piątek, 11 kwietnia 2014

93. Pas szahida i jankesi

Dawno nie pisałem o polityce. W zasadzie, to dawno nie pisałem zbyt wiele - nawet stalówka w jednym z piór, których używałem ostatnio sporadycznie, wzięła i zaschła.

Ci, którzy zajęci są porządkami świątecznymi i ciśnienie mają już i tak podniesione myśleniem o tumanach kurzu za lodówką, niedoczyszczonych fugach w łazience i głowieniem się jak tu ściągnąć ten zakurzony żyrandol, spokojnie mogą sobie czytanie tego posta odpuścić. Co za dużo, to nie zdrowo!

W zasadzie nie oglądam telewizji i nie powiem - całkiem dobrze się z tym czuję. Coś mnie jednak wczoraj podkusiło, żeby na jednym z programów informacyjnych zerknąć na to, cóż ten nasz największy, usiłujący doścignąć Lema fantasta, czyli najwybitniejszy nadposeł Antoni wykoncypował w kwestii smoleńskiego zamachu.

Ja rozumiem, że jak się tworzy tyle literatury, w odcinkach zwanej "Raport smoleński" z odpowiednim numerem, to żeby zainteresować czytelnika, należy wprowadzać coraz to nowe wątki do fabuły. Tym razem facet poszedł po bandzie, bo nie dość, że założył, że czytelnicy lub widzowie nie pamiętają, co było w poprzednim odcinku, to jeszcze chyba przez nieuwagę może narazić się swojemu szefowi, czyli Jarosławowi Polskę Zbaw - pod warunkiem, że ten się zorientuje, że ta wersja nie jest najlepsza.

Dowiedziałem się wczoraj, że w samolocie który (i to się nie zmieniło) wcale nie lądował w Smoleńsku, tylko z wypuszczonym podwoziem latał sobie po okolicy, nastąpił wybuch w prezydenckiej salonce. Jako że w rzeczonym pomieszczeniu były tylko cztery miejsca siedzące i nie było tabliczek: "pasażerowie stojący powinni trzymać się uchwytów" założyć można, że jedynie cztery osoby mogły się tam znajdować w chwili, kiedy samolot przystępował do lądowania - o przepraszam, do zorientowania się we mgle.

Jako że okna, znajdujące się przy trzyosobowej kanapie pozostały całe po katastrofie/zamachu* należy domniemywać, że pas szahida miał na sobie pasażer, siedzący w fotelu naprzeciwko kanapy. Jest to tym bardziej uprawdopodobnione tym, że primo: samolot był sprawdzany pod względem pirotechnicznym, secundo: generał Błasik meldował, że maszyna jest gotowa do lotu i tertio: najwyższych (w sensie stanowiska, nie wzrostu) osób w państwie nie obowiązuje kontrola przed lotem.

Okazało się również, że elementy rozpadającego się samolotu ścięły pionowo część brzozy, która była złamana poziomo kilka dni wcześniej (nad tym, czy sadził ją Putin będąc jeszcze pionierem, wybitni naukowcy komisji jeszcze pracują).

Dziś z kolei zaskoczył mnie Jarosław Polskę Zbaw, który bazując na zainteresowaniu mediów polityką ostatnimi czasy (nie ma żadnej głośnej mamy Madzi) wyskoczył z kolejną propozycją. Otóż chce on odstąpić część polskiego terytorium obcej armii.

Oczywiście nie może być to żadna armia, która na nas wcześniej napadła. Ruskie już u nas były, Niemcy też, Mongolia i Turcja też nie mają szans na założenie u nas swoich warowni. Ale jankesi? Czemu nie!

Dotarłem już do planów i wizualizacji jak ta baza będzie wyglądać - zdjęcie z www.berney-toys.pl


Przecież to nasi najwięksi przyjaciele i traktują nas jak przyjaciół. Wszyscy wiedzą, że zaprasza się do siebie tylko tych, których ma się zaprosić ochotę i do własnej chałupy wpuszcza się tylko wybrane osoby, a nie całą hołotę, co też Amerykańce z powodzeniem realizują, każąc nam zapłacić za to, żebyśmy się dowiedzieli o tym, czy jesteśmy u nich mile widziani, czy też raczej niekoniecznie.

