czwartek, 11 kwietnia 2013

77. Dupa, nie dziennikarz...

Nigdy nie miałem zbyt wysokiego mniemania o swoich umiejętnościach w niektórych dziedzinach, choć zawsze miałem dobre mniemanie o sobie.

Ale zauważyłem coś ostatnio. Dupa ze mnie - nie dziennikarz.

Obejrzałem w państwowej telewizji film  Anity Gargas "Anatomia UPAdku" (tego wielkiego "UPA" nie mogłem sobie odmówić przez wrodzoną złośliwość i nawiązanie choćby do słowa "SoPOt", "przePOwiednia" czy "wyPOciny" - tak się pisze w języku wolskim, używanym przez prawdziwych Wolaków). ;-)

 Wcześniej tego filmu, który eufemistycznie nazywany jest dokumentem nie widziałem, bo nie jestem członkiem Klubu Prenumeratora "Gazety Polskiej" (lub jakoś tak), a na Youtube mi się nie chciało.

Dziennikarz musi być przebojowy, chcąc nakręcić dobry materiał. Takoż i przebojowa była pani Gargas, "polując" na właściciela terenu, na którym rośnie sławetna brzoza smoleńska. Rosjanie nie mają chyba takiego parcia na szkło jak nasi rodacy, zresztą lata przeżyte w tamtym systemie nauczyły wszystkich, że lepiej się w mediach nie wypowiadać, bo tylko kłopoty z tego być mogą. No, chyba że trzeba pochwalić się wykonaniem planu, wyrazić aprobatę dla władz lub zauważyć, że "co prawda są problemy ze sznurkiem do snopowiązałki, ale pojawiły się walonki w nowym fasonie". Lub coś w tym guście.

Doktor bodajże Bodin, czyli właściciel terenu ze złamaną brzozą, ku naszej radości zgodził się wypowiedzieć na temat zamachu (przecież nie ma wątpliwości, że to był zamach - a jeśli fakty świadczą o czym innym, to tym gorzej dla faktów). Mało tego, nawet był wtedy na miejscu i został przewrócony na glebę podmuchem przelatującego samolotu.

Ja w swojej naiwności byłbym się spytał przy takiej okazji, czy sławna brzoza została ścięta właśnie wtedy, złamała się wcześniej, czy też może ktoś potraktował ją okrutnie jakiś czas później.

No, ale jak zauważyłem, dupa ze mnie - nie dziennikarz. Nie po to ludzie kończą dziennikarskie studia, żeby działać jak jakiś amator. Ważniejsze było to, że koło oderwanego skrzydła były też mniejsze kawałki aluminium. Dość logiczne - ja jak kroję kanapkę, to też zawsze nakruszę. A po drugie - wtedy Macierewicz nie miał jeszcze dopracowanej wersji z wysokością samolotu - po co mu wchodzić w paradę niewygodnymi zeznaniami?

Tak zmanipulowanego materiału dawno nie widziałem - ostatnio chyba ze dwa tygodnie temu, oglądając na TVP Historia wieczorne wiadomości z 1988 czy 1989 roku w bloku historycznych powtórek.

Wiem, że w dzisiejszych czasach dziennikarz musi być hieną, bo inaczej na chleb ze smalcem nie zarobi, a ludzie lubują się w czyichś tragediach. Rzetelność zanika wraz z zanikaniem zawodu... szewca. W tym fachu nie było miejsca na fuszerkę. Podbić zelówki mógł praktykant, ale uszyć buty tylko fachowiec.

Dziś nie ma apolitycznych dziennikarzy, naukowców, księży, policjantów czy wojskowych. Każdy ma jakieś sympatie czy antypatie polityczne,  z czego tych mających antypatie jest zdecydowanie więcej.

Weźmy na przykład takiego dowódcę warszawskiego garnizonu, który odmówił jakiemuś komitetowi obchodów rocznicy smoleńskiej asysty honorowej, mającej stać przy wieńcu złożonym przez Kaczyńskiego na Krakowskim Przedmieściu. Toż to dla niektórych dziennikarzy zagrywka polityczna - dla mnie zaś logiczne działanie i pragmatyzm.

