czwartek, 21 marca 2013

73. Recepta na wychowanie i demografię

Kiedy słucha się dzisiejszych polityków, jedynym słowem, które przychodzi do głowy jest: żenada...

Nie chodzi mi jedynie o to, że wiele ważkich rzeczy, choć możliwych do realizacji poprzez odpowiednie zapisy prawne (a w zasadzie poprzez wykreślenie zakazów) czeka na pochylenie się nad nimi w nieskończoność, kiedy nasi "wybrańcy" debatują nad pierdołami. Chodzi bardziej o kierunek, który nadają Rzeczypospolitej politycy w drodze nad skraj przepaści.

z www.wikicytat.pl

Ogromnym problemem jest zezwolenie rolnikom na sprzedaż przetworów rolnych z ławeczki przed furtką własnego gospodarstwa choć każdy, kto podróżował po świecie wie, że we Francji, we Włoszech, w Hiszpanii czy na Węgrzech kupienie gomółki sera, słoika dżemu czy nawet flaszki wina lub grappy w gospodarstwie nie jest niczym dziwnym.

U nas trzeba zaprzągnąć do czegoś takiego urzędników gminnych, skarbowych, inspekcję sanitarną, weterynaryjną, epidemiologiczną, strażaków i kominiarzy (co do tych dwóch ostatnich pewien nie jestem) przeprowadzających kontrole i wydających cyklicznie papierki, za odpowiednią opłatą.

Są u nas poważniejsze rzeczy do zrobienia.

Mam w rodzinie półroczne dziecko. Nazywa się i tak dość dziwnie, bo ze względu na to, że matka ma polskie obywatelstwo, a ojciec polskie i niemieckie nazwali je na niemiecką modłę. Idę w zakład i stawiam dolary przeciwko żołędziom, że nikt tak w zeszłym roku dziecka urodzonego w Polsce nie nazwał. Ale nie o to chodzi, skoro imię takie w kilku egzemplarzach funkcjonuje za naszą zachodnią granicą.

Wszyscy mówią na małą Grubcia, bo tak się przyjęło ze względu na dobre odżywienie malucha. No i dobrze. Póki sama nie mówi i nie rozumie znaczenia słów można ją nazywać Pulpecik, Fruzia, Niunia i jak tam komu pasuje.

Rząd kombinuje, jak by tu dzieciom nasrać w papierach, wprowadzając imiona zdrobniałe i bezpłciowe do aktów urodzenia dziecka. Fifi, Lolitka czy Koko będą zachwycone, posługując się takim imieniem w szkole i jako dyrektor firmy.

Ja jestem jak najbardziej za takimi zmianami, ale niech dotyczą one osób pełnoletnich, chcących urzędowo zmienić swoje imię. Ciekaw jestem ile dorosłych osób zmieni sobie imię na Zdzisiu czy Alunia?

Z dużym opóźnieniem śledzę ostatnio programy publicystyczne *Dzięki Ci O Wielki Internecie* i chciejstwa polityków.

U Rymanowskiego Leszek Miller był za likwidacją Watykanu i wycofaniem sprzed jego oczu rażących go strojów Gwardii Szwajcarskiej. Łyknąłem to bez komentarza, bo tego się już nawet nie wyleczy.

Nieco dalej u Olejnik poszedł Janusz Palikot. Tych, którzy potrafią myśleć i mają jakiekolwiek spojrzenie na rzeczywistość, marihuaną i promocją homoseksualizmu więcej już nie przyciągnie. Czemu więc nie zabrać się za młodych, którzy interesują się wyłącznie markowymi ciuchami i najnowszymi modelami smartfonów?

A gdyby tak szesnastolatek, tuż po seksie z młodszą koleżanką zapalił sobie jointa? Na pewno poszedłby głosować na tych, którzy dbają o jego przyjemności. Przecież nie zagłosuje na tych, którzy każą mu się uczyć, stabilizować i tłumaczą, że życie to nie tylko przyjemności. Przyjemniej przecież zdawać test z pozycji seksualnych niż ze znienawidzonej matmy.

Głosowanie od 16 lat i legalne uprawianie seksu z 13-latką. Mamusia za tym nie zagłosuje. Ale córeczka?

