wtorek, 29 stycznia 2013

50. Przypomniałam sobie, że jesteś seksistą

Na początku proponuję receptę na wszelkie nabrzmiałe problemy w naszym kraju. Jedynym rozwiązaniem jest utworzenie Ministerstwa Zdrowia, Szczęścia i Pomyślności. Pomysł powinien przejść, choć na utworzenie "Departamentu ds. leczenia tych co z nami nie wypiją" są chwilowo marne szanse... ;-)

Pamięć ludzka jest zawodna o czym niejednokrotnie przypominają nam media. Tak w razie czego, gdybyśmy zawsze pamiętali, gdzie rzuciliśmy klucze, schowali rachunek do opłacenia lub pamiętali o imieninach znajomych lub rocznicy (tfu, tfu) ślubu.

Taka demencja z przebłyskami dotyka jednak nie tylko osoby starsze, no chyba że za osobę starszą uznamy osobę przed trzydziestką.

Pani dziennikarka z niemieckiego "Sterna" przypomniała sobie, że rok temu jeden z niemieckich polityków zachowywał się wobec niej seksistowsko. A że nie miała pomysłu na posta będącego poczytnym i przy okazji była w robocie, postanowiła opisać sobie własne wspomnienia i otrzymać za nie wynagrodzenie. Przyjemne z pożytecznym - zaradności nie można jej odmówić. Przy okazji rozpętała się burza.

Z wielką ciekawością zabrałem się do czytania, cóż ten wredny, stary (67 lat) polityk śmiał zrobić młodej 29-letniej dziennikarce.

Otóż w przerwie obrad niemieckiej partii FPD w hotelowym barze (może obrady nie powinny odbywać się w hotelach, bo samo to źle się kojarzy) rozmówca, którego jak mniemam szanowna pani dziennikarka poprosiła o rozmowę śmiał spojrzeć na jej biust. Ba, nie tylko spojrzał, ale też zauważył, że "dobrze by się prezentowała w dirndlu" (dla przypomnienia jest to ludowa bawarska sukienka z dość głębokim dekoltem).

Oprócz tego zapraszał ją na tańce, wspominał że "wszyscy politycy tracą głowę dla dziennikarek" i według opinii piszącej tekst pożegnał się w sposób, który uznała za namolny. Gdyby był namolny to w czasie samej rozmowy , pewnie nie chciałby się szybko pożegnać a sprawa ujrzałaby światło dzienne już następnego dnia. Ale uznać że żegnając się zrobił coś nie tak można nawet po roku długich przemyśleń, więc chyba nie było tak źle.

Powiem ordynarnie. Facet sam władował się na minę doradzając coś kobiecie na temat stroju. Sam się na tym naciąłem nie raz. Spróbujcie odpowiedzieć na kobiece pytanie "ładnie wyglądam?" kiedy szykuje się do wyjścia na imprezę na której będą inne kobiety. Każda odpowiedź jest zła. Który mąż, narzeczony czy przyjaciel odpowie "nie"? Może taki, który ma kupę długów, samochód mu się zepsuł, szef go wywalił z roboty i w ogóle śmierć mu nie straszna.

Ale spróbujcie odpowiedzieć "tak - ładnie wyglądasz". Zaraz się człowiek dowie, że się nie zna, nie zwraca uwagi, "ja dla ciebie w worku od ziemniaków też dobrze wyglądam, a w ogóle to nie mam się w co ubrać". Lepiej wtedy zmienić temat, czyli zapytać "a może wezmę parasolkę?" lub coś w tym guście.

No facet sam się podłożył i niech teraz cierpi.