Mają Amerykanie bazy przykładowo w Niemczech i Japonii. No tak, ale w tamtych krajach występowali wcześniej jako zwycięzcy i siły utrzymujące porządek na terytorium wroga.

Wyskoczył ostatnio w polityce Tomasz Adamek, który okazał się być kolegą Zbyszka Ziobry, ex delfina PiS-u. Chłopak z rozbrajającą szczerością powiedział, że kończy karierę pięściarza, a żyć za coś trzeba, więc chętnie do Parlamentu Europejskiego wejdzie. Jako że znać się tam nie trzeba na niczym, to i on nie widzi przeciwskazań do zajmowania tam fotela za niezłą kasę.

Lewicowe media zaatakowały go od razu za przekonania, niezgodne z linią przyjętą przez "wyzwolonych", "tolerancyjnych" i "multikulturalnych" dziennikarzy. Dlaczego wszystkie te określenia są w cudzysłowie wyjaśnię później, bo szkoda mi teraz rozpisywać się w jednym poście.

Ów dżentelmen powiedział to samo, co i zarówno ja, jak i wiele osób myśli. Anna Grodzka, mimo że w dowodzie ma napisane "kobieta", to rzeczywiście jest mężczyzną. Cały czas przychodzi mi na myśl Jej Wysokość z "Seksmisji" i zarzut postawiony "jej" przez Stuhra: "Co ty tu sobie, cycki będziesz doprawiać?!"

Według mnie, jeśli ktoś wytnie sobie przyrodzenie, operacyjnie powiększy biust i będzie codziennie łykał hormony, ba - nawet będzie wyglądał jak Miss Polonia, to jednak kobietą się nie stanie.

To tak samo, jak 80-latka po operacji plastycznej nie będzie kobietą w wieku lat 20-tu, mimo iż zewnętrznie może tak wyglądać i nawet wewnętrznie mieć przekonanie, że jest nastolatką. Nie wiem, może kiedyś będą zmieniać daty urodzenia w dokumentach, bo ktoś się czuje młodziej?

Jak polityka, to polityka, więc dołożę jeszcze Artura Dębskiego, który poleciał do Anglii sprawdzać, jak to nasi obywatele sobie tam radzą bez kasy. Założył, że będzie wydawał nie więcej niż 100 funciaków tygodniowo, czyli jakieś 2200 PLN miesięcznie. No kuźwa - oszczędny! Ja na 3-miesięczną pielgrzymkę do Rzymu wydałem 1800 zł, a na dwumiesięczne camino w Hiszpanii 300 Euro.

Będzie tam kombinował, do żadnej roboty po 8 - 10 godzin dziennie i tak się nie weźmie, a w razie czego ma jeszcze kartę kredytową w kieszeni. Ale może ktoś się złapie na taki lep, że to niby polityk, który interesuje się problemami zwykłych ludzi. Tyle, że według mnie, chcąc zająć się problemami zwykłych ludzi, zamiast przez miesiąc uchylać się od roboty za całkiem niezłe pieniądze, powinien przez 12 godzin dziennie siedzieć w sejmie nad papierami, szukając takich przepisów, które przeszkadzają zwykłym szarym ludziom i starając się je zlikwidować.

