinku. Są inne, można sobie sprawdzić na przykład w Wikipedii.
Najbliższym liczbie π łatwym do zapamiętania ułamkiem jest 22/7, stąd niektórzy świętują liczbę π w dniu ogłoszenia Manifestu PKWN, czyli 22 lipca. Mnie jednak to święto zawsze źle się kojarzyło, jedynie imieniny Marii wywoływały uśmiech.
Jeśli ktoś doczytał do końca, to jest nagroda. Chcecie wiedzieć, gdzie wasza data urodzin umieszczona jest w rozwinięciu liczby π? Wystarczy kliknąć TUTAJ i wpisać datę urodzenia jednym ciurkiem. :-)
Ty chyba spać nie możesz, albo liczbą Pi się tak przejąłeś :)
OdpowiedzUsuńMoja przygoda z 3,14 nadal trwa, matematyk, cóż, lubię matematykę jak ją rozumiem. Ostatnimi czasy dużo czasu nad matmą spędzam, bo wiadomo, matura, wypadałoby zdać, jestem na profilu matematycznym i do dziś zastanawiam się co ja robię tu, a nie na humanistycznym, ale to już mój problem. :)
Nie wiem jak można nie umieć wykorzystać liczby pi w podstawowych wzorach, chociaż tyle potrafię ;D A trygonometria jest dla mnie średnio-trudna i czasami nawet w sinusach i cosinusach coś obliczę. (A znasz to: Sinus, cosinus, daj Boże trzy minus"?)
Ciekawostki, żadnej nie znałam, o. I kiedyś szukałam jakiegoś rozwinięcia liczby Pi, żeby znaleźć swoją datę urodzenia, ale jak już znalazłam, to cyferki w oczach migotały, dzięki za stronkę :)
Czasami chodzę późno spać, jak mam okazję podrzemać pół godzinki po południu. :-)
UsuńSinusy i cosinusy widzę bardzo często - elektryk od tego nie ucieknie i zawsze chciałby, żeby przebiegi zmian napięcia były jeszcze bardziej podobne do ideału. ;-)
Myślę, że takie ciekawostki pozwalają zainteresować się nieco otoczką i uświadomić sobie, jak kiedyś trzeba było "łamać głowy" nad czymś, co dzisiaj wystarczy wklepać do kalkulatora i otrzymać wynik. Gdybym zajął się bardziej humanistyką, to nie robiłbym takich błędów jak "ostatni aktualny", którego z wrodzonego lenistwa nie chce mi się poprawiać. ;-)
Trzy i czternaście, tyle mi zawsze wystarczało,
OdpowiedzUsuńKażda cyfra powyżej to już perwersja. Pozdrawiam
Do moich obliczeń też dwa miejsca wystarczają. :-) Nie mam potrzeby opasywania Ziemi złota nicią i liczenia, ile kilogramów złota trzeba dołożyć przez te pozostałe miejsca po 3,14. ;-)
UsuńSamo liczenie było wyzwaniem, bo nie było wiadomo, czy kiedyś liczbę da się obliczyć dokładnie. Dziś wiadomo, że się nie da. :-)
Z liczbami zawsze mialam sporo klopotow choc z zawodu jestem ekonomistka...
OdpowiedzUsuńBylam ostatnio na filmie "Zycie Pi"
Wiec dostatl tenze chlopiec imie na czesc matematycznego PI?
Serdecznosci
Judith
PS moja magiczna liczba jest 7
Filmu nie widziałem, znam jedynie opis fabuły. Może dostał imię na cześć literki a nie liczby? Chłopiec, o ile mnie pamięć nie myli był Azjatą, a oni lubują się w krótkich imionach. :-)
UsuńNie zastanawiałem się nad swoją magiczną liczbą, ale siedem biorę w ciemno, bo jak siedem, to i "Siedmiu wspaniałych". :-)
Otrzymałem nagrodę! Liczbę Π zawsze lubiłem.
