piątek, 5 kwietnia 2013

76. Przepisywanie historii... odbytem

Zawsze byłem przekonany, że o największej wartości człowieka stanowią jego serce i rozum. I dywagacje o tym, który z tych organów jest ważniejszy (oczywiście w sensie człowieczeństwa - nie biologicznym), przypominały mi - jako żywo - rozprawy z cyklu "O wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy", czy też dyskusje "co było pierwsze - jajko czy kura?".


Teraz dużo bardziej świadczy o człowieku odbyt i jego (tfu, tfu) stosunek do niego.

Dzisiaj, jak twierdzą naukowe autorytety z odpowiednimi stopniami, żyjemy w czasach "kultury homofobicznej" i jasnym jest, że tacy bohaterowie, jak żołnierze Szarych Szeregów nie mogą być dla nas bohaterami, no chyba że... byliby homoseksualistami.

Tytuły na internetowych portalach: "Byliśmy okłamywani przez 70 lat? Upada mit o polskich bohaterach.",  są takim samym relatywizowaniem historii, jak ostatni film w niemieckiej państwowej telewizji "Nasze matki, nasi ojcowie", gdzie Armię Krajową przedstawiono jako ekstremalnych antysemitów.

Według pewnych środowisk, takie lektury jak "Kamienie na szaniec" są wręcz szkodliwe, bo mitologizują pewne postawy. Jedyną rzeczą pozytywną, jaką da się w nich zauważyć, jest wydumany homoseksualizm bohaterów.

Czytając naukowca PAN dr Janicką aż się nóż w kieszeni otwiera. Jak taka baba chce patrzeć na decyzje ówczesnych ludzi, których życie było cały czas zagrożone, przez pryzmat "praw mniejszości, praw dziecka i praw kobiet".

Jak ktoś chce poczytać sobie "óczoną" panią doktórkę to zapraszam TU. Wątki ze zdaniami komentującymi jej publikacje na wp.pl, która dała tak "wspaniały" tytuł są TU.



Mydli się nam od lat oczy, że za II Wojnę Światową, obozy koncentracyjne i rozstrzeliwanie ludzi na ulicach dopowiadają jacyś mityczni naziści. Może to ci sami antysemici chodzący z opaskami AK?

NIE! ZA WSZYSTKIE TE RZECZY ODPOWIADAJĄ NIEMCY! I kropka.

Damy się wpędzić w mit antysemickiej Armii Krajowej, przez którą ginęły kobiety i dzieci, akceptując jedynie tych, którzy walczyli z bronią w ręku o prawa dla homoseksualistów i z narażeniem życia zatykali tęczowe flagi?

Robią z nas idiotów jak chcą. Bo im wolno i każdy, kto się temu sprzeciwi jest homofobem. Ja się nie zgadzam na cenzurę historii za pomocą odbytu!

27 komentarzy:

  1. Masz rację Mironq. Ja też jestem oburzona tym "wyskokiem" pani doktor J...
    Nawiasem mówiąc zaliczałam kiedyś angielski u siostry "Zośki" - Anny Zawadzkiej /była anglistką/. Wspaniała to była, delikatna i piękna kobieta.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam nie wiem, czy bardziej jest mi przykro, czy jestem wkurzony na to, że wszystko idzie w takim kierunku i nawet nie można się wypowiedzieć, broniąc prawdy historycznej, bo mamy "wolność słowa". Tyle tylko, że ta źle pojmowana wolność słowa działa tylko w jedną stronę.

      Relatywizowanie historii przerabiałem już w PRL-u. O wojnie polsko - bolszewickiej czy Katyniu nic się w zasadzie nie mówiło, bo było to niepoprawne politycznie. Ci od Andersa to byli w zasadzie zdrajcy, choć nie dało się wykreślić z historii Monte Cassino.

      Przykro w wolnej Polsce słuchać tych, którzy deprecjonują prawdziwych bohaterów - tych, którzy w walce stracili swe życie. Jeszcze trochę i słowo "patriota" będzie oznaczało tyle co "morderca kobiet i dzieci" i "antysemita". Komuś coś się we łbie poprzewracało.