W zasadzie posłowie powinni mieć taką samą dewizę jak lekarze, bo ich błędy dotykają zawsze więcej niż jedną osobę i rujnują im życie: "PRIMUM NON NOCERE"


* - oczywiście niepotrzebne skreślić, o tak:

11 komentarzy:

  1. No to chyba jakiegoś zaćmienia doznałeś włączając program TVP. Co do tych hormonów- to właśnie one są stymulatorami płci, więc ich permanentne łykanie zrobi z każdego chłopa babę, lub odwrotnie, zależnie od potrzeb osoby zainteresowanej.
    Co do wyglądu - gdy zmiana płci następuje w młodym wieku, czyli jeszcze przed ukończeniem 30 roku życia, zmiany zewnętrzne dość łatwo jest uzyskać na zadowalającym poziomie. Im starszy jest kandydat do zmiany płci, tym sprawa trudniejsza. Ale muszę Cię zmartwić- coraz dłużej żyjemy i będąc niedawno w miejscu, gdzie były osoby w wieku 85+ miałam poważne problemy w odgadnięciu płci poszczególnych osobników, bo akurat wszyscy byli ubrani w dresy.
    Czy Ty się aby nie odchudzasz? Bo normalnie człowiek tylko wtedy włącza wiadomości TVP gdy chce by mu odebrało apetyt lub stosuje je zamiast piórka flaminga po przejedzeniu się.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, że doznałem pewnego zaćmienia, bo kierując się zwykłą ludzką ciekawością włączyłem telewizornię (celowo) na program "Antoni obwieszcza prawdę objawioną".

      Wiesz dobrze, że na biologii się dobrze nie znam, więc skoro twierdzisz, że jedząc hormony (lub przyjmując je pod jakąkolwiek inną postacią), można zmienić płeć, to przyjmuję to za dobrą monetę. Po prostu nie wiedziałem!

      Dziwię się za to ludziom, którzy życzą sobie chłopca lub dziewczynkę. Przecież to nie ma znaczenia. Należy tylko szkrabom zmienić dietę i już się ma określoną płeć. Niepotrzebne atrybuty męskości się obetnie, a inne się przyszyje i sialala. Happy, happy people!

      Co do odgadnięcia płci - też mam kłopot z tzw. metroseksualnymi, czyli specjalnie maskującymi swoją płeć. Może posiadanie płci jest już czymś wstydliwym i tylko ja coś przespałem?

      Nie odchudzam się - chwilowo realizuję punkt pierwszy zasad dobrego kulturysty: najpierw masa, później mięśnie.

      Miłego :-)

      Usuń
    2. Wyczytałam gdzieś bardzo interesującą wiadomość - mężczyzni to ginący gatunek, ale nikt nie chce ich wziąć z tego powodu pod ochronę. Ciekawe dlaczego?
      A tak na poważnie- nikt nie zmieni płci człowiekowi gdy ma on wystarczającą ilość hormonów charakterystycznych dla danej płci. Bo choć się tego nie mówi głośno to na nasze myśli i działania mają właśnie wpływ hormony i ich ilość. Facetowi, który ma odpowiednią ilość hormonów męskich jakoś nie przychodzi do głowy chęć na zmianę płci. A ci co już są w wieku 85+ to wszyscy już mają niedobory hormonalne, niektórzy naprawdę duże, stąd trudno często w tym wieku płeć rozróżnić.
      Czy wiesz, że sporo dzieci rodzi się o "nie do określenia cechach płciowych" i tak na oko nie wiadomo czy to chłopiec czy dziewczynka?
      I wtedy trzeba w ciągu pierwszych trzech lat życia ustalić z pomocą endokrynologów i psychologów w kierunku jakiej płci ustawić hormonalnie takie dziecko.Złe ustawienie spowoduje ów rozdzwięk pomiędzy tym co jest na zewnątrz a tym co jest w głowie. To wszystko to są sprawy trudne i skomplikowane i bardzo
      bolesne dla samych zainteresowanych.
      Miłego, ;)

      Usuń
    3. Wiem, że zdarzają się przypadki obojnactwa (hemafrodytyzmu), ale są to dość rzadkie zaburzenia natury, a nie norma. Rodzą się też cielęta z dwiema głowami oraz na ten przykład bliźniaki syjamskie.