"Co cię to stara obchodzi z kim ja sypiam? Mam 13 lat i już mogę! Zabranianie mi seksu w tym wieku godzi w moje podstawowe wolności, więc się wypchaj. Ja mam prawa, a ty obowiązek utrzymania mnie do osiemnastego roku życia"

Pedofile zacierają ręce i demografia jawi się w jaśniejszych barwach. Zastępowanie pokoleń niechybnie się skróci.

41 komentarzy:

  1. ...rozmnażać się jak króliki, omamiać społeczeństwo jointami. Przecież szarą masą lepiej się rządzi niż ludźmi wykształconymi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po kilku jointach, to i dwie dziewczynki mogą zajść w ciążę na jednej imprezie. Przecież jedna nie będzie gorsza od drugiej. ;-)

      Usuń
    2. Panowie, nie martwicie się o dziewczyny i tak nisko ich nie oceniajcie. Paradoksalnie dużo z nich wie co do czego i po co, i jak robić, by nie zrobić.

      Usuń
    3. Odnoszę jednak wrażenie, że sporo 13,14-latek weszłoby do łóżka muzycznej gwieździe, gdyby było na to przyzwolenie i taki trend by panował. Jeśli młodsze nastolatki są stabilne uczuciowo, to bardzo przepraszam, bo patrząc na moją bratanicę i jej koleżanki odnoszę całkowicie przeciwne wrażenie. Nie zauważyłem też, żeby nosiły w kieszonkach prezerwatywy lub łykały pigułki. :-)

      Usuń
    4. nigdy bym nie pomyślała o tym, by do kieszonki włożyć prezerwatywę! Od 26. lat w moim domu przewijają się nastoletnie dzieci. To cudowna grupa ludzi, z różnymi pomysłami, lepszymi czy gorszymi:) Oczywiście, jak w każdej grupie wiekowej i w tej istnieje tzw. margines społeczny, ale jak jeden człon nazwy wskazuje margines, a margines to nie wszyscy nastolatkowie:) Więcej optymizmu poproszę, życie ma wiele barw:)

      Usuń
    5. Widzę jednak pewną różnicę między 13-latką a 17-latką. W stosunku do młodzieży zachowuję się tak samo jak do uczestników ruchu drogowego - mam ograniczone zaufanie. Jak dorosły robi jakieś głupstwo przekonany, że robi dobrze - jego sprawa, ale jak dziecko (13 lat to dla mnie dziecko) to jednak trzeba je naprostować i nie pozwolić na zrobienie sobie krzywdy. Jestem optymistą, ale słyszałem dziś w jakiejś audycji radiowej pomysły 15-latków na zmiany. Gdyby je wprowadzić, to reforma edukacji nie byłaby potrzebna - takie coś w ogóle by nie istniało. ;-)

      Usuń
    6. różnie z tą różnica jest, starszy nie zawsze musi być mądrzejszy, ale nie będę już ciągnęła tematu, bo mnie w końcu zbanujesz;)

      Usuń
  2. Tak się z letkim smutkiem, a nawet, rzekłabym, melancholią zastanawiam czy da się przekazać jakąś informację bez intensywnego nasycania jej swoją opinią. Rozumiem, że masz swoje zdanie i chcesz je tu zamieścić, wcale mnie to nie dziwi. Ale przyznam, że takie przerysowanie troszkę mnie razi. Odniosę się zatem tylko do kwestii tych imion, bo mam (co się często zdarza) inne zdanie niż Ty :))) Otóż sama posiadam imię tak niemiłosiernie pospolite, że do dziś nie lubię się nim specjalnie przedstawiać. Nie lubię przeciętności i gdybym kiedykolwiek chciała mieć dzieci, na pewno nie dałabym im na imię Ania, Ola czy Kubuś, żeby na wołanie odwracały się wraz z połową klasy. Co do zdrobnień, to nie wiem czy faktycznie rodzice będą się tak rwać do nazywania potomstwa "Niuniuś" czy "Oliwcia", więc nie wiem gdzie tu konkretnie jest to "sranie" w papiery. A czemu Cię tak burzą imiona bezpłciowe, takie jak np. Alex czy choćby to Fifi? Są tacy, którzy wolą klasyczną do bólu Marię, a są ci, którzy chcą Fifi. Dzieci, jak to dzieci, śmieją się z różnych rzeczy - zresztą, śmieją się z tego, co śmieszy ich głupich rodziców. Czy naprawdę chciałbyś, żeby nazywać dziecko zachowawczo, żeby tylko się z niego nie śmiano? Jeśli patrzeć na wszystko przez pryzmat "co ludzie powiedzą", na świecie będą tylko klony, bo wszyscy będą się bali wyróżnić.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się ze mną nie zgadzasz. Naprawdę! Tym bardziej, że wiem, że piszesz tak dlatego, że myślisz inaczej. :-))))))))))

      Ja nie przedstawiam informacji, bo nie jestem dziennikarzem i nie muszę zachowywać bezstronności. Mało tego, głównie przekazuję swoje opinie, z którymi można się zgadzać, lub też nie. Miłe jest, kiedy ktoś uzasadni, dlaczego takiego punktu widzenia nie podziela.