OdpowiedzUsuńmatematykę lubiłem i nawet ukończyłem liceum o profilu mat-fiz, ale poszedłem w kierunku filozofii. Owszem, matematyka i fizyka się tam pojawiały, ale nie w takim purystycznym sensie i znaczeniu.
Magiczne moje liczby to 8 i 13:-D
Matematyka jest fajna, jeśli się ją zrozumie. Podoba mi się żmudna metoda aproksymacji liczby Pi, ale nie chciałem tu zanudzać wielokątami wpisanymi w okrąg i opisanymi na nich. Mnie brakuje nieco filozofii w technicznym wykształceniu. Moją ulubioną książką z tej dziedziny jest "Historia filozofii po góralsku" Tischnera. Nawet inżynier zrozumie. ;-)))
UsuńJaki piękny temat :) Nie wiedziałam, że dziś π świętuje. Niby to oczywiste, aczkolwiek nie wpadłabym na to, żeby w ogóle taki dzień wymyślić ;-)
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać i od razu pierwszy znak zapytania: czy pojawi się tu π z 2 Krn 4,2 i od jakiej strony? I odetchnęłam, bo mi się Twoje wyjaśnienie znacznie bardziej podobna aniżeli Znajomego Agnostyka, który podawał ten werset jako dowód na to, że "Biblia kłamie"... A ja stawałam bezradna, bo dyskusje z nim były po prostu ciężkiego kalibru.
Pozostałe ciekawostki świetne :) I też otrzymałam nagrodę!
Co do 22/7... mnie akurat łatwo zapamiętać :) Raz że o mało co data urodzin (choć z "triduum" poślizgu), a dwa... pamiętasz, jak napisałeś, że nie przeczytałeś jeszcze "Westerplatte" a powinieneś ze względu na patriotyzm lokalny? To mnie taka okoliczność skłoniłaby do czytania właśnie tego nieszczęsnego Manifestu PKWN ;-)
Może dobrze, że się stamtąd przeprowadziłam ;-)
Na temat konklawe nie chciałem wypowiadać się od razu po wyborze Ojca Świętego. Pewne rzeczy muszą po prostu dojrzeć. Przed konklawe zaadoptowałem nawet duchowo jednego kardynała - mnie przypadł Juan Luis Cipriani Thorne z Peru. Gdyby to był jakiś totolotek nie losowy przydział to mógłbym stwierdzić, że byłem blisko głównej wygranej. ;-)))
UsuńPost o liczbie pi chciałem napisać dokładnie tego dnia lub dzień wcześniej.
Patriotyzm lokalny rozumiem, choć nie wszystkie rzeczy trzeba podziwiać. Tacy mieszkańcy Majdanka czy Jedwabnego mają nieco trudniej...
Mój duchowo adoptowany kardynał ogłaszał nowego Papieża :)
UsuńNo, to byłaś znacznie bliżej, z czego się niezmiernie cieszę. Prawdę mówiąc, to bardziej cieszę się z tego, że poszliśmy podobną drogą. :-))) Ogólnie rzecz biorąc nie angażuję się w takie akcje, ale stwierdziłem, że bardziej pomoże modlitwa o dobry wybór i zrozumienie Ducha Świętego dla jednego, konkretnego kardynała, niż dla całego konklawe. Ot, taki ludzki odruch poparty sercem i doświadczeniem... :-)
UsuńByli tacy, co się patrzyli na mnie z przymrużeniem oka... Ja nie od razu, ale po chwili wiedziałam, że tak, że chcę także w ten sposób.
UsuńA ciekawe, jak się czują ci, którym przypadł kardynał Bergoglio? ;-)
Mnie nie było łatwo, bo nie biorę udziału w takich "akcjach". Uśmiechnąłem się dopiero wtedy, kiedy dostałem maila z danymi wylosowanego kardynała. :-)
UsuńPodejrzewam, że tak samo jak my, choć mają pewnie większą satysfakcję i mogą goręcej Bogu podziękować za taki przypadek w losowaniu. Nie modlili się wszak o wybranie tego kandydata, a łaski dla niego podczas głosowania. Mimo to, musiało to być fajne uczucie. :-)
Co do "manowców"...
