środa, 26 marca 2014

91. Kryzys wieku średniego

No kurcze! A czegóż to człek miał się spodziewać?

(wiem, że powinienem napisać "o kurczę!", ale nie jest to wpis o drobiu)

Jak to mawiał mój kolega: "wcześniej, czy później szlachta z człowieka wyłazi". Miał też powiedzenia w stylu: "przyszła kryska na Matyska", ale jako że wygłaszał te kwestie zawsze w stanie wskazującym na dofinansowywanie państwa za pomocą akcyzy (a z tego obowiązku wywiązywał się jak mało kto - tankował codziennie, nawet jak nie jeździł), mało kto zwracał na to uwagę.

"Posuwasz się" - rzekł był mi któregoś dnia, osiągnąwszy stan miłej dla otoczenia melancholii.  W takich momentach bywał do zniesienia, jako że melancholia objawiała się u niego tym, że dawał odpocząć światu od towarzystwa swojej, atrakcyjnej w jego mniemaniu osoby. "Ja?" - zapytałem nieco zdziwiony, choć może bardziej zabrzmiało to jak niemieckie "ja", oznaczające przytaknięcie. Jakoś na początku przyszło mi na myśl, że jest to jakiś durny zarzut o samogwałty, czy inaczej rozumianą masturbację - czegóż się zresztą można spodziewać, gdy dla większości rozmówców "posuw" zdecydowanie nie kojarzy się z tokarką, a raczej z miss mokrego podkoszlka.

W tamtym momencie zaprzeczyłem. No bo jak to? Na zdrowie nie narzekam, ledwie kilka tygodni wcześniej dobiegłem do mety w gdańskiej imprezie z cyklu "Gdańsk biega", pokonuję rocznie per pedes kilka razy więcej kilometrów niż przeciętny człowiek korzystając z własnych odnóży, a tu nagle: "posuwasz się"? Dla mnie brzmiało to jak: "Stary! Ty się sypiesz!"

A później zacząłem myśleć. W zasadzie to przeżyłem już ponad/prawie* dwie trzecie z przewidywanego przez państwo (a raczej przez jego agendę, zwaną ZUS) żywota. Młodszy, sprawniejszy i bardziej atrakcyjny już nie będę. I nie ma się co pocieszać faktem, że o moim wieku pisał nawet nasz wieszcz, uważając go za liczbę magiczną. Wiem, że "Dziady" w szkole to była męczarnia, ale może ktoś jeszcze pamięta słowa: "A imię jego..."

Dwa dni później spotkała mnie tragedia, która rozpoczęła u mnie kryzys wieku średniego. Po prostu ni stąd ni zowąd połamałem się. Było to dla mnie tym bardziej zaskakujące, że mimo iż miałem kilkanaście razy rozbity łeb i inne przyległości, ponacinane rączki i nóżki, że o tak prozaicznych rzeczach jak pozdzierane kolana, łokcie, czy czarne paznokcie (ach, te młotki!) nie wspomnę, to jednak nigdy nie miałem nic złamane.

A tu nagle trach! Złamanie otwarte. I nie - nie myślcie sobie, że złamałem sobie rączkę czy nóżkę. Nikt nie połamał mi żeber, nie miałem też żadnego komunikacyjnego wypadku.Gdybym złamał sobie coś, co nie jest widoczne na co dzień, może bym tak nie rozpaczał. A złamałem sobie...zęba. I to nie byle jakiego. Tylko dwójkę!

Wyglądałem jak facet z dowcipu, który przez nieznajomość języka zafundował sobie "przerwę na papierosa" u angielskiego dentysty.

I wtedy dopadł mnie kryzys wieku średniego. "Może naprawdę się już sypię?" - myślałem sobie. "Teraz to już z górki" - przychodziło mi na myśl. "Pewnie za chwilę zacznę łysieć" - podpowiadała wyobraźnia. (mięśniem piwnym nie przejmuję się od lat, więc kwestie ewentualnej anoreksji mnie nie zaprzątały).

A później kilka nieuchronnych wizyt u dentystki. I słowo "protetyka", zamiast zwykłego, standardowego  "leczenie" na paragonie.