Ale jak wspominałem - dupa ze mnie nie dziennikarz.

Ponoć trzy osoby przeżyły zamach w Smoleńsku. Bo tak powiedział Macierewicz, który jest wyrocznią w sprawach smoleńskich. Ja bym takiej rzeczy nie puścił w medialny obieg bez sprawdzenia dowodów. No, ale... oczywiście... dupa ze mnie nie dziennikarz!

33 komentarze:

  1. Tisze jediesz dalsze budiesz - tak brzmi to rosyjskie przysłowie.
    Nie ma się co dziwić że nie chcą rozgłosu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja im się wcale nie dziwię. Zmieniła się władza, ale system pozostał podobny. Z takiego wywiadu żadnych profitów nie ma (chyba, że zachodni dziennikarze płacą, bo i tak bywa) a nieszczęść można sobie kupę na głowę sprowadzić. Na co to komu?

      Zawsze myślałem, że w dziennikarstwie najważniejsza jest informacja. A tu się okazuje, że nie o informację w dziennikarstwie chodzi, a o budowanie odpowiedniego napięcia dla uzyskania zakładanego efektu. Ale jak mawiał klasyk: "Nie ze mną te numery, Brunner...."

      Usuń
  2. Gdy byłam młoda i nieco głupawa, to bardzo chciałam zostać dziennikarką, ale z czasem mi przeszło. I pomyślałam,że chyba wisiała nade mną czyjaś ochronna dłoń, bo musiałabym się teraz wstydzić tego zawodu. U nas dziennikarze działają tak jak ich amerykańscy koledzy w latach 20-tych poprzedniego stulecia - przeć do przodu wspinając się po trupach, a gdy ich brak - samemu je czynić. Jakakolwiek rzetelność i bezstronność informacji jest niewskazana, liczy się tylko sensacja, omawiana 100 razy na dobę, przedstawiana z każdej możliwej strony a dodatkowo preparowana pod interes tych, którzy płacą. Czy nie zauważyłeś, że działanie jedynie słusznej partii oparte jest na zasadach gebbelsowskich? W kłamstwo powtarzane 1000 razy ludzie zaczynają wierzyć.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Goebbels stworzył podstawy nowoczesnej propagandy wprowadzonej w czyn. Mnie trochę szkoda, że całą tą propagandową machinę nazywa się teraz dziennikarstwem. Chyba ludziom nazwa źle się kojarzyła, bo propaganda jak była tak i jest i nawet ma się lepiej, ale się inaczej nazywa. ;-)

      Nie wiem, czy to dobrze, że zrezygnowałaś z dziennikarskiej kariery bo myślę, że mogłabyś spokojnie prowadzić lub przygotowywać tak ciekawe programy jak "Sonda" Kamińskiego i Kurka. Dziennikarstwo to nie tylko żerowanie na politycznych sporach i ludzkich tragediach, choć oglądając nasze media trudno nie odnieść takiego wrażenia. Niestety, programów "dla ludzi", nie "dla telewidzów" jest jak na lekarstwo. Z ciekawych używam jedynie dokumentalnych na TVP Historia. Są dobrze zrobione i sporo można się dowiedzieć o sprawach, na temat których milczało się przez lata. Pewnie nie mają takiej widowni jak "M jak mdłości" czy "Tańce i różańce", ale jak dla mnie są jedyną rzeczą, którą da się w TV oglądać. Miłego! :-)))

      Usuń
  3. A ja czuję że mnie obrażają i lekceważą. Bo jeśli mówi mi ten facio o tych trzech co przezyli "ale nie jest to pewna informacja" - to znaczy że uważa się mnie za osobę która we wszystko uwierzy co usłyszy, za osobę mało rozgarniętą, wręcz głupią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne odczucia. Bardzo nie lubię, kiedy ktoś traktuje mnie tak, jak starszych ludzi na pokazach oferujących byle gówno za ogromne pieniądze. Masz tylko kupić a nie dopytywać się o certyfikaty czy gwarancje.

