wtorek, 26 marca 2013

74. Budda na ołtarzu

Oglądałem ostatnio "Bitwę pod Wiedniem". Nie skusiłem się na pójście do kina, zniechęcony nie tyle recenzjami, bo tymi się raczej nie kieruję, ale umieszczonymi w sieci kadrami z filmu, wytykającymi ignorancję historyczną.

Orzeł, wzór z 1927 roku i to w wersji odwróconej pod Wiedniem? Czemu nie...? ;-)))

Wziąłem płytkę od kolegi i film na DVD w końcu obejrzałem. Zwracam uwagę na szczegóły i zauważyłem u zakonnika krzyż prawie identyczny jak ten, używany przez Jana Pawła II. Poza tym odniosłem wrażenie, że grafika komputerowa była o niebo lepsza w grze, w którą ostatnio grałem, a był to Wolfenstein 3D. ;-)

Ale nie o filmie chciałem tu napisać, tylko o odniesieniach do niego. Jest tam scena, w której Kara Mustafa, stojąc z 300-tysięczną armią pod murami Wiednia patrzy na makietę miasta i wskazując na wieżę katedry mówi, że niebawem flaga z półksiężycem zawiśnie na jej iglicy.

Muzułmanie podbijając chrześcijańskie tereny nie równali z ziemią wszystkich kościołów - bardzo często przerabiali je na meczety. Najbardziej znanym przykładem jest Hagia Sophia w Konstantynopolu.
Myliłby się ktoś, kto by pomyślał, że apogeum tego procederu przypadało na czasy ekspansji Imperium Osmańskiego czy podbojów Tarika na Półwyspie Iberyjskim. Ono przypada właśnie teraz i przybiera na sile. I nie potrzeba do tego wielotysięcznych armii - wystarczy słabość chrześcijańskich Kościołów i polityczna poprawność.

Pod koniec ubiegłego roku kolejny kościół - tym razem w Hamburgu został sprzedany organizacji muzułmańskiej i zostanie zamieniony na meczet. Podobny los spotkał już wiele świątyń w Anglii czy Francji, a zapowiada się na dalszy wzrost tego typu inicjatyw.

A w Polsce? Jeżdżąc, a ostatnio wędrując pieszo przez nasz kraj widziałem sporo pustych, zniszczonych lub będących w kiepskim stanie kościołów. W większości są to opuszczone od wojny świątynie ewangelickie, stojące w niewielkiej odległości od tych katolickich. Nie razi mnie zupełnie, że w budynkach dawnych kościołów są dziś biblioteki czy galerie sztuki, jak w Słupsku czy Elblągu. To, że ktoś urządzi sobie w dawnym kościele mieszkanie czy pracownię, zaadoptuje go na dom starców, czy salę koncertową także jakoś mnie nie rusza.

Bardzo źle czuję się z tym, że tak dużo zabytków w Polsce niszczeje. Jeszcze nie ma u nas na tyle licznej społeczności muzułmańskiej, żeby przerabianie kościołów na meczety było w Polsce jakimkolwiek problemem. Ale to tylko kwestia czasu...

Kościoły można jednak przerabiać nie tylko będąc wyznawcą innej wiary. Wystarczy być niewierzącym, żeby mieć głęboko w sercu to, co się w Kościele dzieje.

Mocno nagłaśniana jest ostatnio troska lidera ruchu własnego imienia o to, że urzędnik nie ma prawa okazywać swojej wiary. Prezydent, minister czy referent urzędu w kościele? Wykluczone!

Polityczna poprawność proponuje wrócić do czasów PRL-u, kiedy to ktoś piastujący państwowy urząd nie miał prawa pokazać się w kościele. Osoba, która w czasach tzw. "komuny" była oficerem LWP nie mogła oficjalnie ochrzcić swojego dziecka - mam taki przykład we własnej rodzinie. Komorowski na mszy świętej w niedzielę lub poszczący w Wielki Piątek? Toć to dyskryminacja ateistów! Mniej więcej taka sama, jak odmowa homoseksualistom prawa do adopcji dzieci. Skandal!!!