Kryzys przeszedł mi prawie tak szybko, jak mnie dopadł. Moja Pani dentystka zapytała mnie na sam koniec: "No i co panie Robocop? (tu było odniesienie do sztucznych organów w ciele człowieka - znaczy mnie)  Sprawdzamy zęba? Może jakieś orzechy do pogryzienia?"

A mnie przypomniała się Jagienka z "Krzyżaków", która to przysiadłszy potrafiła przygarść orzechów laskowych zadkiem rozłupać (taka jędrna była!). I przypomniał mi się młokos z kokosem, a kiedy wyobraziłem sobie wbijanie zębów w jakieś zdrewniałe skorupy, od razu płynnie przeskoczyłem w wiek starczy ciesząc się, że przynajmniej na razie pamięć jeszcze nie szwankuje i Waligórskiego w wykonaniu Grotowskiego jeszcze pamiętam. Pamięci, humoru, dobroci, otwartości, ani innych cech charakteru dosztukować się nie da. A może wcale nie trzeba? Pamięć może być słabsza, ale reszta raczej się może umocnić, niż złamać.

* - ponad/prawie dotyczy wieku emerytalnego, po osiągnięciu którego oznaką patriotyzmu jest zejście z tego świata, żeby nie narażać ZUS na straty. Na razie jest 67, ale może Jarosław Polskę Zbaw przywróci 65? Stąd moje dylematy.


Dla miłośników dobrej poezji podaję link: https://www.youtube.com/watch?v=Amp82kpUDX0
I w ogóle kto powiedział, że słuchając rymowanych utworów nie można się szczerze pośmiać?


25 komentarzy:

  1. Myśle sobie, że warto rano wstawać, jeśli dzień się zaczyna od takiego fajnego tekstu :-)))
    Ale z tym kryzysem to nie przesadzaj. Wszak to tylko uzębienie Ci się "posunęło"
    A tak wogóle to nie widzę związku - wszak palców u rąk nie wsadzili Ci w gips - to mogłeś kompa otworzyć i coś wstukać!!!
    Głowa do góry - pierwszy krok za Tobą!
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, może nieco przemalowałem ten mój "kryzys". ;-) Inną rzeczą jest,że człowiek jest maszyną biologiczną skonstruowaną nad podziw niefunkcjonalnie - kiedy software staje się coraz lepszy, bo nabiera się doświadczenia i dystansu, to hardware traci swoją wydajność w stosunku do coraz to nowych możliwości.

      Musiałem sobie zrobić przerwę od komputera - ot tak, dla zdrowotności. :-)
      Pozdrawiam równie serdecznie.:-)

      Usuń
    2. nie no... softwarem i hardwerem mnie rozbroiłeś :-)))

      Usuń
  2. ...ja myślałem, że łysieję i też załamka była, ale tylko do czasu, kiedy odwiedziłem fryzjera wszystko się wyjaśniło. A nie mogli ci koronki na zęba zrobić???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstawili mi jakąś koronkę bazując na tym co tam jeszcze w paszczy zostało. Zastanawiałem się nawet, czy nie wstawić złotego zęba, jak to mają w zwyczaju nosić sąsiedzi ze wschodu, ale zbyt często chodzę wieczorami i nader często widzę typów, którzy mogliby mieć ochotę na zaopiekowanie się taką "biżuterią". ;-)))

      Z fryzjerem mam idealny układ, bo strzygę się sam maszynką. Z fryzur mam do wyboru cztery: 3 mm, 6 mm, 9 mm i 12 mm. Jest jeszcze opcja zero, ale jakoś nigdy jeszcze z niej nie korzystałem.

      Usuń
  3. Nie ukrywam - fotografia troche mnie zaskoczyla, Mironq, jako ze z wczesniejszej pamietam innego Ciebie ;)
    Odsuwajac zarty na bok - wszyscy tak mamy, wszyscy sie posuwamy, nie ma na to rady.
    I zawsze zaczyna sie od jednego szczegolu ktory jest tym kamieniem rozpetujacym lawine.
    Nie poddawaj sie, trzymaj sie dzielnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serpentynko droga! Fotka jest jedynie ilustracją problemu, nie odzwierciedleniem mojej przystojnej skądinąd gębusi.;-)))

      W zasadzie to jest nawet odwrotnością, bo klientowi ze zdjęcia jedynie chyba ta dwójka pozostała. ;-)