      To może zamiast rozdzielać operacyjnie dzieciaki przyjąć prawnie, że jest to jakaś norma i zagwarantować takim ludziom jakąś nową formę prawną. Z pewnością podłączyć by się pod nią mogli również wszelacy schizofrenicy, którą to chorobę można przez głosowanie wykreślić z rejestru.

      Oczywiście, że skoro jesteśmy na takim etapie rozwoju i humanizmu, to powinniśmy ludziom z poprzestawianymi z głowie rzeczami pomagać. Pytanie tylko jak to robić? Zapewniać im komfort psychiczny kosztem prawdy?

      Ja wiem, że wszystko jest możliwe - jakieś barany gdzieś tam mają radochę, że kazali Ci uważać marchew za owoc i ślimaka za rybę. :-)

      Usuń
  2. Ja telewizji ostatnio nie oglądam, bo ta ukraińska histeria szkodzi mi na zdrowie, a zdrowie mam jedno. Uważam, że zanim się zacznie strofować sąsiada by zrobił porządek, wpierw trzeba posprzątać własne obejście.

    Sprawa Smoleńska dzieli Polaków. To zaś świetna pożywa dla polityków, by podgrzewali emocje. Bokser w PE broniący życia? Ja bym wolała obrony polskich interesów, jako nieuleczalna naiwniaczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Telewizji nie oglądałem już długo przed zajściami na Ukrainie i przed "mamą Madzi". Moim zdaniem sprawa ukraińska nijak się ma do naszych wewnętrznych partyjnych przepychanek i o naszym stanowisku w tej kwestii powinna decydować racja stanu, a nie poszczególne interesy i interesiki.

      Masz rację, że Smoleńsk dzieli Polaków - pytanie jest tylko takie, w czyim interesie jest ten podział? Na pewno nie w interesie obywateli. Z jednej strony usiłuje się przeforsować wersję zamachu, mającą być swoistym "mitem założycielskim", spajającym jedną partię. Posługiwanie się w tym celu parówkami, puszkami po piwie i zdjęciami przerobionymi przez blogerów wydaje mi się jednak małostkowe i niepoważne.

      Z drugiej strony, nie tyle ukrywa się, co minimalizuje burdel w administracji państwowej, bo ktoś może dojść do wniosku, że ktoś, kto pozwala na taki burdel nie powinien sprawować władzy.

      Tylko kilku europosłów zasługuje na to, aby tam zasiadać, robiąc dla naszego kraju dobrą robotę. Co ciekawe, są oni z różnych partii politycznych, a nie tylko z jednej opcji. Mało widać ich w mediach, bo zamiast lansu wykonują robotę, za którą im płacą. Cała reszta traktuje europosłowanie jako dobre posadki z bardzo dobrą pensją. Ważne jest to, że nikt takiego posła czy europosła za to co zrobił i za to czego nie zrobił nie rozlicza i jedyną złą rzeczą, która może ich spotkać jest to, że nie załapią się na tę fuchę na następną kadencję. :-)

      Usuń
  3. Łagodnie rozprawiasz o polityce i tak samo rozprawiasz się z politykami. Mnie przydałaby się kuracja odchudzająca i przez chwilę pomyślałem o zbawiennym wpływie TV na moją linię, ale jednak nie! To na mnie nie działa. Oglądam programy informacyjne i do tego jeszcze słucham właściwie nieprzerwanie Jedynki PR i nic. Waga ani drgnie.
    Pozdzieram opinię, że "Antoś Policmajster" już z kretesem przegiął pałę. Winduje się dzięki tej swojej pasji śledzenia coraz wyżej, ale jak to co on zbudował kiedyś pierdyknie - za przeproszeniem wrażliwych czytelników, to huk będzie straszny. I nie wiek kto go pożałuje...
    A tak przy okazji to chciałem pogratulować niebywałych osiągnięć na pielgrzymim szlaku. Dopiero teraz wiem dlaczego tak długo milczałeś. Imponujący wyczyn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że mam zdroworozsądkowe podejście nawet do polityki, która n9e jest taka straszna, jeśli ma się swoje myślenie i nie powiela się jedynie jedynie słusznych poglądów jakiejś partii. Bo poglądy każdy z nas jakieś tam ma - jedni prawicowe, inni liberalne, jeszcze inni lewicowe. I dobrze. Każdy myśli po swojemu i każdy ma inną wrażliwość.Ważne jest, aby różnić się poglądami, ale się nie zwalczać i nie traktować innych z góry. :-)

