niedziela, 20 października 2013

86. Pokłosie

"Gdyby pomnik nie nazywał się „Komm Frau” - nie miałbym z nim problemu politycznego, co najwyżej estetyczny.
Ale on został tak nazwany, że już nie ma wątpliwości – przedstawiony został gwałt na niemieckiej, nie na polskiej kobiecie. Zresztą, skoro Gdańsk, to w 1945 roku nie było tam już polskich kobiet. Zostały zamordowane w Stutthofie, w innych obozach lub wywiezione gdzieś do niewolniczej pracy w głębi Niemiec. Więc jasne, że gwałcone były Niemki."

To cytat z Janusza Wojciechowskiego, skopiowany z jego bloga na salonie24. Reszta wpisu też jest ciekawa. Bo problem jest nie etyczny (dlaczego estetyczny?) - tylko polityczny.
 http://januszwojciechowski.salon24.pl/541737,ani-spiacych-ani-gwalcacych

Chciałbym do tego dołożyć, że w Generalnej Guberni i Kraju Nadwarciańskim też nie było w 1945 roku polskich kobiet.

Zapraszam do głosowania na tego wybitnego europosła w przyszłorocznych wyborach. Parę euro z Brukseli się przyda...

21 komentarzy:

  1. Najgorsza jest polityczna poprawność. Działająca od radykalnych islamistów skupionych wokół meczetów w Anglii do radzieckich "wyzwolicieli". Człowiek, który chrzani coś o radzieckich żołnierzach walczących o "wolność i niepodległość Polski" powinien zostać przebadany na obecność szkodliwych substancji we krwi. A jeśli mówi to serio, to wywalony na zbity pysk, bo każdy wie, jak ta wolność i niepodległość wyglądały. A nasze MSZ zamiast odpowiednio skomentować bełkot ambasadora, to powiela jego poglądy.
    Dobrze się z tą rzeźbą stało. Pokazała ona czym jest aktualnie Polska i kto w niej naprawdę rządzi. Obojętnie, jakie były intencje autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówi się, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Facet siedzący w Brukseli inaczej patrzy na pewne sprawy niż ktoś, kto żyje w kraju, gdzie te rzeczy miały miejsce i nie ma problemu politycznego z racji narodowości gwałconych kobiet a jedynie może potępić sprawców.

      Rzecznik MSZ powinien polecieć ze stołka, bo takie szybkie wyrywanie się z dyplomatycznym komentarzem pokazuje, że nie nadaje się na to stanowisko. Niech się zatrudni gdzieś, gdzie nie wymagają myślenia.

      Rosjanom się nie dziwię. Po części zostali tak wychowani, a po części muszą utrzymywać mit Armii Czerwonej, będący silnym narodowym spoiwem. Dlatego wcale mnie ten komentarz nie zaskoczył, choć zgadzam się z nim tylko w jednym - nie wolno bezcześcić grobów.

      Usuń
    2. Jak widzisz nie mam pretensji do Rosjan, tylko do osób odpowiedzialnych za reakcję polskiej strony. To tylko daje świadectwo czym Polska dziś jest. A jest krajem, w którym sfery rządzące obawiają się głośno powiedzieć, że Armii Czerwonej nie mamy za co być wdzięczni. Wydaje się, że nawet w latach 90-tych ubiegłego wieku było lepiej. Dziś ten serwilizm przekracza granice dobrego smaku, a o dyplomacji to już nie ma co mówić. Zastanawiam się, czy to ma jakiś głębszy sens, jakieś polityczne korzenie, może trzeba się przeprosić z zapomnianym już rosyjskim, od lat chłopięcych odrzuconym... Czy to tylko przejaw czystej głupoty?
      Bezczeszczenie grobów to przejaw barbarzyństwa, natomiast nie ma co miło wspominać najeźdźców, którzy zamienili się z poprzednimi. Ludzi, którzy polegli, oczywiście mi żal. Może nawet nie wierzyli w to, za co zginęli. Tym bardziej zasługują na wieczny pokój.

      Usuń
    3. No, nie popisała się nasza dyplomacja, zwłaszcza że nie było potrzeby tak szybkiej reakcji. Co do serwilizmu, to bym się wstrzymał z tak rzucanymi oskarżeniami. Niemożność ściągnięcia wraku i skrzynek nie wynika ze służalczości wobec okupanta, ale z racji tego, że dla Rosji nie jesteśmy równorzędnym partnerem i na pewno jesteśmy sąsiadem słabszym, bez możliwości politycznego wymuszania pewnych decyzji.