      Ja nie widzę problemu, żebyś jako dorosła dziewczynka musiała cierpieć z powodu pospolitego imienia. Mogę nawet sprawdzić, ile taka urzędowa zmiana kosztuje. Zdaję sobie sprawę, że zmianie musi ulec sporo dokumentów: dowód, paszport, dyplomy, prawo jazdy...

      Mnie nie chodzi tylko o to, że nie podoba mi się Jaś czy Fifi. Bardziej chodzi mi o to, że musimy być państwem dobrobytu, skoro jest to najbardziej palący pomysł i trzeba się spieszyć z zaspokojeniem zachcianek rodziców i nie rujnować im życia. ;-)))

      Co do chcenia - ludzie chcą takich rzeczy, że dogodzić wszystkim się nie da. Jednak jestem za tym, żeby każda dorosła osoba mogła sobie zmienić imię na jakie chce.

      Usuń
    2. Jak chcesz, możesz sprawdzić - może kiedyś faktycznie najdzie mnie ochota i sobie zmienię na jakieś fajniejsze ;)))

      A co do tych palących problemów... Kryzys, bezrobocie itp. to sprawy, które wiszą nad krajem już od dawna i jakoś niewiele się w tej materii zmienia (nie mówię tylko o aktualnym rządzie). Kiedy tylko na ruszt wrzuci się inną sprawę (niedawno było o związkach partnerskich, teraz to, pewnie coś jeszcze przegapiłam), od razu podnosi się raban, że kryzys, że bezrobocie i żeby się tym nie zajmować, tylko kryzysem i bezrobociem. Hm... ale skoro owym odmienianym przez wszystkie przypadki kryzysem i bezrobociem WCIĄŻ nikt się nie zajmuje, czy to oznacza, że te inne, niepalące sprawy, też mają się przykurzyć? Bo czegoś tu nie rozumiem :)))

      Usuń
    3. No to jest nas dwoje, którzy czegoś tu nie rozumieją. ;-) Ta niepaląca sprawa imion bezpłciowych, to już długo leży w urzędniczych szufladach i nie daje spać po nocy rządzącym? Moim zdaniem jest to tylko wrzutka, która odsuwa rzeczy ważniejsze. Przytoczyłem przykład rolników - o sprawie ze śliwowicą łącką i jabłkami, których nie można legalnie sprzedać, a które mogą legalnie gnić pisałem już ponad 2 lata temu. I co w tym temacie? Nic.

      Ja broń Boże nie chcę, żeby rząd wymyślał jakieś rozwiązania dotyczące bezrobocia. Chciałbym, żeby zapytali się przedsiębiorców, dlaczego ci zwalniają ludzi i uchylili bzdurne przepisy. Bezrobocie rośnie wszak nie dlatego, że mamy taki wyż demograficzny, ale że firmy nie wytrzymują obciążeń. Kryzys? Żaden problem - wystarczy nie wydawać więcej niż się ma i po kryzysie... Rząd uważa, że receptą na kryzys jest wzrost podatków, ale każdy rząd będzie tak bredził, zamiast obcinać wydatki na bzdury. :-)

      Usuń
    4. Widzisz, takie proste rozwiązania, a jednak nikt na nie nie wpadł ;))) Niejeden rząd przeminie, a kryzys będzie kwitł aż miło. Z różnymi "wrzutkami" po drodze ;)))

      Usuń
  3. Do Ken. Najlepiej Helmut albo jeszcze lepiej Mojżesz Co tam takie pospolite Fifi. Jesteśmy narodem słynnym z toleracji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zastanawia, czy takie przepisy podyktowane są dobrem dzieci, czy raczej zaspakajaniem fanaberii rodziców.