      Sekta smoleńska początkowo używała niedopowiedzeń i kierowała nienawiść na konkretne osoby. Teraz otwarcie mówi o zamachu. Nikt przecież nie sprawdził, czy na skrzydłach samolotu nie było Tuskowych odcisków palców. To ogromne niedopatrzenie. ;-)

      Usuń
  4. ...sorry, ale na temat tej sprawy nie wypowiadam się, a ta cała nagonka polityczno-dziennikarska mi zwisa. Stała się tragedia, bo zginęli ludzie i nie ważne jest dla mnie opcja polityczna. A te wszystkie komisje, to hieny żerujące na tragedii...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chodzi mi wyłącznie o tę jedną sprawę, choć tu aż się ciśnie na usta pytanie, które mi przyszło na myśl. Chodzi o rzetelność lub propagandę. Może jestem przewrażliwiony, ale ostatnio słowo "dziennikarz" kojarzy mi się z: "hiena", "krętacz" i "manipulator".

      Przypomina mi się pytanie Smolenia: "A dla kogo ten wywiad?". Znając nazwisko dziennikarza i jego rozmówcy bez oglądania lub czytania wywiadu wiem, w jakim będzie tonie i kto dostanie po grzbiecie, co jest równoznaczne z tym, że wiem, kto dziennikarzowi zapłaci. :-)))

      Usuń
  5. dziennikarze kreują rzeczywistość nie od dziś i nie od dziś trafiają do tych co mają trafić, ponadto nieustanne powtarzanie czegoś, najbardziej bzdurnego, czyni to z czasem wiarygodne i o to chodzi. Ofiary są narzędziem do osiągnięcia celów i bardzo trudno uwierzyć, że są takie kanalie dziennikarskie, polityczne, ba! nawet rodzinne, dla których świętości można przeliczyć na pieniądze.
    Pamiętam jak po powodzi do Wilkowa przyjechał kolega wspomnianej przez Ciebie redaktor niejaki redaktor Pospieszalski i nagrywał wypowiedzi zrozpaczonych powodzian o władzy, która ich opuściła. Za każda wypowiedz płacił 100,00 pln. To dopiero kanalia!
    Nie każdy dziennikarz, co skończył dziennikarstwo. Jesteś ok:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie jednak męczy ten permanentny brak dziennikarskiej rzetelności i robienie idiotów z odbiorców treści. Z jednej strony rozumiem, że w konsumpcjonizmie liczy się jedynie to, co się sprzedaje, z drugiej obraża mnie takie kłamanie i manipulowanie w żywe oczy.

      Kiedy zaginęli alpiniści na Broad Peak i nie było wiadomo co się z nimi dzieje jakieś hieny poleciały szukać rodzin chłopaków, żeby przed kamerami zapytać się jak się czują. To "typowe" dziennikarstwo ostatnich lat.

      Dziennikarstwo "smoleńskie" to jednak w większości czysta manipulacja, taka jak z przypisywaniem Prezydentowi Komorowskiemu planowania zamachu, bo rzeczywiście powiedział: "Być może Prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni". Do dziś pojawia się taka manipulacja, ale trzeba mieć samą złą wolę, żeby tak wyciągać słowa z kontekstu. Pisałem o tym kiedyś na starym blogu. :-)

      PS. Pospieszalski płacił chyba tylko za te "właściwe" wypowiedzi jak mniemam?