Zawsze wzrusza mnie swoimi tekstami Magdalena Środa . Chyba nie przesadzam, bo pierwszy mój tekst, który napisałem na blogu (jeszcze tym onetowym) dotyczył właśnie jej i jej "wspaniałych" komentarzy.
Jeśli ktoś ma ochotę zauważyć, o co wtedy chodziło, zapraszam TU.

Tym razem Wielki Autorytet do spraw Kościelnych udzielił był wywiadu, w którym widzi receptę na to, jak by przerobić kaplice, aby dostosować je do wymagań ateistów. Jakoś nie chcą tego robić wyznawcy innych wyznań, a właśnie ateiści. Najlepiej usunąć krzyże i na ołtarzu ustawić posążek Buddy. Można też powiesić Gwiazdę Dawida, postawić menorę i dopiero wtedy katolicka kaplica będzie wyglądać "postępowo".

Tu fragment:

"A może trzeba zapraszać na uroczystości państwowe także hierarchów Kościoła wschodniego i innych religii?

Bez przesady, nie można popadać w szaleństwo. To nie jest rozwiązanie jak przy każdej okazji będzie po jednym rabinie, czy kapłanie Kościoła wschodniego. Ale dobrym rozwiązaniem, w różnych instytucjach, są kaplice ekumeniczne. Podobnie, jak na Zachodzie, trzeba przerabiać katolickie kaplice na ekumeniczne, przystosowane dla wyznawców buddyzmu, czy judaizmu.(podkreślenie moje).

Na uroczystościach państwowych w ogóle nie powinno być Kościoła. Nie może tak być, że urzędnicy państwowi, którzy pracują za nasze pieniądze, ostentacyjnie dawali do zrozumienia, że bliżsi są im katolicy. Uczestniczenie w mszach przed kamerami ma znaczenie polityczne."

Jak się już przerobi katolickie kaplice na ekumeniczne, to może pani Środa do takiej wejdzie bez wstrętu, chroniąc się przed deszczem?

25 komentarzy:

  1. Kurczę, do tylu rzeczy się odniosłeś, że nie wiem, co komentować ;))) Filmu nie oglądałam, może kiedyś zobaczę - tak z czystej ciekawości. Pamiętam, że po premierze czytałam gdzieś jakiś wywiad, w którym reżyser żalił się, że w USA widzowie oglądają i tyle, nie zwracają uwagi na jakieś nieścisłości czy niedociągnięcia, a u nas od razu znalazła się masa ludzi od wytykania błędów. Takie czepiacze z nas ;)))

    Co do tematu religii, jestem za pozostawieniem kościołów katolikom, cerkwi prawosławnym i dalej w ten deseń. Jednocześnie jestem też za rozdziałem państwa od Kościoła - żeby nikt się nikomu nie wpychał tam, gdzie go nie chcą i żeby wszyscy grzecznie żyli obok siebie. Chyba naiwna jestem, ale pomarzyć można.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałem specjalnego ciśnienia na ten film, wolałem poczekać na wersję, którą można obejrzeć przy piwku czy herbatce. Jako miłośnik historii, wychowany na filmach Hoffmana miałem nieco większe oczekiwania co do batalistyki. Cóż..

      Moje oczekiwania są identyczne do Twoich - nie mam zamiaru niczego przerabiać w cerkwiach, ani w meczetach. Rozdział państwa od kościoła polega na tym, że Kościół jest odsunięty od władzy. Nie można jednak wymagać, aby wszyscy urzędnicy byli ateistami lub na czas sprawowania funkcji (czasem 40 lat) przestali być wierzącymi. Mnie jakoś nie przeszkadzało, kiedy Buzek, który nie był i nie jest katolikiem uczestniczył w obrzędach kościoła protestanckiego. Niechby prezydent chodził do cerkwi - co mnie do tego? Tu nie chodzi o to, żeby wszyscy żyli obok siebie, ale na narzuceniu swoich politycznie poprawnych reguł, bardzo głupio zresztą umotywowanych. Bo ciekawe ile jest u nas kaplic a ilu buddystów? :-)

