czwartek, 14 lutego 2013

56. Moja droga... bardzo droga

Walentynki... Nie lubię tego marketingowo narzuconego święta choć nie przeszkadza mi świętowanie go przez innych. Każda okazja do pokazaniu bliskiej osobie atencji jest dobra i warta pochwały.
Ale dzisiejszą notkę chciałbym poświęcić naszej drogiej... Straży Miejskiej.

Straż drogowa czy śmietnikowa?

Istota funkcjonowania straży od początku nastawiona była na pewien zwrot nakładów na jej utrzymanie, przez wystawiane łamiącym przepisy mandaty. Ale mandaty i zakładane na koła blokady, to nie wszystko. Prawdziwy bum na powstawanie straży miejskich i gminnych nastąpił po umożliwieniu tej formacji stosowania fotoradarów. Zrobiła się ona maszynką do zarabiania pieniędzy. Ale co z innymi zadaniami?

Co jakiś czas słyszałem w mediach o sprawdzaniu co też ludzie palą w piecach, sam widziałem dzielnych obrońców porządku wlepiających mandat podłej, przestępczej staruszce, sprzedającej główki czosnku bez odpowiednich zezwoleń. Ostatnio było o spisywaniu w Olsztynie śmietników - nawet nanosili je na cyfrową mapę z zaznaczeniem pozycji za pomocą GPS i robili zdjęcia. Dla mnie bomba!

W Trójmieście ostatnio straż nie jest zbytnio lubiana. Nie ma się co dziwić, zważywszy na rzeczy, jakimi zaskakują mieszkańców, kiedy ci chcą od funkcjonariuszy działania w razie potrzeby.

Wkleję dwa fragmenty z portalu trojmiasto.pl, bo chcę oddać dokładnie to, co myślą o Straży Miejskiej mieszkańcy.

"Kierowca (komunikacji miejskiej) twierdzi, że o godz. 15:57 w piątek zadzwonił na numer alarmowy straży 986 i poprosił o interwencję.

- Nie mogłem wjechać w zatokę przystankową przy ul. Bitwy pod Płowcami z uwagi na źle zaparkowane pojazdy. Z tego przystanku często zabieramy inwalidów na wózkach, jak i wiele osób w podeszłym wieku. W słuchawce usłyszałem, że patrol nie przyjedzie, gdyż nie jest zatwierdzony budżet. Poprosiłem więc o patrol pieszy. Z ust dyżurnej usłyszałem, nikt nie będzie szedł kilometr lub półtora na piechotę. Dyżurna poleca mi, bym z tym problemem skontaktował się z policją, bo oni mają budżet".

Straż Miejska wyjaśniła sytuację, informując, że "zdarzają się dni, gdy strażnicy nie wyjeżdżają na interwencje autem, ale jedynym powodem jest to, iż danego dnia - a tak mogło być w piątek - nie ma wśród nich akurat żadnego z uprawnieniami do kierowania samochodem."

Chyba nastąpiło jakieś niedopatrzenie, bo powinien być zatrudniony lub wynajęty z firmy zewnętrznej jakiś kierowca, który mógłby strażników wozić, kiedy zajdzie taka potrzeba. Skoro można zatrudnić tylu specjalistów od prawa i przepisów, to dodatkowa osoba z prawem jazdy nie powinna być problemem. ;-)))

I jeszcze jeden list, którego nie skomentuję.

" W sobotę, około godziny 22, siostra odprowadzała przyjaciółkę na przystanek. Po drodze zauważyły jak jakaś grupka mężczyzn kopie i bije leżącego człowieka na placu przy przejściu pod falowcem, nieopodal Nadmorskiego Centrum Medycznego przy ul. Jagiellońskiej. Obok leżała druga osoba, najprawdopodobniej również pobita.

Blisko miejsca zdarzenia, przy parkingu strzeżonym, siostra z przyjaciółką dostrzegły radiowóz straży miejskiej. Jak najszybciej podbiegły, aby zgłosić incydent. Ku ich wielkiemu zdumieniu, funkcjonariusze nie okazali zbyt wielkiego zainteresowania, gdyż... wypisywali komuś mandat!