      Usuń
  2. Przeczytałam wywiad z panią J. wczoraj wieczorem. Chore to jakieś i smutne bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też bardzo smuci to, że powolutku normą staje się to, co powinno być ekstremizmem i odchyleniem od normy. Chamstwo nazywa się "wyrazem artystycznym", złodziejstwo - dbaniem o państwo, bohaterów - antysemitami czy winnymi śmierci niewinnych. Do tego nachalna propaganda przekracza już wszelkie granice, chcąc legitymizacji prawnej. Jak tak będą uczyć w szkołach jak proponuje się w nauczycielskich pismach, to ja wymiękam...

      https://www.facebook.com/photo.php?fbid=551457234898993&set=a.281316415246411.74324.229797220398331&type=1&theater

      Usuń
    2. Tak sobie chodzę i myślę... i przyszła mi jeszcze jedna refleksja. Obejrzałam niedawno film "Jutro idziemy do kina". Poczułam się tym filmem nieco... mhm, zdegustowana. Historia trzech maturzystów - klasowych przyjaciół, ukazana w ciągu roku od zdania matury do wybuchy II wojny. Cóż... chłopaki - jak chłopaki w ich wieku - różności w głowie mieli i za dziewczętami rozglądali się bardzo. Dziewczęta też wcale takie cnotliwe nie są ukazane. Wydało mi się to takie trochę nie pasujące do swoistej świadomości o dobrym wychowaniu tamtej epoki.
      A dziś przychodzi mi na myśl, że trzeba się chyba cieszyć, że reżyser tak tych chłopaków pokazał! Że oglądali się za dziewczynami (a nie za chłopakami!!!), że gest trzymania się za ręce oznaczał gest przyjaźni, a nie ukierunkowanie homo...
      No chyba że trafiło na reżysera homofoba i może zrobił to świadomie, żeby powstał nowy "mit" o maturzystach sprzed wojny, którzy tak naprawdę to może i byli "homo...", ale jak się to pokaże tak jak w filmie, to przynajmniej część widzów uwierzy, że przed wojną to jeszcze bywali "normalni" ;-)

      A druga kwestia... zajrzałam na stronę "Głosu pedagogicznego" i przeczytałam fragment artykułu: "Kolega - gej, koleżanka - lesbijka" i ogromnie mnie ciekawi, z której wiekowo klasy jest ten biedny uczeń, któremu śnią się takie koszmary, jak w podanym przykładzie. Bo gdy pochyla się nad nim we śnie 30 dzieci, to mam wrażenie, że to chłopczyk z V, może VI klasy... nieźle rozwinięty musi być. I jaki uświadomiony. Przykład aż mierzi banalnością :( Brrrr...

      Usuń
    3. Wysiliłam się i sprawdziłam kim jest autorka artykułu, niejaka Marzanna Pogorzelska, dr Instytutu Nauk Pedagogicznych na Uniwersytecie Opolskim. Między innymi w 2008 roku otrzymała nagrodę "Hiacynt" w kategorii osobowość "za konsekwentne edukowanie i wspieranie postaw tolerancji na przekór władzy i sytuacji"... bo złożyła donos na samą siebie do Romana Giertycha!!!
      Muszę oczy przetrzeć parę razy, bo wydaje mi się, że śnię...
      Zresztą "zestaw laureatów" tej nagrody całkiem pokaźny jest.

      Usuń
    4. No, to wcale nie dziwi. Mało mam ostatnio czasu, ale kiedyś może tam zajrzę. :-)

      Usuń
  3. Takie są "polskie" elity i takie "polskie" media. Te elity się same wykreowały i robią co chcą, bo jak sam zauważyłeś Mironq nie można się im przeciwstawić. Cóż, ale jesteśmy "cool", "nowocześni" i "europejscy" więc o co nam chodzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam jestem nowoczesny w dość konserwatywny sposób. Używam komputera i mikrofalówki, ale też do wszystkiego używam tak niemodnej rzeczy jak myślenie. Moim skromnym zdaniem można się wypromować nawet latając z gołą dupą po stadionie. Tylko niech mi nikt nie wmawia, że to norma. :-)

      Usuń
  4. Są chwile, kiedy mi wstyd, że też jestem doktorem :(
    Doprawdy, czy tak wiele trudu kosztuje, by nie przejmować się sprawami alkowy innych osób?
    Kiedyś czytałem, że podobno Paweł VI był homoseksualistą. Może był, może nie. Ważne co zrobił, a był człowiekiem wielkiej pokory i świętości osobistej.
    Mam wrażenie, że świat staje na głowie. Wolę więcej nie pisać, by koledzy po fachu nie mieli ze mną roboty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Celsus jak ktoś nie ma nic do powiedzenia i na niczym się nie zna musi wchodzić ludziom do alkowy. To najprostszy sposób by zaistnieć i się przebić. Praca i sensowne wypowiedzi kosztuję nieco wysiłku, zaś gadanie o cudzym seksie nic.