      Usuń
    2. Przy batalistyce pewnie nie byłabym szczególnie surowa, ale to z racji nikłej wiedzy. No chyba że husarię przebrano by za gladiatorów, wtedy raczej rzuciłaby mi się w oczy "drobna" nieścisłość ;))) Ale kiedy się na czymś względnie znam, strasznie drażnią mnie przeinaczenia. Pamiętam, jak mnie drażniła amerykańska wersja mitologii i przerabianie jej tak, żeby było ciekawiej. Parę lat temu pojawiło się kilka takich filmowych perełek, m.in. nigdy nie zapomnę skrzydlatych trampek Hermesa ;D

      A ciekawe, faktycznie, ile tych buddystów u nas. W ogóle to powiem Ci, że zbieram się od kilku ładnych lat, żeby pozwiedzać "nienasze" kościoły, bo nigdy w żadnym nie byłam. I nawet nie wiem czy można sobie do nich ot tak wejść, muszę o tym poczytać. Do cerkwi też bym chętnie zajrzała, bo one często mają pięknie zdobione wnętrza, że już o ikonostasach nie wspomnę.

      Usuń
    3. Ja bardzo lubię cerkwie i gdybym miał zmieniać wyznanie, to mógłbym się skusić na chóralne śpiewy. ;-)))

      Chusteczka na głowę i naprzód! Z cerkwi nikt Cię nie wyrzuci. :-)))

      Usuń
    4. Ja wtrace tez tu swoje trzy grosze, bo zgadzam sie z wami w kazdym calu, koscioly katolickie - dla katolikow, prawoslawne - dla prawoslawnych i tak dalej... Po za tym jestem za tym by pamietac o swoich korzeniach, o tym, ze to dzieki wplywowi takiej a nie innej kultury, nierozerwalnie zwiazanej z religia - panstwa sa takie , a nie inne. bo panstwa , ktore zapominaja skad wyszly, jakie sa ich korzenie, traca tozsamosc. I tu znow - do znudzenia - po raz kolejny dm przyklad Belgii. Belgowie wyparli swoja tozsamosc narodowa i religina i niestety - co sie dzieje, kazdy kto zna ten kraj, widzi... Od tego roku nie mozna uzywac tradycyjnych okreslen : Boze Narodzenie i Wielkanoc, bo... rania uczucia religijne naplywowych mniejszosci ( ktore wkrotce stana sie wiekszoscia, to tylko kwestia czasu), a choinka - nie moze ksztaltem przypominac choinki...

      Usuń
    5. aha, no i dodam, ze nierozerwalnie zwiazana jestem z prawoslawiem, bo u nas na Podlasiu wiele rodzin jest mieszanych, bo polowa z nas to katolicy, a druga polowa - prawoslawnie, no, moze nie dokladnie tak, bo niewielki procent przypada na protestantow i muzulmanow. przez moja dzialke plynie nawet malutka rzeczka ( strumyk) co nazywa sie Mahomet. Mironq, a jesli nie znasz jedynej w swoim rodzaju Swietej Gory Prawoslawia jaka jest Grabarka, to koniecznie musisz udac sie tam z wizyta :)

      Usuń
    6. Ja bym nie znał Grabarki? !!! Co prawda nigdy tam nie byłem, ale w cerkwi potrafię jednorazowo spędzić więcej czasu niż w najbardziej rzeźbionym kościele - zwłaszcza jak śpiewają. Inną sprawą jest, że nabożeństwa w cerkwiach trwają znacznie dłużej niż w kościołach - mnie się nigdy nie nudziło, bo co jakiś czas uczestniczyłem także i w tych prawosławnych czy grekokatolickich. Te ekumeniczne kaplice to konieczność w takich miejscach jak lotniska czy szpitale, gdzie przewija się dużo ludzi różnych wyznań. Ale żeby przerabiać? :-)

      Usuń
  2. Żeby zrobić dobry film, to trzeba mieć także kasę. Oszczędności i efekty rodem z amigowskich gier tylko śmieszą i żenują. Przykład jak spartaczyć świetną książkę robiąc tani film stanowi osławiony "Wiedźmin".

