Palikot gwałci, to czemu ja nie mogę? Choć tytuł może brzmieć dwuznacznie, to nie o niecne cele rozładowania seksualnego napięcia tu chodzi, ani tym bardziej o jakieś freudowskie analizy. ;-)
Po prostu nie wyrabiam się z czasem.
Wiem, że sporo go marnuję - ale zawsze można powiedzieć, że coś tam nie jest konieczne. To tak jak ze zdrowiem. Nikt nie musi jeść lodów, faworków czy golonki i flaków. Można przeżyć bez soli, cukru, kawy czy piwa. Tylko co to za życie?
Mógłbym nie korzystać z internetu, nie pisać notek i nie czytać książek i blogów. Telewizji i tak właściwie nie oglądam. Miałbym więcej czasu. Tylko na co?
Dostałem ostatnio maila z prośbą o praktyczne informacje dla ludzików wybierających się na camino z Girony. Część już przesłałem, a część znajduje się w moim dzienniku, którego nie mam czasu przepisać do postaci cyfrowej. Od prawie dwóch miesięcy przepisuję swoją wyprawę do Rzymu, choć ostatnio miałem duże obsuwy. A gdzie Santiago de Compostela, skoro kończą się długie zimowe wieczory?
Gdybym mógł jak Jarosław Polskę Zbaw pisać ręcznie piórem, a sekretarka by to przepisała... oj! rozmarzyłem się. W zasadzie to nie muszę pisać, bo rękopisy gotowe, a poprawki naniósłbym na jakimś edytorze tekstów.
Proszę Was mili czytelnicy o poradę. Czy jeśli zapiszę się do jakiejś partii to dadzą mi sekretarkę do utrwalania moich mądrości i politycznych przemyśleń? Byłbym przemycił i moje zeszyciki...
Zaręczam, że piszę ładnie i równo - nawet na leżąco, w zimnym namiocie, charakter pisma mam niezły (tym razem zdjęcie można powiększyć).
Sam nie wiem - szukać kogoś na gwałt, czy też przepisać sam sobie reżim i publikować codziennie lub nie jeść kolacji (śniadań i tak nie jadam)? Muszę się spieszyć, bo zapowiada się kolejna ekscytująca przygoda...
2. strony dziennie mógłbyś publikować:)
OdpowiedzUsuńSekretarka? Na pewno dostaniesz po wstąpieniu do jakiejś partii, na pewno;)
Dwie strony dziennie? Tego jest 2,5 stukartkowych zeszytów, a jestem dopiero w 1/3 pierwszego - do końca roku mi zejdzie w tym tempie, jak się nie zepnę. :-)
Usuńa czy pośpiech wskazany? Będziesz miał czas to napisz cztery etc.:) Poza tym nie musisz przecież toczka w toczkę przepisywać. I skrót myślowy może się zdarzyć:)
UsuńJak ma się dużo do zrobienia, to trzeba jednak "ogarniać front robót". Za jakiś czas wybieram się zapisywać kolejny zeszyt, więc całkiem naturalne jest, że chciałbym wcześniej skończyć to, co już zacząłem.
UsuńSkrót myślowy? To były tylko notatki, które miałem zamiar rozbudować o własne przemyślenia i spostrzeżenia. Mimo braku czasu samo przepisanie uważam za jakiegoś rodzaju oszustwo i pójście na łatwiznę. :-)
Hardcore, justujesz tekst w zeszycie :D
OdpowiedzUsuńA czy gdyby sekretarka to przepisała dałoby Ci to tyle radości i satysfakcji?
Piszę tak jak się zwykle pisze, tyle że z uwagi na oszczędność miejsca nie robię akapitów. ;-) Gdybym miał to przepisane, to mógłbym jedynie pouzupełniać pewne rzeczy, które nie były zapisane, a które zostały w pamięci. Radość daje mi pisanie piórem - jest to nieco kłopotliwe przy dużej wilgotności, lub jeśli chce się coś zapisać na deszczu - brr...