      Usuń
  6. Nie oglądałem żadnego z filmów, bo mnie interesują twarde fakty, a nie wiara. Jestem prawnikiem i oczekuję nie domniemań, nie budowania atmosfery zdrady i nie tej fuszerki, z którą mamy wciąż do czynienia. Okazuje się, że chowa się nie tego, co trzeba, a spontaniczny aktyw radziecki publikuje poniżające zdjęcia zwłok ofiar. Dodatkowo upadła pierwotna wersja wypadku jakoby Kaczyński wraz z pijanym Błasikiem (jednocześnie obecnym i nieobecnym w kokpicie)przejmują stery i wrzeszcząc "Patrzcie, jak lądują debeściaki" rozwalają samolot. A polska dyplomacja skamląca bezskutecznie u putinowskich wrót o zwrot wraku jest żałosna.
    Chciałbym normalnego śledztwa. Teraz prawdopodobnie jest na to wszystko za późno. Jedno trzeba przyznać, niezależnie od przyczyn katastrofy: Rosja rozegrała to mistrzowsko, a nasze władze wypadły przy ekipie Putina niczym gówniarze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem prawnikiem, a jedynie technicznym facetem ze zwykłym, inżynierskim wykształceniem. Mnie też jednak zawsze interesowały bardziej fakty, nie domniemania. Rosja rzeczywiście rozgrywa nas jak chce, a teoria o zamachu "od wewnątrz kadłuba" jest im jak najbardziej na rękę, bo pozwala na szukanie podejrzanych w Polsce, gdzie samolot stacjonował.

      Przyznaję, że nie spodziewałem się, że tyle idiotycznych błędów popełni nasza prokuratura i komisja Millera. Mam jednak bardzo ograniczone zaufanie co do zdolności naszych prokuratorów i dziwię się, że wystarczy prawnicze przygotowanie i znajomość ton przepisów (bez obrazy), żeby prowadzić śledztwo. Bo tu liczy się bystrość myślenia i kojarzenia faktów, a nie stołek, na którym się siedzi. A taki prokurator prowadzi sprawy z tak wielu dziedzin, że niemożliwością jest, żeby znał wszystkie mechanizmy i był dobry zarówno z rybołówstwa, maszyn górniczych jak i konstrukcji samolotów.

      Mówienie przez polityków PiS, że ktoś ma udowadniać, że nie było zamachu jest tak idiotyczne, jak udowadnianie, że się nie zdradziło żony - zero możliwości, można mieć co najwyżej niezbite alibi. Ale nawet jakby ktoś siedział w tym czasie w więzieniu, to i tak wątpliwości pozostają. :-)

      Usuń
    2. Spodziewam się, że katastrofa smoleńska pozostanie na zawsze wielką tajemnicą wiary. Nawet jak uda się stworzyć międzynarodową komisję pełną amerykańskich ekspertów ;) to i tak znajdą się tacy, co powiedzą, że przecież Amerykanie nas w Jałcie sprzedali, więc nie wolno im wierzyć.

      Usuń
    3. Ja bym tego nie ujmował w kategoriach wiary - no chyba, że wierzy się w zamach i podłożenie bomby przez Tuska w połowie skrzydła samolotu. Na to nie ma lekarstwa i szybko nie zostanie znalezione. Pewnie po trzech latach nie da się znaleźć jego odcisków palców na wewnętrznych elementach maszyny, ale to wynik rosyjskiej gry i zaniedbań polskiej prokuratury. ;-)

      Usuń
  7. Klik dobry:)

    Telewizja czasami pyta o coś przypadkowych przechodniów. Zawsze wierzyłam, że jak przypadkowo zapytany anonimowy człowiek, to mówi co sam uważa. Aaaaa... guzik! Też byłam raz zaczepiona przez ekipę telewizyjną. W tym czasie, kiedy inny przechodzień mówił coś do mikrofonu trzymanego przez dziennikarza, drugi dziennikarz - na uboczu - ustawiał mnie, co mam mówić. Wręcz mnie uczył, jak na filmie Pawlaka w Ameryce uczono przemowy o zmarłym bracie. Oczywiście w telewizji nie wystąpiłam. A może akurat bym gwiazdą została? hi, hi...