      Usuń
    2. Jak już do mnie, to wypadałoby doczytać do końca - Ken.G. Proszę darować sobie wątpliwej jakości ironię, bo nie wychodzi :))) Mojżesz nie pasuje? Hm... Izaak pewnie też nie? Ja przykładowo nie lubię imion pospolitych i nudnych. Jeśli uraziłam, cóż, przykro mi ;))) Nie lubię też wtrącania się w sprawy, które bezpośrednio nas nie dotyczą. Jeśli rodzic ma "fanaberię" nazwać dziecko Fifi, to co? Może zgłosić to do Strasburga?

      Usuń
    3. Grunt to rekompensować sobie w sieci swoją nijakość w realu. Cóż - kompleks pospolitego imienia tylko :P ? Podkreślać na każdym kroku: jako to ja jestem inna, niezależna, pyskata i zawsze - dla zasady- contra... O .. i bywam miła jak chcę ;) Śmieszą mnie takie typy

      Oryginalne imię

      Usuń
    4. Nie ma to jak być anonimowym tchórzem, który nie ma odwagi nawet się podpisać. W sieci nie istniejesz, w realu też nikt się z tobą nie liczy? To takie przykre ;)))

      Usuń
  4. Zawsze już były takie czasy kiedy ludzie przesadzali w dziwactwach nadawania imienia swoim dzieciom Mironq. Te Izaury od bohaterki serialu, albo dawniej jak mi babcia opowiadała że nawet ksiądz czepiał się takich dziwnych imion jak Hitlerina hi hi. Uściski serdeczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest cała masa dostępnych oryginalnych imion. Nie widzę potrzeby używania jakichś bezpłciowych, jak i takich tworzonych na zachodnią modłę, typu: Yesterday, Apple, Honor, Brooklyn czy po naszemu: Wczoraj, Wisienka, czy Wąchock. Bo czemu niby nie takie?

      Chyba chodzi o to, żeby doprowadzić do stanu, że nic nas już nie będzie dziwić.

      Usuń
  5. Niektórzy rodzice sami z siebie wymyślają tak dziwaczne i utrudniające życie imiona, że nie potrzeba tutaj jeszcze urzędników. A co im do imion?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu chodzi chyba o wrzucenie imion bezpłciowych i takich wymyślanych przez rodziców. Czytałem wypowiedzi kilku psychologów dziecięcych na ten temat i nie znalazłem żadnej pozytywnej opinii. Wrzucenie takiego tematu spowodowało, że inne ważne rzeczy zejdą na bok. :-)

      Usuń
  6. To rodzice decydują o swoich dzieciach i akurat wybór imienia jest jedną z najprostszych decyzji i jak dla mnie najprzyjemniejszych. To jest szeroko rozumiana wolność i ja zawsze po stronie wolności się opowiem, nawet, gdy z niej miałabym nie skorzystam, bo to przecież nie znaczy, że inni mają tak samo myśleć i mają takie same potrzeby:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nieco dziwi, że jeszcze dwa tygodnie temu nie był to jakiś ogromny problem, a teraz, kiedy ktoś krytykuje przepisy, które jeszcze nie obowiązują, to PRZEPROWADZA ZAMACH NA CZYJĄŚ WOLNOŚĆ. Jest to pewna manipulacja, bo równie dobrze mogę zadać pytanie i zgłosić projekt dopuszczający chodzenie nago po ulicach. Czy jeśli ktoś nie będzie za przyjęciem takiego rozwiązania, to godzi w moją wolność? Teraz powiesz, że nie, ale jeśli taki projekt się pojawi?

      W kalendarzu jest tyle imion, oryginalnych, dziwnych i zapomnianych, że nie widzę potrzeby wprowadzania zdrobnień i imion bezpłciowych. :-)

      Usuń
    2. Miron, ale nie musisz krzyczeć;)
      Golizna akurat mi nie przeszkadza zwłaszcza, że mamy przepiękne kobiety i fantastycznie przystojnych panów:) Plaże nudystów działają od lat i nic z tego powodu nie wynika:)
      Jeśli chodzi o mnie to imion w kalendarzu jest aż nadto, ale zawsze może dla kogoś być o to jedno za mało;) Ja już wybierać nie będę, więc ten problem mam z głowy:)

      Usuń
    3. Miałem napisać boldem, ale coś mi nie chce ostatnio wchodzić, a chciałem to wyróżnić. Przepraszam, za takie zaakcentowanie, ale tak wyszło. :-)

      Generalnie chodzi mi o to, że w obecnych przepisach ujęte jest tylko, że imię nie może być ośmieszające dziecko, nie może być w formie zdrobniałej, musi dać się rozróżnić płeć i musi być zgodne z językiem polskim. Czy to jest zamach na czyjąkolwiek wolność? Jak się żyje w pewnej społeczności, to trzeba przestrzegać pewnych reguł.