UsuńPo prostu podziwiam, że można tak ładnie pisać, mam okropny charakter pisma, chyba, że bardzo się staram. Zawsze brzydko i rozwiąźle piszę. Mój najbardziej zadbany zeszyt wygląda i tak gorzej niż Twoje zapiski. :)
UsuńTeraz nie ma chyba w szkole pisma technicznego i nie każe się dzieciom pisać piórem. Długopisem, czy flamastrem można nagryzdać byle jak - piórem byle jak się nie da. :-) Mam w swojej kolekcji świadectwa szkolne, które sam sobie (i całej klasie) wypisywałem, więc jak się postaram, to potrafię pisać, niczym benedyktyński mnich. ;-)
UsuńZazdroszczę ludziom, którzy mają ładny charakter pisma i miło się patrzy na takie pismo. Osobiście piórem nie pisałam bardzo długo. Pismo techniczne - miałam aż jedną lekcję w podstawówce, powinnam pisać pięknie ;D
UsuńJak czasem patrzę na pisanie dzieciaków w podstawówce, to sobie myślę, że chyba 90% z nich ma ochotę zostać lekarzami, takie receptowe kulfony stawiają. Jak to mówią znajomość zasad to nie wszystko, praktyka zaś czyni mistrza. Jestem gorącym zwolennikiem tego, żeby choć życzenia świąteczne pisać piórem (choć i tak coraz mniej ludzi wysyła kartki). To nie te czasy, gdzie pióro oznaczało ręce brudne od atramentu i napełnianie urządzenia z kałamarza. No i nie są takie drogie. Takie zwykłe, którego używam na co dzień, kosztowało coś koło 5 zł. :-)
UsuńCzy ty się kaligrafii gdzieś uczyłeś? Nie znam w dzisiejszych czasach nikogo, kto by tak pisał. az w kompleksy mnie wpędziłeś!
Usuńmoze i dostałbyś sekretarkę jakbyś zapisał się do jakiejś partii, ale lepiej zostań poza tym kregiem. władza korumpuje, widzisz co się z ludźmi robi jak dorywają się do koryt. zadnych skrupułów, a wszyscy tacy porzadni kiedyś byli, tacy ładni... pozdrawiam i uciekam, może uda się raz przed północa pójść spać, choc wątpię :)
Ostatnio nosiłam się z zakupem pióra, w gruncie rzeczy nie kupiłam nawet długopisu, kryzys :D A dzieci i owszem, pokolenie lekarzy, mi też tak kiedyś mówili, ale trochę się wyrobiłam, trochę. Moje oczko w głowie chodzi do pierwszej klasy i mają podręcznik do kaligrafii, ćwiczą litery, wyraz i zdania, Nela jak to Nela, mały leń, ale jak się ją przyciśnie to ślicznie pisze, dobrze, że chociaż ona :)
UsuńMi kiedyś nauczycielka zasugerowała, że powinnam iść na medycynę, z tatą bazgrzemy tak samo, ale mama - jak ona coś napisze to szczęka opada.
A co do pisania chociaż kartek ręcznie - Osobiście piszę kartki i listy, długopisem, ale ręcznie i daje to przyjemność. Jak mnie to irytuje jak dostaję kartkę czy list pisany komputerowo, urzędasów rozumiem, ale znajomi, rodzina - zawsze im wytykam, że mają ręce i mogą nimi pisać ;D
Iaviolette - mnie również wpędza to w kompleksy ;D
Fioletko! Techniczny ze mnie facet, to i czytelne pisanie mam we krwi - inaczej wiele projektów można by - że się tak potocznie wyrażę - spieprzyć. ;-)
UsuńSam nieraz narzekałem na niechlujnie napisaną dokumentację, zwłaszcza rysunki, gdzie trzeba się zastanawiać, czy to cyferka 1 czy 7, bo ktoś byle jak zapisał. Z tą polityką to żartuję - takiego faceta, który samodzielnie myśli żadna partia nie chciałaby w swoich szeregach. :-)
Kryzys dziewczę powiadasz? Jak znam życie - a znam - to zwykłe lenistwo. ;-)
UsuńA tak z innej beczki - ludzie nie noszą już nawet ze sobą długopisów. A jeśli jest takowy w damskiej torebce (powiadam - różniste rzeczy można znaleźć w damskiej torebce), to przeważnie jest na tyle nieużywany, że w momencie, kiedy trzeba go użyć, zazwyczaj odmawia posłuszeństwa.
Z moich obserwacji wynika, że przyrządów do pisania używa się najczęściej w dwóch celach: do podpisania się na dokumencie i zanotowania numeru telefonu, kiedy się człowiek spieszy. :-)
Nie lenistwo, po prostu za drogie sobie upatrzyłam, a jako człowiek niepracujący muszę pilnować wydatków ;D
UsuńDamskie torebki - prawda, różne rzeczy można tam znaleźć :D
Trzeba mierzyć siły na zamiary. Jak sobie upatrzysz takie z napisem "Prezydent RP", to sporo czasu jeszcze nie popiszesz. ;-)
UsuńBez przesady ;D A poza tym nie mam zapędów politycznych, nie chcę być postrzegana za parę lat jak świnia przy korycie :D
UsuńW Twoim tekście zaniepokoiła mnie informacja, że nie jadasz sniadań!!! Śniadania TRZEBA jadać w naszym klimacie /to tylko południowcy mogą ich nie jadać/. Więc proszę Cię, abyś sniadania jadał, a zrezygnował z kolacji. I wtedy będziesz miał czas na przepisywanie - podobnie jak Fioletka uważam, że masz piękny charakter /pisma i wogóle/.