OdpowiedzUsuńnawet tu się mylą:
http://episkopat.pl/aktualnosci/5026.1,Habemus_Papam_Franciszek_I.html
albo tu:
http://episkopat.pl/radio_watykanskie/46782.1,Nowy_Papiez_Franciszek_I_kard_Jorge_Mario_Bergoglio.html
;-)))
Nie miałem wcześniej czasu, żeby odpowiedzieć na komentarze, ale już wczoraj po południu rzecznik Stolicy Apostolskiej wyjaśnił, jak należy mówić i pisać. Mógłbym stwierdzić, że mnie poparł, ale niestety nie jestem aż takim bufonem. Może szkoda? ;-))))
UsuńKiedy kardynał po "Habemus Papam" podawał imię papieża "Francesco" jakoś nie słyszałem następującego po nim "Uno". :-)
Oczywiście, że masz rację, ale trzeba trochę czasu, żeby to do ludzi dotarło. A nawet po dłuższej chwili pewnie niektórzy będą ciągle trzymali się wersji "książęcej" ;-) Ot tak, bezmyślnie po prostu.
UsuńCo nie zmienia faktu, że na stronie KEP-u to już mogliby przynajmniej poprawki w tych nagłówkach poczynić :)
Ciężko się przyznać do błędu, a jeszcze trudniej ten błąd naprawić. Wiem to po sobie i nieco czasu mi zeszło, zanim ten stan rzeczy w sobie zmieniłem. :-)))
UsuńLiczba pi podobnie jak liczna e to takie magiczne liczby matematyki. O tej ciekawostce z datą nie wiedziałam. Za to znam dowcip związany z liczbę e w dwu wersjach.
OdpowiedzUsuńSiedzą funkcje w barze i piją. Nagle któraś krzyczy: "no to się różniczkujemy!" wszystkie funkcje popijają kielicha. Potem "no to się całkujemy" i wszystkie funkcje wznoszą kolejny toast. W kącie siedzi samotna funkcja i nie pije. Podchodzi do niej barman i pyta "A ty, co ty robisz? Czemu z nami nie pijesz?", na co funkcja "bo ja jestem e do x"
To jest dowcip z tzw. wyższej półki, bo nie każdy wie, że całka i pochodna funkcji e do x jest tożsama. :-) Zrewanżuję się prostszym dowcipem dotyczącym inżynierów:
UsuńTrzech ludzi leciało balonem, ale stracili orientację i postanowili dowiedzieć się, gdzie się znajdują. Obniżyli lot i widząc na dole człowieka zapytali:
- Czy może nam pan powiedzieć, gdzie jesteśmy?
- W balonie - odpowiedział człowiek na ziemi.
- Pan zapewne jest matematykiem.
- A po czym to wnioskujecie?
- Podał pan odpowiedź prawdziwą, precyzyjną i zupełnie bezużyteczną.
- A panowie zapewne są inżynierami.
- A skąd taki wniosek?
- Po pierwsze: nie macie pojęcia, gdzie jesteście i jak się tam znaleźliście, po drugie: prosicie o pomoc matematyka, a po uzyskaniu odpowiedzi dalej nic nie wiecie i winicie za to matematyka.