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś w Gdańsku był taki cykliczny program lokalnej telewizji pt. "Co mnie gryzie?" (może jeszcze jest), gdzie ludzie opowiadali o tym, co im się nie podoba. Co tydzień nadrywali ze dwie godziny materiału, ale kilkunastominutowy program zawierał tylko te wypowiedzi, które pasowały redaktorom. Tak więc to nic nowego... :-(

      Zdecydowanie zostałabyś gwiazdą, jeśli tylko przerosłabyś oczekiwania instruującego i pojechała większą wazeliną. ;-)))

      Usuń
  8. A ja mam dwie pary butów szytych na moją stopę :) Nie poszedł na nie majątek, ale marketingowo zarobili bo kupuję buty tylko dwóch firm tej co mi szyła na miarę i jeszcze innej ... Czyli są prawdziwi szewcy :)
    A o Smoleńsku ani nie czytam, ani nie oglądam i myślę, że o wiele bardziej dostojnie byłoby bez całej otoczki zbudowanej przez naczelnego eksperta kraju.
    P.S. Jak dobrze jest wrócicić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę zazdroszczę butów szytych na miarę. Sam jestem w trakcie kupowania sobie butów. W zasadzie nigdy nie miałem z tym problemów, musiał się po prostu zgadzać rozmiar i nie mogły być zbyt krzykliwe kolory. Teraz doszedł mi jeszcze warunek wytrzymałościowy - muszą przejść minimum 4 tysiące kilometrów. Nie potrzebuję nawet długiej gwarancji - wystarczy pół roku. :-)

      Mnie Smoleńsk też męczy, nie mogłem jednak nie zareagować na jawną manipulację i robienie z ludzi idiotów "na żywca". :-)

      Usuń
  9. Omijałam wczoraj telewizję szerokim łukiem; no trudno, nie daje już rady słuchać tych "rewelacji".
    Jedno mnie tylko dziwi od dawna: czy naprawdę nie można co jakiś czas organizować jakichś spotkań (mniejsza o formę), podczas których ludzie posiadający wiedzę mogliby punktować te opowieści dziwnej treści. Wiem, że to może brzmi naiwnie, ale - jak mówią - kropla drąży skałę, a na razie okazuje się, że wzrasta grupa wierzących w zamach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem takie coś nic nie da. Problemem są nie tylko spiskowe teorie, dokumenty kupowane na bazarze czy filmiki z dobijania rannych. Największym problemem są błędy prokuratury. Przykro mi, ale nie mam o prokuratorach najlepszego zdania, a o prokuratorach - trepach, to mogę jedynie opowiadać dowcipy. :-)

      Usuń
    2. a ja tak nie na temat :) dzis ubiegles mnie z wizyta! dzisiaj z rana mysle sobie: wreszcie weekend, zafunduje sobie wieczor przy dobrej herbatce i zajrze do moich najbardziej ulubionych ( i zaniedbanych przeze mnie) blogow. co tam u nich slychac. Byles w grupie osob, o ktorych pomyslalam :) ale zajrze do ciebie na dluzej dopiero wieczorem, bo jeszcze jestem w pracy i glupio tak troche blogowac zamiast pracowac... :)

      Usuń
    3. Przez grzeczność nie zaprzeczę.
      Żeby polemizować trzeba mieć argumenty.
      Jak na razie ma je tylko jedna strona bo zbiera materiały dowodowe. Druga strona dała sobie spokój - bo? Bo UWAŻĄ, że ma rację.
      Ale nie chce jej się tego udowadniać.
      Mam w rewersie rozgrywki - mnie przekonują dowody i to kto prowadzi badania i dochodzenia. Nawet ta "właściwa" strona ostatnio przyznała, że słynny raport zawiera błędy i rozbieżności, ale to nie szkodzi (?)
      Poczytajka na weekend - mimo wszystko warto poświęcić kilka minut:
      http://kontrowersje.net/student_pawe_artymowicz_przedstawi_animacj_lotu
      Pozdrawiam.