      Zawsze znajdzie się ktoś, komu coś będzie przeszkadzało. Na przykład ruch prawostronny. On ma samochód ściągnięty z Anglii i wygodniej mu się jeździ lewą.

      Sporo głupich przepisów (np dostałem kiedyś mandat za trzecie światło stopu) już polikwidowano, ale chciałbym, żeby podobnymi idiotyzmami rzad i sejm zajął się na początek zamiast zmianą przepisów o imionach.

      Coś dziś słyszałem, że kombinują, że każdy samolot ma płacić za emisję dwutlenku węgla podczas przelotów. Super! :-) Jak tak dalej pójdzie, to i od samochodów będziemy płacić.

      Usuń
  7. Jeśli o mnie chodzi, to mogą sobie nawet na senatora wybrać konia.
    Już mnie nic nie zadziwi.
    Nie wierzę w reinkarnację, więc mam poczucie straconej szansy.
    Może odzywają się niemieckie korzenie albo to po prostu poczucie elementarnej przyzwoitości...
    W każdym razie nie pasuję do tej bajki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się czasem zastanawiam, czy nie spokojniej żyło by się gdzieś w zabitej wsi Ameryki Południowej. Zawsze najbardziej denerwuje mnie bezmyślność, a coraz trudniej zauważyć, żeby jakikolwiek decydent w tym kraju parał się tak trudną rzeczą jak myślenie. :-)

      Usuń
  8. smoothoperator21 marca 2013 23:20

    Trzy sprawy:
    1.Potwierdzam to przekleństwo braku możliwości zakupu rolniczych produktów przetworzonych w Polszcze, wskutek działalności służb sanitarno-epidemiologicznych, które, nota bene, tak rychło zajęły się cudotwórczym przeistaczaniem się starożytnych wędlin w świeżutkie.
    PS. Aż strach pomyśleć, gdyby tak nasze służby zagościły w wioskach takiej Francyi. Toż tam sery pleśnieją i w tejże postaci są sprzedawane!!!
    2. Zbaczam z tematu a'propos dzieci. Ewuś nie ubezpiecza dzieci adoptowanych
    3. Nie zbaczam. Miller to raczej z humorem, anegdotycznie ujął, przeto jego grzech nie ciężki, natomiast imć Palikot, jak najbardziej na poważnie, i tu problem. Zastanawiam się, czy za mego życia doczekam się kresu pomysłów tego Pajacyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Śledziłem kiedyś jak wygląda w Polsce możliwość uprawy winorośli i produkcji wina. No, i wygląda mniej więcej tak, jak z rejestracją statków pod polską banderę. Z trzech winnic trzeba by utrzymać z 50 urzędników, których zadaniem byłaby kontrola tychże winnic. W każdej siedziałby urzędnik skarbowy naklejający (tfu! nadzorujący naklejanie) akcyzy, jeden z san-epidu, ze dwóch z urzędu ds. winnic, a okresowo wpadałby jeszcze PIP, Służba Celna, Straż Pożarna i inni. Czyli dupa.

      Spleśniałe sery? Nasi wszystkiego by zakazali i zostawili tylko takie duże, ekologiczne zakłady, produkujące ser na wagony - te się łatwiej liczy i więcej z nich podatku.
      2. Muszę zapoznać się z tematem, bo nic na ten temat nie wiem.
      3. Miller gada tak jak Środa, czyli o pobożnych życzeniach, ale Palikot będzie wymyślał jeszcze sporo głupot. Mam nadzieję, że jedynie do końca tej kadencji. :-)

      Usuń
  9. Słoiczków i kiełbas nie można sprzedać, bo z takiego handlu haracz trudno ściągnąć, a jakby to się rozpowszechniło, to kasa państwa opustoszeje i mniej wtedy ukraść będzie można. i nic do tego nie mają bakterie, ani brudne ręce gospodarza,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że chodzi o pieniądze. Łatwiej nie pozwolić i ścigać kogoś za nielegalną sprzedaż, niż dopuścić, żeby ktoś zarobił stówę bez podatku. U nas zawsze chodzi o pieniądze. Nawet jak ludzie zbierali kiedyś pieniądze dla pogorzelców, to dostali grzywny, że zbiórka była spontaniczna i bez zezwolenia urzędu, który od tych pieniędzy ściągnie podatek. Taki kraj dla obywateli, niestety... :-)