Zastanowiło mnie jednak co innego. Przecież też czasem jestem seksistą (czasem, bo jak śpię to mogę być i erotomanem, ale sny rzadko pamiętam). Do znajomych dziewczyn mówię czasem "gdzieś ty była dziewczę, jak żem się żenił!" lub "założyłabyś czasem kieckę zamiast dżinsów", co ma zdecydowanie seksistowski wydźwięk. O tym, że zdarzyło mi się słuchać w towarzystwie kobiet piosenki Czarno - czarnych (rasistowska nazwa!) "Chcę oglądać twoje nogi" przez szacunek dla bardziej wrażliwych nie wspomnę.

Mój dziadek też był seksistą. Na weselu kiedyś rzekł był do panny młodej: "Ach! gdybym tylko miał te 50 lat mniej...". Nie wiadomo co byłby zrobił, ale seksistowski wydźwięk to miało.

Na szczęście idą nowe, lepsze czasy. I to z obu stron.

W Danii skończyli z seksizmem na polu fryzjerstwa. Nie może być dzielenia ze względu na płeć. Zrobienie fryzury dla kobiety i mężczyzny ma kosztować tyle samo i już. Nawet jak przyjdzie pani z fryzurą Wioletty Villas i pan z taką jak Lolek z dziecięcej dobranocki.

W Szwecji poszli jeszcze dalej. Po likwidacji pisuarów ze względu na równość płci do szwedzkiej Encyklopedii Narodowej trafił zaimek "hen", proponowany jako neutralny płciowo zaimek osobowy zamiast "han" (on) i "hon" (ona).

Seksizm trzeba wykorzeniać od dziecka. Nie można mówić, że mama ugotuje obiad a tata przybije gwoździa lub narąbie drewna do kominka. Francja chce zakazać ze względu na równość stosowania wyrazów "mama" i "tata" i zastąpić je "rodzic 1" i "rodzic 2" (w komentarzu pomyliłem się nazywając rodziców literkami A i B - proszę o wybaczenie).

Ale nowe czasy dla demokracji idą też z drugiej strony. Bo to większość uchwala prawa i przywileje. Według prognoz za kilkadziesiąt lat ciężko będzie spojrzeć na kobiecy biust przez burkę lub nikab.

A ten facet (?) u fryzjera powinien płacić więcej.
zdjęcie z www.polki.pl

36 komentarzy:

  1. Niestety, chyba nie podyskutujemy, bo nie dość że ja homofob to i baba zaściankowa jestem i takie seksistowskie komentarze miłe są dla ucha mego :))

    Jeśli te ceny za usługę fryzjerską dla mężczyzn zostały zrównane do cen dla kobiet to w sumie nieźle mieć taki zakład fryzjerski w Szwecji ;)

    Dzień Matki i Dzień Ojca jeszcze pewnie kilka lat będziemy obchodzić, ale co z Dniem Babci i Dniem Dziadka???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie mogę jeszcze napisać co myślę, bo nie ma zakazów wypowiadania się czy to o kobiecych ciuchach czy o wdziękach tychże (kobiet - nie ciuchów). ;-) Jakoś damsko - męskie żarty w stylu "pij, pij - będziesz łatwiejsza" z odpowiedzią "pij, pij - nie będziesz mógł" w towarzystwie w którym wszyscy się znają nie robią na nikim wrażenia seksizmu. Obcemu się tak przecież nie powie. To bardziej kwestia kultury.

      W postulatach środowisk dla których "Seksmisja" to nie science fiction tylko manifest programowy i owszem należy wspomnieć, że Kopernik odkrył to i owo, ale nie należy wspominać, że był mężczyzną z pewnością pojawi się jeszcze wiele "równościowych" bzdur.

      Wyobraźnię mam ogromną, więc może zakaz chodzenia w sukienkach lub nakaz malowania paznokci przez facetów, w celu "wizualnej unifikacji płci"?

      Ja się strzygę sam a strzyżenie męskie i damskie w zakładzie niedaleko jest zróżnicowane cenowo. Jak wprowadzą równość, to więcej będzie facetów wystrzyżonych maszynką, bo żaden nie zapłaci za zwykłe strzyżenie tyle co za ondulację. Toć to więcej niż litr gorzały kosztuje. ;-)

      Dzień dziadka i babci się wykreśli, skoro wykreśli się matkę i ojca.