OdpowiedzUsuńA po co Ci sekretarka - taka osoba to tylko kłopoty i zazdrość najbliższej kobiety ze sobą przyniesie.
Wszystkiego dobrego.
I zapraszam do siebie.
I na ten link, który podaję pod zagadką.
Nie jadam śniadań od bardzo dawna - piję tylko kawę. Jakiś czas temu ktoś zarzucił mi, że kawa na pusty żołądek to nie jest to, co tygryskom służy najbardziej, więc przed kawą wypijałem herbatę. ;-) Na głodnego ciężko się zasypia - wiem z doświadczenia.
UsuńCharakter to ja mam wredny, choć piszę w miarę czytelnie.
Co do zazdrości, to chyba masz rację. Po co mi przeboje i podejrzenia o zdrady. Teraz popularne są romanse biurowe i przy przyjmowaniu sekretarki bardziej liczą się kiecki jakie nosi i prezencja, niźli umiejętności.
Stokrotko! Nawet jak mnie nie ma w sieci w sposób widoczny, to i tak czytam Wasze posty, jedynie nie tracę czasu na komentarze, bo tak już mam, że mi długie wychodzą. :-)
Nie, obawiam się, że nie dadzą Ci sekretarki Mironq, nie tak od razu. A zeszyt, jak ja sobie przypomnę jak ja bazgrałam, oj mam kompleksy
OdpowiedzUsuńJak nie dadzą, to się nie zapisuję! ;-) Wydaje mi się, że jest różnica między "pisać" i "zapisywać". Ludziom się wydaje, że skoro notują coś tylko dla siebie, to nie muszą się przy tym starać, bo szkoda na to czasu. A potem łażą i narzekają, że nie mogą rozczytać czegoś, co sami zapisali. :-)
UsuńJa chyba potrzebuję lekcji geografii bo bazgrzę jak kura pazurem. Nawet jak się staram.
UsuńNie trzeba robić kursu kaligrafii - kto dużo pisze ręcznie to charakter sam się wyrabia. Jak ze wszystkim - praca to podstawa :)
OdpowiedzUsuńMasz Przemku rację. Charakter się wyrabia, choć nawyki trzeba wpoić. Ja swoje odnogi od piekła mocno zachęcałem do pisania piórem. W szkole też pisali wprzódy ołówkiem a następnie piórem.
UsuńCo do charakteru, to nie zawsze jest on zgodny z zasadami pisania. Sam, mimo że piszę czytelnie, używam "S" drukowanego a nie pisanego w odręcznych tekstach. Tak samo z wielkim "ż", które piszę bez kropki, a jaki przekreślone "Z". :-)
A gdyby tak pisać od razu na komputerze?
OdpowiedzUsuńTeraz takie możliwości że można nawet w przyrodzie.
Pozdrawiam
Zastanawiam się nad kupnem czytnika Kindle 3D. Z doświadczenia wiem, że na wyjazdach w większości nie mam dostępu do prądu, a netbook, który ze sobą zabieram, nie ciągnie zbyt długo na bateriach.
UsuńTen Kindle potrafi długo trzymać i ma dostęp do internetu (darmowe 50 MB miesięcznie w niektórych krajach). Ale żeby te plusy nie przysłoniły mi minusów - nie ma polskich znaków.
Szukać na gwałt, stanowczo - znajdzie się niejedna i to w tym samym dniu. Pięknie przepisze i nawet obrazki dorobi :)))
OdpowiedzUsuńKendżi! Wracasz mi wiarę w ludzi. ;-))) Z tymi obrazkami to całkiem niezły pomysł, ale jest też groźba, że chciałaby mi dzieci w dowodzie dopisać. ;-)
Usuń...zapisz się...
OdpowiedzUsuń...dostaniesz sekretarkę...
...opublikujesz swoje rękopisy...
...później jakaś seksafera, żeby koledzy z partii wiedzieli, że jesteś chłop a nie du*a...
...kiedy już wszystko przycichnie, wydasz pamiętniki ale te już spisze nowa sekretarka, przecież trzeba być na topie...
:)
Rysujesz przede mną świetlaną przyszłość i mocno osadzoną w realiach. ;-)))
UsuńŻeby utrzymać się na topie, trzeba cały czas trzymać głowę kogo innego pod wodą, a drugą ręką piłować stołek pod kolegą - i właśnie to mnie od tego wspaniałego pomysłu zapisania się do partii odpycha. :-)
Sekretarke najlepiej znalezc sobie samemu i bedzie w czym wybierac... Ale po mojemu najlepiej samemu...w miedzyczasie!!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznsoci
Judith
No właśnie w tym problem, że u mnie międzyczas wygląda tak samo jak długie, zimowe wieczory, kiedy nie ma nic do roboty. Po prostu nie chce istnieć! Uparł się drań, czy jak?