    Uważam, że cesarzowi powinno być oddane cesarskie, a Bogu co boskie. Urzędnicy państwowi wszystkich szczebli nie są powołani, by uczestniczyć w Mszach lub je odprawiać ;)
    Nic nie stoi na przeszkodzie, by po zakończeniu oficjalnych obchodów święta państwowego prezydent i premier hucznie, wraz z rodzinami udali się do kościoła, zboru, sali królestwa lub gdziekolwiek chcą. A już sytuacje, gdy w Eucharystii (z której niegdyś wypraszano katechumenów) uczestniczył postkomunistyczny agnostyk są dla mnie wyjątkowo niesmaczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część świąt państwowych przetrwała socjalizm jedynie przy pomocy kościoła. Trzeciego maja czy 15 sierpnia jedynym akcentem świątecznym była msza święta i ludzie gromadzący się na niej z określonej okazji.

      Uroczystości państwowe nie odbywają się w kościele poza jednym wyjątkiem, jakim jest pogrzeb w państwowej oprawie.

      Nie widzę przeszkód, żeby była msza (obecność nie jest obowiązkowa) a następnie państwowe uroczystości w Prezydenckim Pałacu, na placu czy gdziekolwiek indziej. Kolejność może być zresztą odwrotna.
      Tu chodzi o to, żeby zabronić obecności biskupa na państwowych uroczystościach czy urzędnika w cerkwi czy (bardziej) kościele.

      Nie widziałem nigdy, żeby państwowe uroczystości (prócz tego wyjątku, gdzie kończą się czasem na katolickim cmentarzu) odbywały się wyłącznie w kościele. :-)

      Usuń
  3. W Chicago , w obrębie Down Town jest światynie wszystkich wyznań. Byłem tam z rodziną w 2005 roku. Każda w czterech ścian obszernego pomieszczenia zbudowanego na podstawie kwadratu była wykomnana w drewnianej boazerii z ledwie zarysowanymi symbolami czterech głównych religii. Każdy, kto wchodził modlił się kierując twarz w stronę przemawiających do niego symboli i ...było dobrze. Mnie to nie przeszkadzało, że ktoś o skośnych oczach wybierał akurat przeciwny do mojego kierunek.
    W latach siedemdziesiątych byłem uczestnikiem konferencji zorganizowanej w Chęcinch k/Kielc. Hotel był zorganizowany w dawnym klasztorze, a reatauracja w kościele. Jedliśmy posiłki w tej reatauracji i komentowalśmy piękno sklepienia, chóru na którym urzadzono miejsce dla dancingowej orkiestry i kręgu tanecznego w obrębie prezbiterium. Na dancingu nie byłem. Nie chciałem odczuwać i zapamiętywać takich doznań.
    W Niemczech podobno w tym roku pójdzie" pod młotek" licytujących tysiące kościołów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to nieco martwi, ale nie widzę możliwości, żeby temu zapobiec. Cieszy mnie, że w gdańskim klasztorze franciszkanów (w części) jest Muzeum Narodowe, a w kościele św. Jan odbywają się koncerty, msze, wystawy i inne wydarzenia na przemian.