      Usuń
  2. Ależ masz problemy:)))) Mnie to jakoś zwisa i powiewa, Śnieg pada i to jest problem.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Niemczech rozpętali dyskusję o seksizmie na podstawie wspomnień sprzed roku jakiejś dziennikarki. Mnie się zawsze wydawało, że takie dziennikarskie wywiady się nagrywa, żeby czegoś nie pokręcić. Nie wątpię, że facet powiedział coś w tym stylu. Ale czy to jest seksizm?

      Może zainteresuje Cię, kiedy wnuczek w przedszkolu będzie stał w kącie bo wspomniał nieopatrznie o Tobie używając słowa "babcia"? Śnieg zimą nie jest jakimś najdziwniejszym zjawiskiem pogodowym i mimo wieszczonego globalnego ocieplenia nie obawiam się, że zostanie "zakazany". ;-)))

      Usuń
  3. Uderza mnie niekonsekwencja kobiet - bo robia co moga by sie upieknic, odroznic - i niewatpliwie ma to jakis cel, chocby zebranie komplementow. A gdy je uslysza to sie obrazaja. Tu nalezy nadmienic ze mowie o komplementach a nie dotykaniu czy wulgarnych propozycjach.
    Uwazam ze w opisanej sytuacji kobieta latwo moze sobie poradzic z natretem otwarcie mowiac by rozmowe trzymac w oficjalnych a nie osobistych ramach. Kiedys, kiedys i ja bylam mloda, ponetna i zaczepiana ale potrafilam kierowac sytuacja tak ze "zaczepnik" od razu rozumial gdzie jego miejsce a ja nie musialam przez rok nad tym przemysliwac :)
    Twe przyklady na seksizm w innych krajach sa wrecz przerazajace! Dlaczego ludzie musza zawsze przeginac, wydziwiac i komplikowac?
    Z pozdrowieniami - Serpentyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oddzielam molestowanie seksualne i nawet wulgarne propozycje od seksizmu ujmowanego w "postępowy" sposób. Molestowanie seksualne powinno być karane, z wulgarnymi propozycjami różnie bywa - kobiety w Polsce zawsze radziły sobie z nimi bez sądów, nierzadko za pomocą torebki czy co tam było pod ręką. ;-)))

      W przedszkolu w Szwecji wychowawczyni może powiedzieć "dzieci", a nie może "chłopcy i dziewczynki", bo dzieli ludzi ze względu na płeć. Chore...

      Usuń
  4. Od dawien dawna słyszy się "mama zrobi obiad, zaszyje dziurkę w koszulce i nastawi pranie, a tatuś w tym czasie wymieni olej w samochodzie i rozpali w piecu." Jest podział na męskie i kobiece zajęcia, ale jak powszechnie wiadomo nie jest to "przestrzegane" bo to ani zakaz, ani nakaz tylko cholerny stereotyp... Nie lubię stereotypów, ale cóż. W większości domów zawsze był, jest i będzie taki podział. Stereotypy wmawiane są nam od małego, ale rodzic1 i rodzic2? No popieprzyło psa, budę i łańcuch...
    A prawda jest taka, że kobiecie w gruncie rzeczy zazwyczaj podoba się wzmianka na temat jej wyglądu. No chyba, że brzmi "wyglądasz gorzej niż kupa nieszczęścia" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te stereotypy będą dopóki będzie to powszechne. Niektóre znikną, inne pozostaną. Nikogo już nie dziwi kobieta jako kierowca autobusu lub tramwaju. Kobiety umazanej sadzą w kominiarskim stroju jakoś jeszcze nie widziałem. Więc stereotyp, że kominiarz to facet w czarnym uniformie i cylindrze i z uśmiechem Grigorija z "Czterech pancernych" długo jeszcze pozostanie. Maluchy plują kaszką częściej jednak na mamine bluzki niż tatowe koszule. ;-)