Przynajmniej tak sugerować mógł notes w ręku jednego z nich oraz włączony system ostrzegania świetlnego pojazdu. Co prawda strażnicy miejscy obiecali zająć się sprawą, jednak kiedy siostra dotarła na przystanek, radiowóz wciąż stał w tym samym miejscu, a po drugiej stronie ulicy szła grupka mężczyzn. Siostra nie ma pewności, ale według niej byli to sprawcy zdarzenia. Słyszała jak szydzili ze straży miejskiej. Chciałabym się więc dowiedzieć, jakie są obowiązki tej instytucji w naszym mieście? Pobici ludzie nie są najwidoczniej priorytetem. Może należałoby zmienić jej nazwę na "straż drogowa"?"


Fot, Wojciech Piepiorka, www.czluchow.naszemaiasto.pl


Kiedyś wdałem się w dyskusję z obrońcami ładu i porządku w centrum Gdańska, kiedy włączyłem się w rozmowę między strażnikiem i obcokrajowcem, który przystanął przy "władzy", żeby zapytać się o drogę, a ten chciał mu wlepić mandat, bo stanął motocyklem na chwilę w zatoczce, nawet z niego nie zsiadając.. Oprócz obruszenia się, że jeśli to nie mój znajomy, to po co się wtrącam (z obcych słów znali jedynie 'Strafe', co im zupełnie wystarczało), straszyli mnie też jakimiś konsekwencjami za rzekome "utrudnianie", bo mówiłem z gościem po angielsku i starałem się wytłumaczyć że pytał się jedynie o drogę i obrazę , bo zwracałem się cały czas "panie strażaku". No bo czemu straż pożarna ma strażaków a straż miejska nie? Strażnik jak tłumaczyłem , powinien stacjonować w strażnicy, a nie w urzędzie jak oni. :-)

A swoją drogą jedyny mandat jaki dostałem od "czarnych", to taki "za sikanie w lesie".
 

18 komentarzy:

  1. Najłatwiej wydrzeć kasę od emerytki z kundelkiem bez kagańca, lub po założeniu szczęki na koło. Taki chuligan mógłby przywalić, a to przecież boli
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziły słuchy, że straż miejska czy gminna chciała mieć takie samo prawo do używania broni jak policja. To by się dopiero działo! Ale masz rację - odpowiednia liczba kontroli i na każdego coś się znajdzie. Ci biedni lub bez wyjścia zapłacą. W czasie Euro 2012 w Gdańsku policja nie ścigała kibiców idących z piwem po mieście. Straż miejska - owszem, ale tylko obcokrajowców w ilości nie większej niż dwóch na raz lub ludzi pod krawatem. Wszem i wobec wiadomo, że człowiek w krawacie jest mniej awanturujący się i raczej nie przywali. ;-)

      Usuń
  2. "Chciałabym się więc dowiedzieć, jakie są obowiązki tej instytucji w naszym mieście?" To chyba pytanie retoryczne :))) Pieniądze się same w sakiewce nie znajdą, więc trzeba szukać okazji... przepraszam, łapać przestępców i wypisywać im mandaty za zbrodnie typu chlipanie piwa w parku bądź właśnie parkowanie nie tam, gdzie można. A po co pchać się w jakieś bójki czy napady na przechodniów? Nie tylko w tym mieście są tacy herosi.

    Ale przyznam, że ubawiło mnie to, że potrzebują szofera ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie wyobraziłem kilkanaście osób na zmianie, stojące samochody i nikogo z prawem jazdy. Rozkoszne - nieprawdaż? ;-) Zresztą jak nie ma budżetu to wypłaty za styczeń nie wzięli, czy jedynie nie pracowali?

      Usuń
  3. SM niestety zasłużyła sobie systematycznie niemal w każdym mieście swojego działania na niechlubne oceny i już od takich się nie opędzi.
    Walentynki? Wesoły dzień:) Mąż nie uznaje, jak większości dziwnych świąt, ale to nie przeszkadza, bym sama dla siebie Walentynka była:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podobnie jak Twój mąż wolę wręczać tulipana na Dzień Kobiet niż wymuszoną przez marketing walentynkę. Pokaż swoją miłość raz do roku - to hasło nie dla mnie.