      Telewizja to taki sam śmietnik jak internet, choć z internetu można jeszcze wyłowić coś interesującego - telewizję niestety trzeba traktować jak magnetowid z zepsutą opcją przewijania. Zanim trafi się na ciekawy kawałek, trzeba przebrnąć przez godziny sieczki. Zaryzykuję twierdzenie, że słabym osobom może to kompletnie zryć psychikę.

      Co do pielgrzymek, to te najciekawsze (i najdłuższe) jeszcze przede mną. Mam nadzieję, że jedną z nich zrealizuję jeszcze w tym roku. :-)

      Usuń
  4. Co do politycznych dywagacji, Mironqu, zgoda, lecz pewności takiej nie podzielam odnośnie płciowości. Otóż zdarzają się przypadki takie, faktem jest, że rzadkie, gdy brak akceptacji dla własnej płci nie wynika z własnego widzimisię i podążaniem za trendem. Uwierz, bo znam na własne oczy taki przypadek, w którym niestety nie doszło do medycznej zmiany płci osoby, która naprawdę miała ogromne problemy z własną tożsamością. Może gdybym nie widział, nie znał, nie rozmawiał z tą osobą, pewnie łatwiej byłoby mi oceniać, że to zwykła maskarada, ale naprawdę tak nie jest. Być może mylone tu zostają pojecia transsksualizmu i trasnwestycyzmu. Ten pierwszy jest chorobą, poważnym zaburzeniem, które nieleczone, może doprowadzić wręcz do śmierci samobójczej z powodu tego właśnie braku akceptacji dla własnej płci. Transseksualizm nie został też wynaleziony przez lewicę. Jej można jedynie przypisać to, że mówi o tych faktach. Naprawdę bylbym ostrożny w wypowiadaniu tak kategorycznych sądów w sprawach, które zapewne (i na szczęście) nie będą dotyczyć nas samych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam nic przeciwko mówieniu o jakichkolwiek problemach. Nie o to tu chodzi. Chodzi o przeprowadzaną na szeroką skalę akcję zmiany obyczajowości i mentalności ludzi. Oczywiście wbrew ich woli, ale kto by się tym przejmował. Powie się, że ci, którzy idą z duchem czasów są "postępowi", ci którzy mają jakieś zasady to "zacofany ciemnogród".

      Osoby zmieniające płeć nie są tak liczne, żeby uznać je za jakiś znaczący problem w społeczeństwie. Ot, pojedyncze przypadki. Zmienił ktoś płeć i dobrze się z tym czuje, to w porządku. Ale choć zewnętrznie na skutek "leczenia" (leczenie w cudzysłowie, bo dla mnie ono takim nie jest) hormonami upodabnia się taka osoba do upatrzonej płci, to jednak fizycznie nią nie jest.

      Mnie denerwuje TOLERASTIA. Jest to nie tylko tolerancja dla obcych naturze zachowań, ale też wymuszanie akceptacji. Nie możesz powiedzieć o homoseksualiście "pedał", bo to może kogoś urazić. Nie możesz mówić, że akt homoseksualny jest grzechem, bo naruszasz czyjąś wolność. Nie możesz powiedzieć, że przyjmowanie hormonów nie robi z kogoś osoby o przeciwnej płci.

      To tylko początek.

      Dalej pójdą zmiany w prawie i nadawanie przywilejów wszystkim, którzy tylko mają inne preferencje zapisane w psychice. Jest ktoś mężczyzną i woli mężczyzn? Pozwolimy mu na zawieranie "małżeństw" z innym facetem. Nie dadzą rady zrobić sobie dziecka? No to in vitro! Żaden z nich nie zajdzie w ciążę? No to adopcja!