      Każdy facet jeśli powie coś o kobiecym wyglądzie lub ubiorze to jedynie w konwencji komplementu. I nie wiem, czy należałoby tego zakazywać. Chyba że ideałem kobiety będzie taka postać herszt baby jak grana kiedyś przez Bożenę Dykiel w serialu "Dom", co to komplementy ignorowała a i świniaka ubić potrafiła. :-)

      Usuń
    2. Oczywiście, że komplementów nie powinno się zakazywać :)
      A stereotypy - można zwalczyć w pewien sposób, po prostu dzieląc się obowiązkami :) Kiedyś nie do pomyślenia było w ogóle to ażeby kobiet kierowała cokolwiek, a teraz dużo nas "kierownic" jak to powiedziała moja koleżanka :)

      Usuń
    3. Ja bym ze stereotypami nie walczył. Bo to tak jak walczyć z plotką czy teorią spiskową. Bo jak z nimi walczyć? Zakazywać? Karać za powielanie lub nawet stereotypowe myślenie? To, że mama lepiej ugotuje obiad, babcia lepiej upiecze ciasto, tata lepiej naprawi rower czy wypaczony chodnik, a dziadek lepiej wykręci miód to oczywistości - nie stereotypy. :-)

      Usuń
    4. Uważam po prostu, że to niekoniecznie mama musi zawsze gotować obiad, a tata naprawiać rower, czasami rolę się zamieniają i to nie jest złe. Obowiązkami trzeba się dzielić i zamieniać. Bynajmniej moje takie zdanie.

      Usuń
    5. Pewnie że niekoniecznie, ale tak się przeważnie składa, że w rodzinach to kobiety częściej gotują i nie widzę przeszkód, żeby takich rzeczy nie pokazywać. Jestem natomiast przeciw temu, żeby takie rzeczy regulować poza rodziną. Ja gotuję golonkę flaki i dobry rosół. Ale nie robię tego na zmianę, a od czasu do czasu. Nie wszystkimi obowiązkami da się podzielić tak, żeby w celu jakiejś "poprawności" się wymieniać. Facetowi nic nie ujmuje wynoszenie śmieci czy trzepanie dywanu, choć na praniu (tak jak ja) czy gotowaniu może się kompletnie nie znać.

      Niech wszyscy robią to, co sobie w rodzinie ustalą nie patrząc na to, czy tworzą stereotyp czy też nie. :-)

      Usuń
    6. No o takie coś mi chodziło ;)

      Usuń
  5. Jestem herszt baba:)))
    Moj maz na poczatku zachowywal sie wlasnie tak jak opisales w notce i kazde pytanie typu "jak wygladam?" uwazal za pytanie z mocnym ladunkiem.
    Zajelo mi troche czasu, ale sie nauczyl, ze ja jestem na tyle konkretna, ze na konkretne pytanie oczekuje konkretnej i SZCZEREJ odpowiedzi.
    Nie wyobrazam sobie zyc w zwiazku, w ktorym nie moge zaufac partnerowi nawet w tak prozaicznych kwestiach jak ubior. Co wtedy z powazniejszymi sprawami? Zwiazek to dla mnie glownie bezgraniczne zaufanie.
    No coz, ale jak na poczatku... jestem herszt baba;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz jednak przyznać, że takie kobiety zdarzają się dość rzadko. :-) Większość zadowala się odpowiedzią "ładnie wyglądasz" a część nawet gotowa jest zrobić scenę usłyszawszy szczerą odpowiedź. Ciuchy to rzeczywiście sprawa bardzo prozaiczna i w większości przypadków które znam nie jest czymś bardzo istotnym. Ot, ona zapyta się jak wygląda, czy on zasięgnie informacji (zupełnie w większości niepotrzebnej - ot tak dla podtrzymania konwersacji) czy krawat pasuje do koszuli.