      Można budować kaplice ekumeniczne - nie mam nic przeciwko temu, aby nie budować takich przykładowo na lotniskach. Przeciwny jestem natomiast przerabianiu na takie katolickich na siłę. :-)

      Usuń
  4. Ludzie nie są jałowi w swoich poglądach czy światopoglądzie, bez względu na to gdzie pracują są tymi, którymi są. Jednak dla mnie idealnym byłby świat, w którym temat przekonań religijnych czy preferencji seksualnych etc. były nieobecne w szeroko pojętej przestrzeni społecznej, którą tworzą ludzie z różnych środowisk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie rzecz ujmując nie zauważyłem, żeby jakikolwiek urzędnik poza tymi reprezentacyjnymi chodził na mszę w godzinach pracy. :-)

      Prezydent (obojętnie czy miasta czy kraju) i jeszcze parę person ma nielimitowany czas pracy i nawet jedząc gdzieś kolację niejednokrotnie jest w robocie. Tu mógłbym jedynie optować za tym, żeby ograniczać zabieranie na takie imprezy członków rodziny, choć na wysokim szczeblu jest to czasem niemożliwe. :-)

      Usuń
  5. smoothoperator27 marca 2013 03:16

    Wiele wątków. Nie sądzę, aby ten, mimo wszystko uwidaczniający się odwrót od Kościoła w Polsce spowodowany był głównie, a może jedynie, polityczną poprawnością, inwazją lewicy obyczajowej, etc.
    Po 1.
    Należałoby się zastanowić, czy przypadkiem sam Kościół, czy precyzyjniej, jego część nie jest winna temu, że nieomylna rola Kościoła zostaje podważana. Niestety pojawiają się po tej stronie wypowiedzi świadczące o nerwowym zagubieniu. Przykład pierwszy z brzegu. Kiedy ujawniane są przykłady pedofilii wściele, to pierwszą reakcją bywa często nie potępienie, lecz wskazanie, że i w innych środowiskach zjawisko pedofilii występuje.
    Zasada - najpierw zaczynam od siebie, potem oceniam innych.
    Po 2.
    Było jasne, że przyjmując ustrój oparty na gospodarce rynkowej, nazwijmy rzecz po imieniu - kapitalizm, [pono o kapitalizm Solidarność walczyła jako związek zawodowy (sic!)], w którym liczy się pieniądz i poziom konsumpcji {zauważ, że koronnym ekonomicznym argumentem za kapitalizmem pozostaną już na wieki pełne półki sklepowe w opozycji do butelek octu za schyłkowego Gierka}... wracając do wątku, tenże kapitalizm wymusza konkurencję nie tylko przedmiotów, ale też ideologii i ta ideologia, podobnie jak onegdaj zauważył Kopernik w odniesieniu do pieniędzy, ideologia, nierzadko "gorsza" wypiera "lepszą" religię.
    Przykład: część ludzi chętniej w gospodarce rynkowej wybiera łatwiejszą drogę do zaspokajania własnych potrzeb "duchowych", wybierze więc niejakiego bożka Justina Biebera czy wizytę w supermarkecie nad uczestnictwo w Mszy Świętej.
    Po 3.
    Niestety znów piłka po stronie Kościoła. W PRL-u Kościół był aktywniejszy w kwestiach społecznych i jednocześnie pełnił niezwykle istotną rolę polityczną, nie angażując się nadmiernie w politykę. W nowym ustroju Kościół zaangażował się nadmiernie w politykę, nie dość stanowczo wypowiadając się w kwestiach społecznych. W obecnej sytuacji, gdy z roku na rok rośnie rozwarstwienie ekonomiczne Polaków, to milczenie musiało mieć wpływ na ocenę Kościoła przez część społeczeństwa. W tym miejscu istnieje nadzieja, że Papież Franciszek swoją postawą zmieni tę tendencję.
    Po 4.
    Globalnie... Można się oczywiście irytować tym, że coraz więcej muzułmanów osiedla się w Europie, że islam staje się coraz bardziej popularny. Ale cóż można na to poradzić? Aby zaprzestali wierzyć w swego boga? Aby nawracali się na chrześcijaństwo? Wypędzić ich? Odizolować? Zabronić płodzić dzieci?
    Moja teoria jest w teorii prosta. Dopóki poziom życia przeciętnego muzułmanina żyjącego poza Europą nie zacznie się poważnie zbliżać do warunków panujących w Europie, migracja ku Europie będzie postępować, a przynajmniej nie nastąpi proces dobrowolnego powrotu migrantów do krajów, skąd pochodzą. Cudowna zasada naczyń połączonych się sprawdza i dotyczy nie tylko religii, lecz również, a może przede wszystkim kwestii ekonomicznych. Jeśli chcemy mieć rewolucje, wojny - poszerzajmy rozwarstwienie społeczne; jeśli ich nie chcemy i obawiamy się skutków - kierujmy nasze cele na wyrównywanie szans. W teorii UE daje takie szanse, choć coraz bardziej jestem sceptyczny w tym względzie.
    Post scriptum.
    Być może wbrew intencjom moje uwagi nie są atakiem na Kościół (zresztą pisząc "Kościół" nie mam na myśli każdego, kto do KK przynależy). Ubolewam nad tym, że pewni ludzie w Kościele, pewni hierarchowie, pewni duchowni nie potrafią dostrzec żdźbła we własnym oku, widzą natomiast belkę w oczach innych. Cały czas oczekuję na szersze otwarcie się Kościoła, na mniejsze zaangażowanie się w spory polityczne, na mniej pouczania, a więcej nauki. Państwowa Msza z udziałem pana prezydenta nie przyda Kościołowi, ani religii dodatkowej wartości, bo wiara nie jest na pokaz a religia nie zaniknie, gdy nie będzie towarzyszyć w każdym "cesarskim profanum".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również wiele wątków poruszyłeś, co mnie niezmiernie cieszy. :-)))