      Usuń
    4. @ Fioletka
      Oj, to mamy tak samo! Żeby tylko nikt się od nas nie zaraził, bo ciemno to widzę. ;-))))

      Usuń
    5. @ A&L
      Jako pilot (tylko szybowcowy) byłbym lądował nawet we mgle - szybowiec nie może odejść na zapasowe lotnisko. Za miesiąc będę w Niemczech lub na Węgrzech. Może tam znajdę jakieś dowody ze Smoleńska. Bo skoro udało się ludziom ze Stanów i Australii?
      A tak poważnie. Po jaką cholerę iść do gościa, u którego stoi brzoza i nie spytać się kiedy się złamała, skoro wokół tego tematu jest tyle kontrowersji? :-)

      Usuń
    6. Wiem jedno. Cztery miesiące przed Smoleńskiem w wypadku samolotowym zginął mój brat, bratowa i jeszcze dwie osoby. Widziałam jak wyglądał las po ich "lądowaniu" i jak przeryta była ziemia oraz połamane drzewa na szerokość ich skrzydeł na kilkudziesięciu metrach. Skoro lekki samolocik skosił pół lasu i wyrył sobą ogromny pas ziemi - to dlaczego jedna brzoza dała radę tak ogromnemu samolotowi? A pasu wyrytego przez kilkudziesięcio tonowy samolot nie ma wcale. Cud jakiś, czy cuś?
      Lekki samolocik nie rozpadł się na milion kawałków po zderzeniu z niezliczoną ilością drzew, a taki smok poszedł w drobiazgi? To jednak odrobinkę daje do myślenia.
      A jak do tego damy zabawę w zamianę ciał i kłamstwa o ich pochówkach - dziwy, panie, dziwy nad dziwami.
      Jak mamy sprawę wyjaśnić - dopuśćmy do głosu specjalistów polecanych przez stronę z wątpliwościami.
      Ja poproszę o rzeczowe dowody, wyliczenia, symulacje.
      Argument przeciwstawny do wyliczeń matematyczny w postaci "a właśnie, że nie", albo "pan się nie zna" jakoś mnie nie przekonuje. Toż już nawet oficjalni specjaliści niechętnie, a jednak przyznali, że trotyl był.
      A my tu w państwowej komisji mamy pana, który lata awionetką, jest astronomem i drugiego specjalistę, który robił doktorat zrzucając beczki z samolotu. Specjalistom od badań katastrof lotniczych z największych firm samolotowych, autorytetom, do których zwracają się o opinię firmy z całego świata odmawia się wiary i umiejętności. Dlaczego?
      Przecież to naszym politykom najbardziej powinno na tym zależeć.

      Usuń
    7. Halo! Ale to właśnie eksperci Macierewicza nie są od badania katastrof lotniczych. Ktoś tam kiedyś latał Boeingiem i tyle. Ale przyjmijmy Twoją wersję zamachu, bo zasadniczo ugodowy jestem.

      Trzeba zbadać, która z tych 96 osób wniosła na pokład ładunki wybuchowe i jak jej się to udało. Kto przeszukiwał przy wejściu na pokład Prezydenta Kaczyńskiego, załogę i gości? I kto wreszcie do jasnej cholery złamał tę brzozę, bo podczas filmu pani Gargas "zapomniała" o to zapytać (chyba, że zapytała i odpowiedź była zła). Swoją drogą, wyrazy współczucia z powodu osobistej straty. W takich tematach nie ma już żartów.

      Usuń
  10. A ja znowu cytacik. Z dorobku Fredry:
    Będę feudałem
    Albo radykałem,
    Kogo mam obrzucić błotem,
    Pomówimy potem o tem.
    Moje czoło jak miedziaczek,
    Moje pióro jak wiatraczek
    Na usługi swoje masz,
    Tylko powiedz, co mi dasz???

    Czy dziennikarzy miał na myśli Pan Hrabia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mości Tatulu! Cytat przedni, kogokolwiek autor miał na myśli. :-) Zdecydowanie nie lubię ludzi, którzy więcej czytają niż piszą. My do tej kategorii należymy i - mało tego - jeszcze przy okazj myślimy. :-)))

      Usuń
    2. Zgadzam się. W związku z tym warto dokonać reinterpretacji problemu szczególnie w kwestii : - Kto jest dupa nie dziennikarz?