      Herszt baba chce szczerej odpowiedzi, inne kobiety chcą jedynie potwierdzenia swojej teorii. Dlatego nigdy nie chodziłem z kobietą na "ciuchowe" zakupy. ;-)))

      Usuń
    2. To prawda:) Ja od tamtej pory jak potrzebuje kupic jakiegos "waznego" ciucha chodze ze Wspanialym i wiem, ze moge mu zaufac. Bo wiesz, sprzedawca chce sprzedac, wiec moim zdaniem wcale nie musi, wrecz nie lezy w jego/jej interesie byc szczrym/a.

      Usuń
    3. Ja na te "ważne" ciuchy mogę chodzić. Tu nie ma łażenia godzinami. Dwie, trzy kreacje i koniec. Najgorsze są takie "a może bym kupiła...". :-)

      Usuń
    4. OOo takiego "a moze bym kupila" to ja sama nie lubie. Ja w ogole nie cierpie lazenia po sklepach. Lazic to moge po internecie i wtedy ogladam, kombinuje, zastanawiam sie "moze to, a moze tamto, a moze nic".
      W "zywych" sklepach mnie trafia jasnisty szlag juz od drzwi, ze w ogole tu jestem, wiec chce wejsc i wyjsc jak najszybciej;)

      Usuń
  6. "mama" i "tata" i zastąpić je "rodzic 1" i "rodzic 2" - wnioskuję, że "mamie" przypisujesz "rodzic 1", a to "tatę" może bardzo wkurzyć, bo nie lubi być numerem 2;))Zresztą taka równość nikomu może nie pasować;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze uważałem, że robienie czegoś na siłę kierując się ideologią budzi w ludziach jedynie opór i rodzi agresję. Były już w komunizmie próby zrównania ludzi na siłę, wychowywania w jedynie słusznej ideologii przez państwo, zabierania dzieci rodzicom i szkolenia w formie zorganizowanej. Doskonale wiemy, jak to się skończyło... A "rodzic 1" i "rodzic 2" chce wprowadzić francuska partia socjalistyczna, która jest teraz u władzy.

      Jako ojciec nie chciałbym być żadnym numerem - nawet pierwszym! :-)

      Usuń
  7. Tu trudno o dialog, bo walka poszła na noże. Z jednej strony tolerancja ustąpiła pola konieczności wyrażania zachwytu nad czyjąś seksualnością. Obawiam się, że niedługo negatywna reakcja na gejowski podryw będzie karana. Wtedy trzeba będzie wyjechać.

    Druga strona też nie jest lepsza. Przewracając z reguły pobożnie oczyma na widok duchowieństwa, sprowadza sferę seksualności do granic absurdu, żądając np. prawnego zakazu rozwodów, dochodząc do konieczności leczenia z homoseksualizmu, wyśmiewania wyglądu czy przekręcania imienia z Anny na Ann.

    Czy nie może być normalnie? Jeśli ktoś czuje się szczęśliwy, zadowolony i spełniony jako Anna, to dlaczego nie może takim być? Komu przeszkadza przeszłość? A wyśmiewanie wyglądu, to podobno chamstwo. Przynajmniej ja mam takie odczucie, ale to może wynik wychowania w rodzinie z pewnymi tradycjami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie od jakiegoś czasu, tzn. od ostatnich wyborów zrobiło się duże zamieszanie na scenie politycznej i nie dziwię się części inteligentnych ludzi, że na takie indywidua po każdej ze stron nie chcą głosować. A że nie ma innych - nie idą na wybory w ogóle.