      Ludzie odwracają się od Kościoła z wielu przyczyn, przy czym ogromną rolę pełni tu to, co robi hierarchia kościelna, a co się ludziom nie podoba. Są oczywiście i inne przyczyny - mój kolega, któremu zmarła żona po prostu obraził się na Boga i deklaruje, że przestał wierzyć.

      1. Masz rację, że tuszowanie rzeczy zarówno wątpliwych moralnie jak i przestępstw Kościołowi nie służyło i nie służy. Winnych przestępstw powinno się bezwzględnie rugować z szeregów hierarchii. Dziś nie byłoby takiego wciskania innej wersji "ksiądz = pedofil", której niby starano się unikać. Co z tego, że kto inny też kradnie, jak nie jest to żadne wytłumaczenie dla mojej kradzieży?

      2. Ja bym się bardziej skłaniał do twierdzenia, że łatwiejszy jest konsumpcjonizm od przestrzegania zasad i zachowywania nie tak trudnych przecież, ale uciążliwych przykazań. Bo po co pościć, skoro jest akurat promocja na kurczaki z rożna, po co patrzeć znów na żonę, skoro koleżanka z pracy chętna na fiki-miki i czemu wreszcie wydawać pieniądze na długopisy, skoro można wziąć z roboty za darmo. O tym, ze długopis skończy żywot z do połowy pełnym wkładem szkoda wspominać, bo nie po to się je bierze, żeby pisać. ;-)

      3. Nie podoba mi się angażowanie hierarchii kościelnej w politykę, choć oburza mnie, jak ktoś chce odciąć na przykład posła od jego przekonań. Ma prawo wierzyć w co chce lub być niewierzącym i podejmować decyzje zgodnie ze swoim sumieniem, lub jego odpowiednikiem dla niewierzących. Kościół powinien zaangażować się bardziej w sprawy społeczne poprzez pomoc ludziom (choćby i duchową) a nie popieranie poszczególnych partii politycznych.

      4. Nie chodzi o wyrzucanie, czy zabranianie wiary. Chodzi jedynie o to, że ludzie ci nie asymilują się z mieszkańcami krajów, do których przyjeżdżają. Polityczna poprawność zaś skierowana jest przeciw obywatelom, którzy są gospodarzami w imię "obrony" tych, którzy chcą zaprowadzać swoje prawa, np. zabraniać obchodzenia Bożego Narodzenia, bo oni w to nie wierzą. Właśnie wyrównywanie szans, polegające przykładowo na zakazie procesji czy bicia w dzwony, żeby nie obrazić muzułmanów daje takie efekty.