      Tak prawdę mówiąc, to czasami, kiedy się nie golę przez dłuższy czas, to da się już zauważyć niewielkie ilości siwych włosów w owłosieniu brody. Co ciekawe, te na głowie jakoś siwieć jeszcze nie chcą. I chwała im za to. :-)

      Usuń
  4. Faktycznie, posunąłeś się - zwłaszcza gdy mam w pamięci takie Twoje zdjęcie z latoroślami. Dla mnie oznaką Twego kryzysu jest Twa nieobecność na blogu.Przed chwilą poczułam się doceniona- no może nie tyle ja, co moje perspektywy na przeżycie najbliższego roku- najbliższy termin wizyty do specjalisty udało mi się zdobyć na 5,03.2015r, nawet godzinę mi podali- 12,20!!!
    Mironq, a nie wiedziałeś, że należy piwko otwierać otwieraczem? Musiałeś tą dwójką???
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od bloga też trzeba co jakiś czas odpocząć. Nie chodzi tu wcale o brak tematów do poruszania, niechęć do dyskusji czy jakieś drastyczne zmiany, pociągające za sobą całkowite odcięcie od sieci. Jak ze wszystkim - można się uzależnić, co widzę po szeregu osób, reagujących na słowo "Facebook" jak koń na owies. No, muszą od razu sprawdzić, kto tam co umieścił. Sam się z tego śmieję, więc nie chcę, żebym tak samo reagował na bloga.

      Musisz na złość całemu NFZ-owi dociągnąć do wizyty - nie ma rady. Zresztą przypomniałaś mi pewien dowcip, nawiązujący do tej sytuacji.

      Facet rejestruje się do kardiologa, a miła recepcjonistka wyznacza mu termin: 27.03 2019 roku. Mężczyzna notuje coś w kajeciku i nie narzekając na odległą datę pyta się: "A na którą godzinę?". Pielęgniarka zaskoczona: "Panie! To dopiero za pięć lat, a pan mnie się pyta o godzinę?". "No, tak"- odpowiada facet - "Na 13.00 jestem umówiony na wycięcie wyrostka, a nie chciałbym się spóźnić..." :-)

      Usuń
    2. Piwo otwieram wszystkim, nawet kartką papieru, ale zębami nigdy nie próbowałem - za dobry jestem z fizyki i wiem, że dźwignia działa zawsze w dwie strony. :-)

      Usuń
  5. Mnie ostatnio pewien młody smyk (po 20-tce) opowiadał, jak pomagał pewnej STARSZEJ PANI po 40-tce :-))) Doszłam do wniosku, że gdy będę potrzebowała pomocy, to wiem, do kogo się zgłosić.
    Fajnie, że wróciłeś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To coś jak z jakiegoś kabaretu, gdzie fragment brzmiał: "A ta nasza babka od polaka, to ona chyba ma ze 28 lat". - "No co ty? Takie stare jeszcze żyją???"

      Obawiam się, że kiedy naprawdę będziesz potrzebowała pomocy od młodszego pokolenia, to może się okazać, że takiego słowa nie mają już w słowniku. Biznes, interes, deal - to i owszem, ale pomoc?

      Usuń
  6. Vulpian de Noulancourt26 marca 2014 13:50

    Nie ma czego zazdrościć, ale ten przypadek skończył się i tak bardzo dobrze. Prawdziwą grozą powieje, kiedy w tramwaju lub w autobusie jakaś dobrze wychowana młodzież po raz pierwszy ustąpi Ci miejsca.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią dożyłbym nawet do siedemdziesiątki, żeby tylko doświadczyć takiej sytuacji. Dużo bardziej prawdopodobne jest to, że na mazurskiej wsi podwiezie mnie jakiś Eskimos psim zaprzęgiem, niż spotkanie w autobusie dobrze wychowanej młodzieży. ;-)

      Większości (jak mniemam) kryzysy zdarzają się za sprawą pewnej niemocy i braku perspektyw na bliższą, czy dalszą przyszłość. Takie coś na razie mi nie grozi, choć nieco boję się dnia, kiedy odmówią mi przykładowo noclegu na studenckiej bazie namiotowej ze względu na podeszły wiek.