No to ja jestem właśnie z tych, którzy bardzo się cieszą, że już się matematyki uczyć nie muszą. Ale za to mam matematyka w domu, więc można nazwać to ironią losu bądź karmą ;)))
OdpowiedzUsuńWyszło mi "occurs at position 64,094,792". Kawałek drogi od początku ;)))
Rozwinięcie Pi jest tak długie, że można znaleźć w nim nawet numer PESEL, ale wydawało mi się, że data urodzenia jest ciekawsza. :-)
UsuńCieszysz się, że nie musisz się uczyć, ale podejrzewam, że równie się cieszysz, jak coś z niej się w życiu przydaje. :-)
Co do Franciszka, jakkolwiek wiesz, że we mnie nie wywołuje on (ani inny papież) emocji takich jak u katolika, to przyznam, że zaimponował mi tym, że jeździ komunikacją miejską i obcy mu zbytek, a dodatkowo jest fanem piłki nożnej:) Ludzki:)
OdpowiedzUsuńLudolfina brzmi jak piękna, arystokratyczna kobieta:)) Nazwa często przeze niegdyś używana:)
Wbrew pozorom normalny, ludzki wizerunek jest bardzo ważny na tym stołku. :-)
UsuńJaki będzie w posłudze, przekonają się wierni i obserwatorzy za jakiś czas, kiedy podejmowane będą decyzje lub przekazywane przesłania.
Liczba Pi jest wdzięczna, tajemnicza i trudna, tak że Ludolfina pasuje do niej jak do kobiety. :-)
:))
Usuń...dla liczby pi znam inny wierszyk: był i jest i wieki chwalonym ów będzie który kół obwodów średnicą wymierzył...
OdpowiedzUsuń...Ludolfina Pi - fajnie to brzmi...
No proszę! :-) Takie wierszyki w życiu praktycznym się nie przydają ale miło mieć świadomość, że wie się coś, czego z dużym prawdopodobieństwem spotkany przypadkowo człowiek nie wie. To dobrze robi na samopoczucie. :-)))
UsuńLiczba pi jest mi bliska.Nawet maturę z matematyki zdawałam dużo ponad trzydzieści razy.Jak uwzględnić, że zdawałam ją rano i po południu, to było ich ponad 60.Wystarczyło, by z tą wyjątkową liczbą się oswoić.Ula z
OdpowiedzUsuńdawnodawnotemu.bloog.pl
Nieco inaczej zdaje się maturę, siedząc po tamtej stronie stolika lub mogąc spacerować podczas pisemnych egzaminów. ;-))) Niemniej da się zapamiętać pewne rzeczy i stają się tak bliskie, że prawie że wbudowane w myśli. Pozdrawiam serdecznie. :-)
UsuńPrzeczytałam z przyjemnością i delikatnym sentymentem.
OdpowiedzUsuńJako zaprzysięgła humanistka obnosiłam się w czasach szkolnych - jakże niesłusznie! - z lekceważeniem wobec matematyki, ale liczba pi zawsze wydawała mi się sympatyczna :)
Nigdy nie wiadomo, co się kiedy w życiu przyda. Liczba Pi jest całkiem znośna, jeśli pomyśli się o ludziach, którzy próbowali ją zrozumieć. To tak jak z kobietą - wielu było na dobrej drodze, a nikt do końca kobiety nie zrozumie. ;-)))
UsuńJeszcze niedawno, gdyby ktoś mi powiedział, że o pewnej liczbie, nawet liczbie pi będę czytała tekst z wielkim zainteresowaniem, wyśmiałabym gościa! Aż tu nagle pan Mironq wypisuje całą historię i ciemny człowiek czyta, rozumie i dużo się dowiaduje! Dobrze, że edukacja może jeszcze zadziałać na stary i tępawy umysł babski. Dzięki.
OdpowiedzUsuńMnie się kiedyś wydawało, że byłbym całkiem niezłym materiałem na nauczyciela. Udzielałem co prawda w młodości korepetycji z matematyki, fizyki i chemii i to z dobrym skutkiem, ale jakoś prócz plusów w postaci wakacji zauważyłem też minusy, związane z użeraniem się z rodzicami i wiecznym piskiem na korytarzach. Myślę, że wszystko to, czego trzeba się nauczyć, podane w przystępnej, czasem nawet zabawnej i łatwej do zapamiętania formie, dużo łatwiej wchodzi do głowy i dłużej w niej pozostaje. :-)))
UsuńSpodobało mi się.
OdpowiedzUsuń