      Związki homoseksualne w religiach chrześcijańskich (może za wyjątkiem jakichś małych i nieliczących się odłamów protestantyzmu) są grzechem i ludzie wierzący nie chcą ich popierać. Ale zdrada też jest grzechem. I w zasadzie też nikt jej nie popiera. Jedno i drugie można jednak tolerować, tak jak toleruje się innowierców i inne rzeczy co do których mamy odmienne przekonania.

      Problem polega na tym, że tolerancja to dla niektórych za mało. Oni potrzebują akceptacji jak kania dżdżu. Odmienność jest dla nich równoznaczna z wyjątkowością własnej osoby i w ich mniemaniu powinna budzić podziw.

      To, że część lekarzy uważa, że z homoseksualizmu można wyleczyć mnie nie wzrusza. To, że homoseksualizm nie jest chorobą zostało ustalone po głosowaniu - i to nie jednogłośnym po wielkiej akcji homoseksualnych środowisk.

      Podejrzewam, że to była dopiero pierwsza odsłona brutalnej polityki i szef ruchu poparcia własnego wystawi na wicemarszałka Annę Grodzką. Nie z powodu zdolności, predyspozycji czy profesjonalizmu, ale z pobudek czysto politycznych chcąc wywołać medialną burzę bo wie, że spora część posłów będzie takiej kandydaturze przeciwna.

      Ja się z nikogo nie naśmiewam, czasem tylko żartuję z postaw, nikogo jednak nie obrażając. Bo może należy wykreślić z biblii i koranu wszystkie niewygodne dla środowisk homoseksualnych fragmenty i zmusić biskupów i imamów do udzielania im ślubów w katedrach i meczetach? ;-)))

      Usuń
    2. Ale zostawmy Biblię i wszelkie religie. Mówimy o prawie, jeśli Anna Grodzka nie należy do żadnego związku wyznaniowego, to wara im od jej sprawy.
      Jest sobie szczęśliwa jako kobieta? No to niech sobie szczęśliwą będzie. Wydaje mi się, że to jest postawa tolerancyjna.
      Przy okazji nie chcę i mam nadzieję, że jeszcze nie muszę zachwycać się jej wyborem życiowym, urodą i kobiecością.

      Usuń
    3. Biblię i Koran poruszyłem jedynie chcąc podkreślić absurdalność niektórych żądań. Nie jest to z sufitu, bo w Szwecji pastor został skazany za cytowanie biblii.

      Ani mnie grzeje ani ziębi Anna Grodzka, Stefan Niesiołowski czy Antoni Macierewicz. Taki sam cyrk będzie jak PiS zaproponuje na wicemarszałka Macierewicza - a ma do tego prawo. Obyczaj obyczajem, ale prawo mają. Nie jestem za obrażaniem kogokolwiek a o samej Annie Grodzkiej nie wiem nic oprócz komentarzy na temat jej torebek, które gdzieś usłyszałem. Ani o żadnej ustawie ani projekcie przygotowywanej przez nią nie słyszałem. A śmiem twierdzić, że wiedzę na te tematy mam nieco powyżej przeciętnej, która u nas jest tak niska, że wystarczy raz w miesiącu przeczytać jakąkolwiek gazetę ze zrozumieniem, żeby się nad tę średnią wybić. ;-)

      Urodą i kobiecością posłanki się nie zachwycam - obowiązku takiego nie ma a poczucie piękna i estetyki jest sprawą prywatną.

      Usuń
    4. Związki wyznaniowe mają prawo mieć swoje zdanie na różne tematy. Do momentu, aż nie starają się "uwyznaniowić" prawa państwowego, nic mi do tego. Gdy starają się zamiast tego prawa stosować prawo szariatu bądź zakazywać rozwodów, to budzi mój sprzeciw.