      SM już polikwidowano w wielu miejscowościach. Jeśli te pieniądze można przeznaczyć na dofinansowanie policji, to jestem jak najbardziej za takim rozwiązaniem. Policjant może babcię pouczyć i poprosić, żeby się przeniosła jeśli w czymś przeszkadza. Strażnik zanim podejdzie już wyciąga bloczek mandatowy.

      Usuń
  4. ...bo w Polsce prał dla każdego jest inne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie niezmiennie zadziwia bezmyślność niektórych posunięć robionych dla mojego dobra. Przez straż miejską wcale nie czuję się nigdzie bezpieczniej. :-)

      Usuń
  5. Ręce mi opadają jak słucham o takich wypadach jak opisywane przez Ciebie. Nie wiem za co tacy ludzie biorą pensje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pensje jak pensje. Nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś system premiowania uzależniony był od ilości i sumy wystawionych mandatów. Miało to takie przełożenie na rzeczywistość, że tam gdzie jest mało miejsc parkingowych było najwięcej strażników. Tam gdzie nie było wielu możliwości do ukarania kogokolwiek nigdy się nie pojawiali.

      Usuń
  6. Mandat jest mandatem.../smiech/
    Serdecznsci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżbyś Judytko uważała, że oni mają mandat społeczny do wystawiania mandatów? :-)))

      Usuń
  7. Nawet nie wiem co napisac, po prostu wszystko opada.
    A mialo byc lepiej....

    I tym optymistycznym akcentem pozdrawiam cie serdecznie w dniu zakochanych, oby bylo lepiej i mniej takich absurdow w codziennym zyciu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie absurdy będą do chwili, kiedy na urzędy powoływani będą ludzie chcący myśleć za całe społeczeństwo, wiedzący czego to społeczeństwo oczekuje i dla dobra tegoż społeczeństwa wprowadzający zakazy w każdej sferze życia. A ręce rzeczywiście opadają... :-)

      Usuń
  8. smoothoperator15 lutego 2013 01:50

    Wprawdzie miałem niedawno całkiem odmienny i przez to pozytywny przykład działania "mojej" straży miejskiej, kiedy to zaalarmowani telefonicznie, błyskawicznie przybyli do omdlałego na środku jezdni, na pasach mężczyzny, to jednak uważam, że lepiej by było, gdyby miasto dysponowało gromadą pracowników do odśnieżania, tudzież wykonywania wielu innych pożytecznech rzeczy, zwłaszcza tam, gdzie ustalenie tzw. właściciela posesji, drogi, skwerku, etc. jest ponad siły rajców miejskich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że przystąpili do ratowania człowieka i nie ograniczyli się jedynie do zabezpieczenia miejsca i wezwania pogotowia, bo taką akcję ja widziałem kilka tygodni temu. Zdecydowanie lepiej gdyby gminy pieniądze na utrzymanie straży przeznaczyły na prace interwencyjne wtedy, kiedy jest to potrzebne i w zakresie jaki akurat jest pożądany. To chyba jednak dla rajców za trudne...

      Usuń
  9. Och, mimo mojej na wskroś romantycznej natury - nie cierpie walentynek i tych bijących po oczach na każdym kroku czerwonych serc!
    Ale to tak na marginesie. Straż miejska to temat rzeka! Uparcie nasuwa mi się takie wspomnienie, gdy na naszym małym, zapyziałym rondku w naszym miasteczku uciekał złodziej z niewielkim łupem z pobliskiego sklepu. obok dostojnie, a może raczej ospale przechadzali się strażnicy miejscy. lekko pobudzeni na odglos krzyków ruszyli dziarsko w pogoń za osbnikiem. Ale to nie oni, lecz krewka dziewucha dopadła złoczyńcę koło cmentarza, zabrała łup i powaliła złodzieja na ziemię... zanim przybiegli zdyszani panowie strażnicy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepadam za walentynkami tak samo jak halloween z eksportu. Czasy są jednak nastawione na konsumpcjonizm i jest sporo biedaków, których wybranka serca możliwym fochem zmusza do biegania za misiami czy serduszkami. ;-)))

      W zeszłym roku sporo straży miejskich polikwidowano i myślę, że w wielu miejscowościach dni funkcjonowania tej formacji są policzone. Po prostu nie przemyślano do czego takie służby mają służyć i w ogóle zapomniano, że ma to być służba a nie władza. :-)

      Usuń