      Usuń
  10. Tacy obywatele do .... Nie obywatele tylko niewolnicy. Sami na to zezwalają, a jak ktoś krytykuje, to albo się dziwią, albo twierdzą, że nic nie mogą zrobić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem polega na tym, ze mamy za dużo regulacji prawnych, mających określać wszystko, co tylko mogłoby przyjść ludziom do głowy. Tylko że to nie jest dobre rozwiązanie... :-)

      Usuń
  11. Na moim Podlasiu produkty regionalne dostępne w szerokiej gamie na każdym jarmarku a jarmarki co niedzielę. Nie narzekam :)

    Z imionami zawsze będzie heca, bo pomysłowość ludzka nie zna granic. Od czasu, gdy jacyś rodzice zapragnęli nadać potomkowi płci męskiej imię Dąb i sforsowali wszelkie bariery, nic mnie już nie zdziwi. Jest w Ameryce Jimmy (a nie James) Carter i Bill (a nie William) Clinton, jest włoski polityk polskiego pochodzenia Jaś Gawroński, to i u nas będzie się działo.
    Ja bym dziecka nie zdrobniła, ale to żaden argument;Isaura też bym nie nazwała :)).

    Palikot zaczyna odlatywać i staje się medialną ciekawostką. Mam wrażenie, że już nie umie żyć bez szumu wokół swojej osoby; polityka go zeżarła i teraz powoli wypluwa resztki. Zaczyna być żałośnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie zawsze mieli hopla i chcieli się wyróżniać z tłumu. Dopóki nosili dziwne ciuchy i fryzury, to było spoko. Ale teraz chcą się udziwniać poprzez ingerencje w innych ludzi, co nie jest już w porządku.

      Palikot zaczął od happeningów i na tym samym skończy. On nie potrafi funkcjonować bez skandali, obrażania i zainteresowania tym dziennikarzy. :-)

      Usuń
  12. W końcu dotarłam choć na chwilę, ufff /to po tym ostatnim biegu, co mi życie od dwóch dni serwuje ;-)/
    Co do imion... przypomniał mi się artykuł, który niedawno czytałam, więc go przytaczam:
    http://www.mmlomza.pl/artykul/imiona-zenskie-meskie-dla-dzieci-snobizm-czy-rozsadek
    Sama osobiście żałuję, że odchodzi w niepamięć tradycja /według mnie piękna/ nadawania dzieciom imion od Świętego Patrona. Raz że z wejścia dziecko miałoby dodatkowo jakieś odniesienie w życiu, dwa... że jeśli ktoś chciałby nadać dziecku imię oryginalne, to na tym polu możliwości są niebywałe. Choćby Perpetua czy Felicyta... zresztą wachlarz jest bardzo szeroki :)
    Moja siostrzenica wybrała za Patronkę do bierzmowania - św. Melanię. Musiała Księdzu przynieść jej życiorys, bo na początku nie bardzo się orientował, że jest taka Święta.
    Tak na marginesie - właśnie doczytałam, że bł. ks. Jerzy Popiełuszko swoje imię od chrztu zmienił w maju 1971 roku, czyli w wieku 24 lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawa polega na tym, że jest całe mnóstwo imion i nie ma potrzeby tworzyć nowych. Nie jestem jakimś zdecydowanym przeciwnikiem tworzenia nowych imion, ale zdrobniałe i bezpłciowe to już przesada. :-)

      Usuń
  13. Klik dobry:)
    Myślałam,że mnie już żadne dziwactwa nie są w stanie zadziwić, a jednak scyzoryk w kieszeni się otwiera na niektóre głupoty...

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze jest to, że nawet nie wypada z takimi zdaniami polemizować, bo oznacza to tym samym zniżenie się do takiego samego, rynsztokowego poziomu. :-)

      Usuń
  14. Tak laze dzis u ciebie od posta do posta i widze sporo ciekawych dyskusji mnie ominelo! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co jakiś czas trafi się jakiś kontrowersyjny temat. Ja ich nie tworzę, tylko piszę co na ten temat myślę. :-) I tak mam mało kontrowersyjne oglądy, bo nowej wersji koła nie wymyślam. ;-)

      Usuń