      Pozdrawiam równie serdecznie. :-)

      Usuń
  7. Nie jest tak źle z tą młodzieżą wbrew pozorom. Przynajmniej tu gdzie mieszkam. A przed chwilką mój starszy syn powrócił od dentystki i powiedział mi że dostał złoty wkręt na którym odbudowała mu zęba. Dobrze że już powróciłeś tu do nas-;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś dentyści byli inni. Po pierwsze nie mieli takiego sprzętu, a po drugie mniej zwracali uwagę na to, jak się pacjent podczas wiercenia czuje. Dziś za wszystko się płaci, stąd i technologie i materiały lepsze, a nawet - zaryzykuję - empatia większa. :-)

      Usuń
  8. Brak w uzębieniu, nie wiadomo dlaczego tak strasznie dołuje człowieka. Gdy na moje własne żądanie dentystka wyrwała mi dolną jedynkę i przez jeden dzień mogłam pluć na odległość, zamiast się cieszyć z takich możliwości, to całkiem się załamałam, że śmierdzę starzyzną na kilometr! No, ale teraz z piękną wstawką wygodną w pielęgnacji wróciła chęć do życia pomimo cyfr większych każda o dwójkę dodaną do Twoich. Pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt. Nie słyszałem jeszcze, żeby dopadł kogoś poważny kryzys z powodu przykładowo złamania nogi na nartach. Na szczęście dziś u zębologa można sobie wstawić nawet cały garnitur nowiutkich ząbków i nie mieć z powodu wyglądu większych powodów do rozpaczy. Wiadomo, co swoje to swoje, ale lepszy rydz, niż nic. :-)

      Chęci do życia nie straciłem, zresztą ta przypadłość raczej nie zależy od wieku, a jeśli już, to z moich obserwacji wynika, że ci starsi większą chęć do życia okazują. Młodzi teraz tacy zblazowani i nic im się nie chce, nic im się nie opłaca...

      Usuń
  9. -- nie rozumiem... jeden ząbek, a właściwie to brak jakiegoś tam kawałeczka.. a tyle hałasu. nie ma co rozczulać się, przecież ten przystojniak na zdjęciu to nie Ty... jeszcze nie... więc , głowa do góry, wiosna przyszła..
    -- pozdrawiam... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wśród moich znajomych - a jak wiadomo tych najwięcej jest w zbliżonym wieku - od jakiegoś czasu była mowa o kryzysie wieku średniego. Różnie on się objawia: jedni załatwiają sobie jakieś "dzikie baby", żeby udowodnić, że w sferze seksualnej jeszcze dają radę, inni zmieniają przyzwyczajenia wakacyjne, bo z namiotem to już rady nie dają, innych dopadają jakieś choróbska i zauważać się daje zmęczenie materiału.

      U mnie wystąpiło to ostatnie, więc naturalnym wydaje się zauważenie, że się przechodzi do innej kategorii i w dresie na disco iść już nie wypada. ;-)))

      Usuń
  10. Mironqu, to ty jeszcze młodzieniaszek jestes! Nie ma co się pieścić i rozczulać nad sobą z powodu głupiego ząbka! Pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Młodzieniaszek młodzieniaszkiem - nawet całkowicie młodą osobę dopadłby kryzys, kiedy musiałaby się szczerzyć do ludzi bez zęba na przedzie. ;-)

      Ja się nad sobą zbytnio nie rozczulam, ale tak prawdę powiedziawszy kryzys wieku średniego wolałem mieć już za sobą. Teraz mogę jasno i spokojnie patrzyć w nadchodzącą przyszłość. :-))) Pozdrówka!

      Usuń
  11. Rozmowa zeszła na temat uzębienia. Przypominam, że można mieć słabe zęby, ale dbajmy chociaż o to, aby zgryz był dobry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się nie zgrzytać zbyt często zębami. Niestety okazji do tego, żeby sobie pozgrzytać jest aż nadto. Przecież czasami na głupotę i bezmyślność ciężko reagować inaczej.

      Fakt - miało być o przyczynach kryzysów, a zeszło na ten jeden, mogący się zdarzyć w każdym wieku przypadek. Ale z drugiej strony, bliższa ciału koszula - nie każdy ma kłopoty w rodzinie, w pracy, a te zdrowotne mogą dotknąć każdego. :-)

      Usuń