      Usuń
    2. Żyjemy w rzeczywistości postkomunistycznej z całym bogatym wykwitem tejże. Obrazek na Twoim blogu jest więcej niż wymowny. Jak już ktoś wcześniej zauważył, "siły postępu" porzuciły "niewdzięczną" klasę robotniczą, która pomimo zagwarantowanej pracy i miejsca w czworaku nie okazała się dostatecznie wytresowaną i wystąpiła przeciwko karmiącej ją leninowsko - marksistowskim bełkotem władzy. Za to o wiele więcej wdzięczności okazują "sile postępu" środowiska genderowe, LGBT i otwierające nam oczy na nowe obszary wolności (np. "aborcja" dziecka po urodzeniu). I jak w radzieckiej historii powszechnej przedstawiano Robin Hooda jako archetypicznego socjal - bojownika z wstecznymi i imperialistycznymi możnymi, tak i dziś można z bohaterskich patriotów robić protoplastów tęczowego ruchu, a z papieża ch...

      Usuń
    3. @ Celsus
      Żeby cały ten ruch homoseksualny mocno się trzymał należy nieustannie wykazywać, że bez homoseksualistów nie mielibyśmy dziś wielu rzeczy. Jeździlibyśmy taczkami na kwadratowych obręczach, nie powstałoby wiele dzieł z literatury czy naukowych odkryć. Przecież gdyby taki Freddie Mercury był heteroseksualny, to nie potrafiłby w ogóle śpiewać. ;-)

      Takie wywody nie mają za dużo wspólnego z logiką, ale to tym gorzej dla logiki. Magisterka czy doktorat, to nie certyfikat, zaświadczający, że posiadacz jest osobą zdrową psychicznie. :-)

      Usuń
  5. Aż żal patrzeć na takie wywiady i takich "óczonych" ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostaje piętnować takie idiotyzmy, bo milczenie bardzo często odbierane jest jako zgoda. :-)

      Usuń
  6. " Historia często zapomina, czy to Kain zabił Abla, czy Abel Kaina". Nie wiem kto napisał te słowa, ale miał rację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Sztaudynger przypadkiem
      Tak typuję

      Usuń
    2. Poszukałem w Google i odkryłem z przerażeniem, że sam kilka razy cytowałem te słowa. Tak to Sztaudynger. W oryginale brzmi to następująco:
      Krótka pamięć
      W końcu historia zapomina,
      Czy Kain Abla, czy Abel Kaina?
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Zdecydowanie Sztaudynger! Jego fraszki czytuję pasjami i parę znam na pamięć. :-)

      Usuń
  7. Polecam ten tekst jako uzupełnienie tematu:

    Marcin Meller o języku polityki
    http://opinie.newsweek.pl/marcin-meller--ale-beze-mnie,103003,1,1.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałem ten felieton (dzięki za linka) i się z Mellerem zdecydowanie zgadzam. Zeszmacenie mediów i życia publicznego powoduje, że zniknęła już chyba granica chamstwa, obrzydliwości (o dobrym smaku nie ma co wspominać, bo to archaizm) i szokowania okrucieństwem. Teraz można wejść "na tapetę" tylko czymś bardzo odkrywczym.

      O! Gdyby tak amputować sobie nogę, przyrządzić w wykwintnym sosie i osobiście ją skonsumować na wizji, to może dałoby się wzbudzić większe zainteresowanie. :-)

      Usuń
  8. kompletnie mi wisi, przepraszam za kolokwializm, jakie kto ma czy miał preferencje seksualne. Zastanawianie się dzisiaj nad preferencjami seksualnymi np. "Zośki" i "Rudego" świadczy o nas - zastanawiających się, a nie o nich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podpisuję się pod Twoją opinią!

      Usuń
    2. Ja się nad tym nigdy nie zastanawiałem. Wyciąganie takich rzeczy i zaglądanie każdemu do łózka ma być ponoć w interesie LGBT. Efekt jest taki, że sporo ludzi jest zniesmaczonych i ma już dość homopropagandy. :-)

      Usuń
  9. Czasami zastanawiam sie, czy moze przypadkiem snie! ale nie , zyje w czasach absurdu, calkowitym odwroceniem i wywroceniem wartosci. Smutne to wszystko i zdaje sie ze dzieje se to wbrew wiekszosci, jakby jakis chochlik pociagal za te sznurki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moim zdaniem to celowe działanie pewnych środowisk, żebyśmy przestali zwracać uwagę na rzeczy istotne i interesowali się jedynie tym, co się dzieje we własnej rodzinie. A oni już się zajmą urządzeniem świata na zewnątrz według własnych potrzeb. Zrobią takie prawo, że za wypicie wody z rzeki dostaniesz mandat, bo szkodzisz własnemu zdrowiu, napiszą w książkach, że Kościuszko walczył z klerem i homofobami, a JPII był zdrajcą, bo przyjął obywatelstwo innego państwa. Nam to nic, ale pomyśl o dzieciach... :-(

      Usuń