UsuńZrezygnuję z kilku książek i dam radę sam, a na przyszłość zamienię pióro na elektronikę, choć przyznaję, że z ciężkim sercem będę to czynił. :-)
Fiu, fiu - ale namaczkowane!
OdpowiedzUsuńPodziwiam.
Samo zapisanie się sekretarki nie gwarantuje. Trzeba jeszcze wspiąć się po szczebelkach partyjnej drabinki do odpowiedniego poziomu wtajemniczenia.
Myślisz, że by Ci się chciało??
Nim to nastąpi, sam przepiszesz - bez łaski.
Namaczkowane, namaczkowane - bo zeszyty trzeba było nosić, to i miejsca człowiek oszczędzał. :-) Zostawiałem jedynie marginesy na zapisywanie adresów spotkanych po drodze ludzi. Tych mailowych i tych pocztowych, bo parę kartek z Rzymu wysłałem.
UsuńMyślę, że jak by mi nie dali sekretarki od razu, to takie babranie się w tym bagienku nie miałoby kompletnie sensu. Chyba jednak przepiszę sam. :-)
Matko droga! Jak Ty równo piszesz!
OdpowiedzUsuńNigdy tak nie umiałam, a teraz to już tak bazgrzę, że hej, więc na Twoją sekretarkę się nie nadam, poza tym sama bym potrzebowała jakiejś :)
Trzeba mieć jakieś talenty - moje się kończą na pisaniu tak, żeby się dało rozczytać. ;-)
UsuńCoraz więcej ludzi ma coraz mniej czasu. Kiedyś zostawiałem sobie wszystko na długie zimowe wieczory, ale te nigdy nie nadchodziły. Zimowe były, nie zaprzeczę, ale żebym miał więcej czasu? Co to, to nie. :-)
Słyszałem przed paru dniami w Jedynce PR fragment rozmowy z jakimś młodym człowiekiem, który z pasją realizuje pomysł udostępniania czytelnikom aktualności prasowych pisanych równi przed stu laty. Przepisuje zatem artykuły w stałej porze od pierwszej do 2-3 AM lub nawet dłużej. Nie pytano go o to, czy się wysypia, ale pytano jak dużo już przepisał. Okazuje się ze imponująco dużo.
OdpowiedzUsuńPiszę o tym po to, aby Cię zainspirować, aby podpowiedzieć ze można. Jeśli doba za krótka, to można ją wydłużyć o godziny przed spaniem i te przed tradycyjnym wstawaniem.
A śniadanie jest konieczne. Wspominasz JPZ , a on tradycyjnie twarożek...
Obowiązuje formuła:
Śniadanie zjedz sam, obiadem się podziel z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi. Podobno to działa. Piszę podobno, gdyż nie próbowałem, zwłaszcza z kolacją
Sam chętnie korzystam z cyfrowych bibliotek czytając prasę i książki sprzed lat. Wiele ciekawych rzeczy można się dowiedzieć. Jak mam czas to na TVP Historia oglądam czasem dziennik telewizyjny (teraz leci z 1989 roku). Jest dużo ciekawszy niż dzisiejsze wiadomości, mimo że diabelnie tendencyjnie wszystko jest przedstawiane.
UsuńStaram się wrzucać kolejne dni jak tylko mam czas, ale nie mam zbytnio ustabilizowanych godzin przed komputerem i zdarza się, że przez dwa dni do niego nie mam dostępu, nie mogę więc tego robić tak systematycznie, jak bym chciał.
Nie mogę tak wstać i od razu jeść - najpierw muszę zrobić coś dobrego. ;-)
Ja bardzo bazgrzę rzadko ładnie piszę.Zaobserwowałam blog.
OdpowiedzUsuńRzadko - więc jednak czasem się da, co mnie bardzo cieszy. Myślę, że niedługo pióra i długopisy będą kupowane przez dzieci w wieku szkolnym, bo dorośli mało kiedy ich używają. :-)
Usuńjakbyś dostał się na ten awans w tej partii dającej z marszu asystentki (tak tak) to w tej to chwili udam się na casting i obiecuję nic nie przekręcać po swojemu przy przepisywaniu, nic a nic! Będę przepisywać literka po literce, wyłączę słownik a w wolnej chwili dorysuję ręcznie szlaczki.
OdpowiedzUsuńKlarko! Jeśli tak stawiasz sprawę, to z chęcią się zapiszę. ;-) Z tymi szlaczkami wszystkie pisma byłyby z pewnością najciekawsze i najbardziej rzucały się w oczy. Z umiejętnościami rysowania szlaczków dostałabyś tę fuchę bez castingu. ;-)
Usuń