      Takie głupoty jak to, że "jesteśmy w Unii i w NATO, więc Rosja musi się z nami liczyć" można włożyć między bajki. Unia nie zadrze ani NATO nie zaatakuje z powodu jakichś życzeń Polski. Zobaczymy jak Jarosław odbije siłowo wrak, jak tylko zostanie premierem. ;-)

      Usuń
    4. Nie jesteśmy równym partnerem. Co nie oznacza, że ministerstwo musi zaraz wyskakiwać z odpowiedzią, by się Wielki Brat nie rozsierdiłsja. To jest żałosne.
      Można być słabszym, mierzyć siły na zamiary, ale nie od razu pokornym lokajem.
      O skrzynkach i wraku nic nie wspominałem.

      Usuń
    5. Na szczęście to był tylko rzecznik MSZ, więc osoba stojąca w dyplomacji dość nisko. Mam sporo zastrzeżeń co do stylu prowadzenia polityki zagranicznej (nie tylko na kierunku wschodnim), ale nie uważam, że jesteśmy jakimś lokajem Moskwy i z uśmiechem realizujemy wszystkie ich zachcianki.

      Wiem, że nie Ty wspominałeś o skrzynkach i wraku, ale odniosłem to do tego, jak inni widzą serwilizm. Widzą też kondominium, ukrytą opcję niemiecką, zdradę i kilka innych rzeczy w pakiecie, ale jakoś wystarcza im samo rzucanie oskarżeń. Wszystko powinno być tak jasne dla każdego, że nie trzeba żadnych inwektyw i zarzutów uzasadniać.

      Usuń
    6. Od poważnych kwestii energetyki aż do obaw wypierdzielenia na śmietnik postbolszewickiego łajna w postaci przestrzennych bohomazów wskazuje raczej na postawę taniego lokaja niż słabszego, acz walczącego o swoje partnera. Nie sądzę, by ZSRR po "transformacji", na wniosek pewnego elektryka po prostu zwinął swoje interesy z Polski. One są nadal prowadzone, aktualnie wydaje się, że coraz bezczelniej. Niech sobie każdy nazywa to jak chce, mi jest po prostu szkoda straconej szansy. Pozostają w życiu inne radości, bo z normalnej i silnej Ojczyzny zapewne nie będzie dane mi się cieszyć.
      Ukryta opcja niemiecka? Wydaje mi się, że nie ma czego ukrywać :) Oparcie się o Niemcy to jedyna szansa, by nie wpaść po 25 latach całkiem w orbitę rosyjską.

      Usuń
    7. W 1993 roku wyszły z Polski sowieckie wojska, ale nie znaczy to, że nie byliśmy w kręgu zainteresowania Rosji i marzyli oni o tym, żeby wyzbyć się wszelkich wpływów. To prawda, bo w wielu polskich miastach jest jeszcze ulica Dworcowa, choć przyznam, że nie wiem kim był ten Dworcow - ruskiem był na pewno. ;-)))

      Ukryta opcja niemiecka to Ślązacy, którzy według Jarosława Polskę Zbaw są zakamuflowanymi Niemcami z polskim paszportem. Kaszubi pewnie też. Nie jestem pewien co do Tatarów, bo ukryta opcja mongolska brzmi nieco groteskowo. ;-)

      Usuń
  2. Problem moralny wciąż jednak pozostaje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego uważam, że jest problem etyczny - nie estetyczny. Dopiero od niedawna można mówić o ubeckich katowniach, politycznych procesach i karach śmierci i innych rzeczach, które były otoczone zasłoną milczenia.

      Nie oceniam rzeźby przez prymat estetyczny - ani jej dokładnie nie widziałem, ani się na tym nie znam. Rzeźba została nazwana "Komm Frau", bo autor chciał ją początkowo umieścić w Berlinie.

      Usuń
  3. Ja mam wątpliwości czy podobne rzeźby powinny stawać w miejscu publicznym. Nie wiem czy scena gwałtu winna stać przy miejskiej ulicy gdzie przechodzą dzieci, po prostu nie wiem. Należy walczyć i przypominać prawdę historyczną. Ale nie wiem czy to najszczęśliwszy u najbardziej właściwy sposób. Armia Czerwona to byli najeźdźcy nie wyzwoliciele. I to nie powinno u nikogo budzić wątpliwości.