      Usuń
  11. Ciezki temat dzielacy Polakow. Dorzuce pare groszy od siebie. Wszelkie skrajnosci i radykalizmy wywoluja we mnie lek. Obie opcje ^polityczne dalekie sa od mego idealu sprawiedliwego, uczciwego traktowania panstwa i obywateli. Ale przeciez nie istnieja idealy, to utopia :) stronie od krzykaczy, podzegaczy i manipulantow, ale jednak cos mi mowi , ze wszystko potoczylo sie nie tak. Nie mowie o tym co stalo sie 10 kwietnia, ale o tym co stalo sie pozniej. I gdyby rzad polski troche inaczej sie zachowal, to mniej byloby ( choc zawsze cos by sie znalazlo) niedopowiedzen, spekulacji, a zachowanie rzadu bylo jak woda na macierewiczowy mlyn.

    Czesto, w obliczu takich tragedii, staram sie wczuc w role tych co stracili tam bliskich. Oni na pewno nie zycza sobie wrzawy nad grobami swoich bliskich, ale na pewno czuja sie mocno rozgoryczeni, wiedzac, ze ich bliscy byli oczernieni w mediach, ze sekcje zwlok uragaly podstawowym, ludzkim zasadom Tak tez nie mozna - przeginac w druga strone.
    ogarnia mnie totalny smutek jak widze te kobiete Kopacz w telewizji, ze nie ma w niej zadnego wstydu. Wydaje mi sie, ze gdybym byla na jej miejscu i gdyby udowodniono mi te klamstwa, mowie o tym przeczesywaniu ziemi, o zapewnieniach jakie dawano rodzinom, to po prostu - gdybym choc odrobine miala honoru to odeszlabym. Nawet, gdyby okazalo sie, ze moze zostalam oklamana, ze moze nie o wzystkim wiedzialam jako minister, ale fakty sa faktami. Mleko sie rozlalo i trzba je wypic. A ona dalej bryluje w telewizji jak gdyby nigdy nic. Brrr, nie mam szacunku do takich ludzi. Dlatego brzydzi mnie polityka, bo tu zawsze nadchodzi dzien, gdy swinie okazuja sie ludzmi i nie ponosza odpowiedzialnosci za swinie. Gdyby tylko byloby to mozliwe to w ogole nie interesowalabym sie polityka, ale wiem, ze tak tez nie mozna w mysl zasady : " zainteresuj sie polityka, zanim ona zainteresuje sie toba. ale sie rozpisalam, uff! uciekam stad, milej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że cała sprawa wyjaśniania katastrofy ze strony organów państwa była taka sama jak te organy, czyli do dupy. Ale te niestworzone historie przyprawiają mnie już nie o ból głowy, tylko o coś co nieparlamentarnie brzmi. Ciekawe kiedy zwrócimy się do Rosji o wydanie trzech żywych naszych obywateli? A może napadniemy na Rosję jak tylko wódz z tabletem dojdzie do władzy? Mnie brakowało tego pytania o czas złamania się brzozy, ale widzę, że t6ylko mnie i chciałbym wykorzystać okazję, że mówię z naocznym świadkiem. Ale może innych widzów takie szczegóły nie interesowały...

      Usuń
  12. Jednym slowem po obu stronach duże przegięcia, chciałoby się za Budką Suflera zaśpiewać: " To nie tak miało być, zupełnie nie tak". mironq, a ty nie jesteś gdzieś w trasie, bo coś mi po głowie chodzi, że miałes gdzieś ruszać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyruszam dopiero za kilka dni. W zasadzie, muszę jeszcze poczekać na nową kartę do bankomatu. I mogę zasuwać. Postaram się jeszcze "nadgonić" trochę opisów rzymskiej wycieczki. Żeby choć jeden zeszyt skończyć. Resztę będę dopisywał chyba w tak zwanym międzyczasie. :-)

      Usuń