      A dlaczego pedofile mają cierpieć z powodu swojej psychicznej odmienności i innych preferencji seksualnych? Przecież to też ludzie. Trzeba obniżyć wiek dopuszczający współżycie. Najlepiej do 1 roku, bo wtedy mały człowiek potrafi już mniej więcej świadomie wyartykułować "nie". A jak nie zaprzecza, to znaczy że się zgadza.

      Szczęście wszystkich nadrzędną wartością. ;-)))

      Usuń
  5. Mironqu, przyznaję ci rację w tym, co ujmę swoimi słowy, że przy okazji problemu są tacy, którzy w cudzym piecu, własną pieczeń chcą upiec.
    Jest sprawą oczywistą, że pośród nas znajdują się ludzie, których natura uczyniła cokolwiek innymi od pozostałych, w tym w kwestii płciowości. Ponieważ jednak i oni są ludźmi, winniśmy ten stan zaakceptować i pozwolić im na realizowanie się w sposób do jakiego ich natura stworzyła i jednocześnie zapewnić im równe traktowanie w sprawach nie związanych bezpośrednio z płciowością. Nasza wątpliwość pojawia się natomiast wtedy, gdy odmienność płciowa traktowana jest jako przywilej dający prawo do zmiany zachowań i wypracowanych przez tysiąclecia instytucji, takiego np. małżeństwa. Jeśli bowiem mozna się zgodzić na legalizację związków homoseksualnych, to nie powinno być zgody na nazywanie tych zwiazków małżeństwem, gdyż należałoby przy tej okazji całkowicie podważyć definicje i sens małżeństwa. Podobnież w przypadku adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Aby objaśnić swoje stanowisko w tej drugiej kwestii, chciałbym postawić własną tezę, iż wprawdzie człowiek równy jest człowiekowi pod względem praw i obowiązków (idealistyczne to podejście, to prawda), to nie oznacza, że każdy człowiek ma swobodny dostęp do wszsystkich bez wyjątkiem praw i nie istnieją żadne bariery które by go powstrzymywały przed "robieniem" czegokolwiek, o czym sobie zamarzy. Aby przedstawić sprawę prościej, powiem, że niejaka Gęba, choćby jej Mironq najświetniejszych pędzlów a farb nakupywał, onaż Gauguinem się nie stanie, albowiem predyspozycji do malowania nie ma (ino do patrzenia i o malarstwie gadania). Zatem, jeśli wskutek naturalnych praw homoseksualne pary predyspozycji do poczęcia własnego dziecka nie mają, toteż niech zdadzą sobie sprawę, że Gauguinem i w tej kwestii nie będą. Co innego natomiast para, która wskutek innych losu przykrości, decyduje się na adopcję dzieci - powód? otóż homoseksualne pary nie są chore, lecz tak i natura stworzyła; w parze heteroseksualnej powód niemożności posiadania dziecka spowodowany jest chorobą, którą gdyby dalo się wyeliminować, z poczęciem nie byłoby problemów.
    Pokrętne to moje tłumaczenie, ale ufam Mironqu, że lepiej ode mnie samego mnie zrozumiesz.
    A cała ta propaganda, dla rozumnych, warta jest pół funta kłaków. Mnie również nie podoba ta pseudonowamowa, pogoń za nowością, jak za byle jakim gadżetem do komórki, dziękli czemu człowiek "szczęśliwszym" się stanie.
    Dlatego też, szanując wszelaką ludzką odmienność, także ułomność, bo człowiek nie jest zwierzęciem doskonałym, zachowujmy zdrowy rozsądek i nie pozwólmy się ciągąć na łańcuchu jak barany, choćby z drugiej strony postronek trzymała nawet najurokliwsza Królowa Madagaskaru i Sąsiednich Województw

    OdpowiedzUsuń