    Reakcja ambasadora Rosji nie dziwi. Ale dlaczego do cholery rząd uważający się za rząd niepodległej Polski powtarza jego słowa i narrację?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowo też miałem mieszane uczucia. Ale z drugiej strony jak pokazać to ludziom? Mało kto chodzi do galerii, a nawet jak pójdzie i minie to bez refleksji. Stąd też jestem zdania, że powinny stawać w miejscach publicznych, ale nie powinny tam stać na stałe.

      Dwa lata temu gdański Neptun - jakby nie było jeden z symboli miasta - poszedł był do renowacji. Na jeden dzień postawiono tam styropianowe popiersie Wałęsy. Akcja studentów była OK - nikt nie chciał montować czegoś na stałe, a Wałęsa miał wtedy urodziny.

      Co do pospiesznej odpowiedzi rzecznika MSZ masz rację - za szybka i w tonie pasującym Rosjanom.

      Usuń
    2. Reakcja MSZ nie dziwi, jakby mówili innym tonem to byś się zdziwiła.

      Z tym staniem na jakiś czas możesz mieć rację. To by mogło zadziałać. bo po prostu uważam, że tak drastyczne widoki nie powinny być stałym elementem miasta.Tylko, że z tego się robi awanturę polityczną i w tym problem.

      Usuń
    3. Mnie cieszy to, że wywołany temat jest ważniejszy niż student. :-)

      Usuń
  4. Dla pełni obrazu czasów o jakie zahaczył student warto przeczytać i to:
    http://wiadomosci.onet.pl/prasa/dziki-kontynent/q6eht
    Obyśmy nigdy nie doczekali takiego zbydlęcenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałem. Posłowi się wydaje, że gwałty czerwonoarmistów były jedynie przy przechodzeniu frontu i na przykład w sierpniu 1945 roku sowiecki żołnierz pytał grzecznie kobitki, którą miał zamiar zgwałcić, czy jest Niemką, czy może Polką?
      Ale jednak nie... Przecież wojna skończyła się 9.V a z Gdańska sowieci wyszli zaraz po tej dacie. ;-)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Wiem, że za parę miesięcy wybory na stołek, a prezes nie zatwierdził jeszcze list. Może stąd wrażenie, że Kaszubki i robotnice przymusowe to zawoalowana opcja niemiecka? W samym Gdańsku Polek było pewnie niewiele, choć w okolicach miasta całkiem sporo.

      Chciałbym też dodać, że nie o sam Gdańsk tu chodzi, bo za granicę Niemiec czerwonoarmiści uznawali tę "swoją" z 1941 roku.

      Usuń
  6. rzeczywiście ten tytuł omawianego performance /bo tak to traktuję/ jest ciekawy sam w sobie... tak się teraz zastanowiłem /czysto teoretycznie zresztą, bo nie zwykłem gwałcić/, po jakiemu miałbym się zwrócić do Czukczówki przed jej zgwałceniem nie znając czukockiego?... jak jest po czukocku "chodź tu suko do tatuśka"?... chyba nie "come to daddy, you fuckin' bitch"?... pytanie brzmi, czy unitarka w wojsku sowieckim miała w programie przyspieszony kurs niemieckiego i geografii?... bo z tego, co mi opowiadano, niejeden sołdat pojęcia nie miał zielonego, gdzie on w ogóle jest, używał jedynie słowa "davay" /jeśli był to Czukcza, to zapewne po czukocku/...
    pozdrawiać :D...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. gadałem kilka minut temu z pewnym kumplem gdańszczaninem... twierdził, że sprawa meczetu w Oliwie przy ulicy Abrahama /sic!/ to porachunki interislamskie, "kłótnia w rodzinie"... ponoć poszło o to, jak ostrzyć nóż do szlachtowania barana, mechanicznie czy ręcznie... wojna Lechia vs. Arka nie ma nic wspólnego ze sprawą, zaś mieszanie do tego jeszcze Legii jest koszmarnym nieporozumieniem :D...

      Usuń
    2. Dla mnie rzeźba mogła mieć tytuł "Nu, dawaj" lub "Bystro, rozdiewajsia". To bez znaczenia. Sołdatom znajomość języka wroga nie była zbytnio potrzebna.

      Meczet rzeczywiście jest przy ulicy Abrahama, choć to nie ten biblijny Abraham, którego oni znają jako Ibrahim. To ulica Antoniego Abrahama zwanego niegdyś "królem Kaszubów" i wielkiego propagatora polskości Pomorza.

      Ja sam w derbach kibicuję oczywiście Lechii, ale jeśli Arka gra z kimś innym, to jestem za Gdynianami. Chciałbym, żeby obie drużyny były w ekstraklasie.

      Usuń