czwartek, 13 czerwca 2013

80. A życie życiem...

Telefon komórkowy to smycz na szyję. Wiedziałem już o tym od dawna, kiedy to telefon komórkowy, ważący niemal kilogram, położony niby niedbale na kawiarnianym stoliku, wyznaczał status pijącego kawę gościa w garniturze. Przekaz był wtedy jasny - pracuję w porządnej firmie, którą stać na takie cudo i aparat może w każdej chwili zadzwonić, aby porwać mnie do ważnych, nie cierpiących zwłoki firmowych zadań.

Dziś komórka to norma - nawet dzieciaki noszą w kieszeniach aparaty, będące nieudanym synonimem władzy rodzicielskiej. Kiedyś rodzice wypytywali się: gdzie, z kim, o której będziesz? - dziś wystarcza powiedzenie: "bądź pod komórką" i rodzicielska opieka według wielu młodych bądź nie bądź ludzi jest załatwiona.

Mnie też dopadł syndrom komórki i musiałem na czas jakiś przerwać swoją wędrówkę. Nie wywnętrzam się publicznie, więc rzec mogę jedynie, że sprawy były natury rodzinno-prawno-zdrowotnej. Cóż - i tak bywa, a życie nie jest od tego, by rozpieszczać...

Dość tego, że wylądowałem chwilowo z powrotem w rodzinnym mieście, załatwiając mniej lub bardziej urzędowe sprawy i wypstrykując się niemal do zera z posiadanych przeze mnie zasobów gotówki, które miały mi służyć przez kilka miesiecy.

Nic to, co złego musi kiedyś minąć i właśnie zakończyłem wszelkie niezbędne rzeczy, wymagające mojej obecności w kraju.

Muszę się przyznać, że w ostatnich dniach miałem już tak wszystkiego dość, że rozważałem możliwość czmychnięcia stąd "na wariata", nie przejmując się takimi drobiazgami, jak brak kasy czy niezakończone sprawy.

Dorwałem jednak fuchę na dwa tygodnie, która pozwoli mi dokończyć moją podróż.



Od ponad miesiąca nie oglądałem telewizji, ale z przekazów internetowych i radia, które raczej burczy w okolicy codziennie dowiedziałem się, że nie jestem już homofobem. To była tylko forma przejściowa. Dziś jestem już faszystą, bo naprawdę marzy mi się, żeby Polska była WIELKA siłą i dostatkiem swoich obywateli, żeby każdy Polak czuł dumę z tego, że urodził się, żyje i pracuje dla swojej rodziny i TEGO kraju, żeby cieszył się z osiągnięć swych przodków i rodaków, którzy budowali ten kraj przed nim.

W dupie mam, czy Norwegia czy Turcja przystąpią do UE. Interesuje mnie jedynie możliwość podróżowania do tych krajów, jeśli wpadnę na taki pomysł. Mam gdzieś rozdmuchiwanie unijnej biurokracji, mającej dwa zadania - nakładać nowe obowiązki i zakazy dla obywateli i dać odpowiednie synekury politykom i ich znajomym "zasłużonym" na gruncie krzewienia europejskości.

Z pewnym smutkiem, dopiero teraz odnotowałem odejście z blogowego światka Marii Dory - nikt już nie będzie tak upierdliwy w poglądach i nikt nie będzie wszczynał i podtrzymywał wojenek blogowych - choć w tym ostatnim wypadku mogę się mylić.

Czyli krótko - my sobie, a życie życiem...

11 komentarzy:

  1. Zawsze mnie śmieszy, gdy Turcja zapewnia, że jest krajem europejskim. Może gdyby żył Ataturk tak by było, ale niestety go zabrakło. Nawet w baaardzo wytwornych kurortach odmienność od Europy wychodzi wszystkimi porami. Nie przeszkadza mi to wcale w wylegiwaniu się na tureckich plażach, ale europejskość Turcji można między bajki włożyć. Ale jeśli Europie pasuje islamizacja, to kto wie...???
    Zastanawiałam się dokąd już dodreptałeś a tu taka niespodzianka -
    jesteś w kraju. Pomyśl, czy ta nagła przerwa w podróży nie jest jakimś znakiem - może nie jest Ci pisane w tym roku dotarcie po raz drugi do Composteli? Może jednak jesteś tu potrzebny?
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś nie udało mi się jeszcze zahaczyć o Turcję w swoich wojażach - myślę jednak, że wszystko przede mną. Zwłaszcza jak zaczną mi już wreszcie wypłacać tę ogromną emeryturę, która pozwala popijać drinki pod palmami (co prawda wystarczy tylko na kilka jeśli się nic nie je i mieszka pod mostem, ale to drobiazg ;-) ).