      Nie odbieram Twoich uwag, jako jakikolwiek atak, a bardziej na próbę zwrócenia uwagi na pewne aspekty. :-)

      Co do mszy z udziałem Prezydenta - Prezydentowi zabronić chodzić, czy w tym dniu zabronić w ogóle mszy odprawiać? Wystarczy jak media nie będą tego pokazywać i ateiści będą zadowoleni. Jestem przeciwny wszelkim takim zakazom - już to kiedyś przerabialiśmy... :-)



      4.

      Usuń
  6. Nie przeszkadzają mi kaplice ekumeniczne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nie przeszkadzają, jestem jednak przeciwny temu, żeby na żądanie osób niewierzących przerabiać na takowe te, które są katolickie, tylko ze względu na jakąś idiotyczną poprawność. :-)

      Usuń
  7. ...ręce opadają na pomysły pewnej grupy politycznej. Mi zwisa czy ktoś jest katolik, buddysta, czy innego wyznania. Może nawet w różowe kanarki wierzyć grunt by ze swojej pracy się wywiązywał i nie tworzył kolejnego państwa w państwie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buddysty żadnego osobiście nie znam - pewnie za mało mam znajomych. Znam za to kilka osób innych wyznań i oni nie domagają się tego, co ateiści. Moim zdaniem bardziej przeszkadzałaby przerwa na modlitwę w czasie pracy niż to, że ktoś w prywatnym czasie (prócz ludzi o nielimitowanym czasie pracy) chodzi do jakiejkolwiek świątyni. Bo co to kogo?

      Usuń
  8. Poczytałam wywiad z panią Środą... Rączki i nóżki opadają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie już od lat opadają. Kiedyś była szczerze zmartwiona tym, że ludzie chodzą do kościoła, dziś chciałaby zakazywać. Oj, urosły przy Palikocie piórka i mniemanie o sobie... :-)

      Usuń
  9. Gdyby Bóg chciał, żeby świat był czarno-biały, stworzyłby dwa kolory. Mnogość wszystkiego czasem oznacza konflikt, a jednak właśnie tak został stworzony świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konflikt będzie zawsze, jeśli się pewne rzeczy forsuje na siłę. Moim skromnym zdaniem taka przymusowa ateizacja taki konflikt tworzy. :-)

      Usuń
  10. Mnotwo ciekawych postow i komentarzy widze, ale podobnie mam jak ty, bardzo rozbawil mnie twoj komentarz u mnie, bo ja dokladnie tak samo mam:

    Najbardziej ulubione blogi zostawiam sobie na tzw deser, czyli kiedy bede miala wiecej czasu ( czyli prawie nigdy) I wychodzi na to, ze te najfajniejsze blogi traktuje po matoszemu! ale za to jak juz sie dosiade raz na jakis czas, to potrafie nadrobic miesieczne zaleglosci i w miedzyczasie wypic ze dwa garnki herbaty! Teraz tez siedze jak na szpilkach w pracy, bo zaraz bezposrednio po - wyruszamy do Polski. Juz karawana gotowa, a zaprzegi w pogotowiu, tylko na mnie czekaja, az mnie korporacja wreszcie ze smyczy spusci :)jak juz dotre do bezpiecznej przystani - mego wlasnego domu to sobie wszystkie twoje posty nadrobie ( nawet te jeszcze nienapisane, zartuje!...)jakby co, to wesolych swiat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak to już jest... :-))) W święta zabieram się jedynie za czytanie blogów (i komentowanie) oraz uzupełnienie drugiego bloga, bo traktuję go ostatnio po macoszemu - naprawdę niewiele mam czasu. :-)

      Usuń