      Co do islamizacji, to zastanawia mnie idiotyczny pomysł neutralizowania chrześcijaństwa w Europie islamem - ja bym czegoś takiego nie wymyślił nawet na największym rauszu. :-)

      Podreptam nieco później - nic się nie stanie, najwyżej upały zaskoczą mnie bardziej na północy. Co się odwlecze, to nie uciecze. Nie dopatruję się we wszystkim znaków - pewne rzeczy się po prostu zdarzają i tyle. :-)

      Usuń
  2. Po prostu... jak miło jest znów zagościć pod Twoim dachem :)))
    Wygląda na to, że też zmieniłam status. Rodzaj żeński to będzie faszystka? ;)

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszelkie postawy odwołujące się choć trochę do patriotyzmu, duma z poczucia polskości zamiast europejskości, brak aplauzu dla pomysłów Brukseli i ideologii multi-kulti to już jest teraz faszyzm. :-( Teraz wolno tylko wygłaszać politycznie poprawne treści. Jak nie - toś faszystka. ;-)

      Usuń
  3. Ech, zycie! I az chce sie zatesknic za czasami kiedy wysylano poslancow aby przekazac wiadomosc. Telefony komorkowe to zmora naszych czasow, no coz czasami ulatwiaja codzienne zycie, a czasami wrecz przeciwnie.

    Wielka szkoda, ze Maria Dora juz nie pisze. Czesto zagladalam na jej blog, od kilku miesiecy zamilkla.
    Wiesz, kazdy ma swoje racje i czasami podziwialam ja za to, ze bronila swoich pogladow. Moglam sie z nia nie zgadzac, ale podziwiam ja, ze pomimo tylu oszczerstw prowadzila swoj blog przez wiele lat.

    Fajnie, ze jestes! Odwal fuche i ruszaj dalej - trzymaj sie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też cenię ludzi wyrazistych, choć niektórzy potrafią być naprawdę wkurzający. Ale zawsze lepiej nie zgadzać się z kimś o przeciwnych poglądach niż dyskutować z osobą nijaką. :-)

      Odwalam swoje i naprzód! :-)

      Usuń
  4. ...zniknąłeś, chociaż jak przeszukuję swoją dziurawą jak sito pamięć, to chyba gdzieś o tym twoim zniknięciu było...

    ...jeśli chodzi o komórki, to był taki okres że chciałem mieć własnego fona, a teraz najchętniej bym go wyrzucił lub zakopał...

    ...jeśli o urzędasów i biurokrację, to brak słów. Dodam tylko że życie swoje a urzędnik swoje...

    ...pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez jakiś czas byłem szczęśliwy nie mając neta i nie obserwując urzędniczych absurdów. Dziś na przykład dotarło do mnie, że ekspresowe linie autobusowe NIE MOGĄ zatrzymywać się w miastach nie będących wojewódzkimi leżącymi na ich trasie. Taki przepis urzędnicy sobie wprowadzili. Z Bydgoszczy do Katowic możesz przejechać przez Częstochowę, ale autobus nie może się tam zatrzymać. Absurd? Oczywiście!

      Komórka w prywatnej firmie potrafi być gorsza niż diabeł wcielony. ;-)

      Usuń
  5. Z rozrzewnieniem wspominam te chwile gdy wyjeżdżając na służbową delegację wiedziałem że mam parę godzin spokoju od telefonów.
    Mówiłem będę przy telefonie za trzy godziny. I nic się nie działo z tego powodu
    Teraz nie do pomyślenia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z żalem zauważam, że znam kilku pracodawców, którzy uważają, że na "SWOJĄ" służbową komórkę mogą dzwonić o dowolnej porze dnia i nocy i wypytywać pracownika o "bardzo ważne" służbowe rzeczy na przykład w niedzielny poranek. Masakra...

      Usuń
  6. Według wszelkich nowo-europejskich standartów jestem faszystka, homofobka i może jeszcze antysemistka, ponieważ smiem nieroztropnie twierdzić, że znam kilka dobrze udokumentowanych przypadków współpracy Żydów z róznymi reżimami, a przecież rozsądnie jest mówić tylko o Holokauście i "polskich obozach smierci". Ech! Kiedy dojdziesz do Brukseli?

    OdpowiedzUsuń