      Anny Grodzkiej nikt w teczce z Moskwy nie przywiózł. Została wybrana w sposób wolny, nikt terroru nie czynił, by głosować na listę partii posła własnego imienia. Widocznie ogół głosującego społeczeństwa życzył sobie takiej przedstawicielki. Co jest dla mnie następnym dowodem, by prawo głosu mieli wyłącznie ludzie płacący podatki, a bierne prawo osoby o minimum magisterskim prawniczym bądź ekonomicznym wykształceniu, legitymujące się latami praktyki. Bo jakże może ktoś się znać na zarządzaniu krajem, jeśli nie zarządzał własną "firmą" (rozmaicie pojmowaną)?

      Usuń
    5. Podpisuje sie Celsus pod Twoimi opiniami. W Polsce mimo, ze konstytucja mowi o rozdzielnosci panstwa od kosciola takiej rozdzielnosci nie ma. Wszyscy sie oburzaja, ze homoseksualisci domagaja sie zwiazkow partnerskich, u mnie w Stanach domagaja sie (i w wielu stanach maja prawo) zawierac zwiazki malzenskie. Dla mnie to normalne, bo przeciez zwiazek malzenski jest niczym innym tylko umowa prawna miedzy dwojgiem ludzi, skoro moze byc zawarty miedzy kobieta i mezczyna, ktorzy sa ludzmi to nie widze problemu dla ktorego nie moglby byc zawarty miedzy dwoma mezczyznami, czy kobietami, ktorzy tez sa przeciez ludzmi.
      Mysle, ze robi sie tu niepotrzebnie "widly z igly" co innego jesli to komus przeszkadza religijnie, to niech sobie zawiera oprocz malzenstwa cywilnego sluby koscielne. Tylko od kosciola, czy zalezy czy kiedys bedzie chcial udzielac slubow homoseksualistom.
      Obawiam sie, ze jak zobacza jaka forsa im przechodzi obok nosa, to sie zdecyduja i na to;) POdobnie jak juz zmienili wiele innych tradycji i zwyczajow, ktore ponoc byly nienaruszalna tradycja jak np. ryba w wigilie.

      Usuń
    6. Może Ty się możesz podpisać pod moimi poglądami, ale ja pod Twoimi już nie za bardzo :D

      Usuń
    7. Bywa i tak:) Nie widze w tym nic zlego.

      Usuń
  8. O Danii słyszałam, traktowałam to jako dowcip. To co się dzieje to jakiś absurd. Cóż ja mam świadomość, że chłop to chłop i na biust czy nogi spojrzy. Moja tolerancja wynika z tego, że jako seksistka (tak, tak mamy parytety i takie tam) chętnie patrzę na posturę dobrze zbudowanego pana. Jeśli mnie kolega przepuszcza w drzwiach nie obrażam się, że chce popatrzeć na moje nogi. Nawet mi miło, że się podobam i traktuje to jako rodzaj komplementu.

    W końcu jak zaczynamy dyskutować merytorycznie umiem takiego sprowadzić na ziemię. Nie można nikogo dyskryminować ze względu na płeć. Teraz mam jednak wrażenie, że mamy dyskryminację w nowej postaci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego śmieszy mnie ten "seksizm"i równanie płci w "nowoczesnym, postępowym" wydaniu. Już nie chce mi się kombinować do czego tacy aktywiści mogą się jeszcze posunąć. Ze zgrozą jednak zauważam, że za kilka lat będą chcieli takie rzeczy wprowadzać w Polsce, "bo przecież w nowoczesnej Europie takie rzeczy już funkcjonują".

      Słyszałem już o projektach wprowadzenia lekcji edukacji seksualnej i tolerancji do przedszkoli, choć po ostatniej reformie edukacji zakazane (nie literalnie, bo ministerstwo zakazu nie potwierdza, a kuratoria podają to jako zalecenie) jest uczenie dzieci literek. Zgroza.... :-)

      Usuń
  9. Klik dobry:)

    Z wielu spraw robi się jakiś absurd. Coś jak z Teletubisiem z torebką i z Alą, co ma Asa w elementarzu Falskiego. Powariowali już chyba z tym przesadzaniem we wszystkim.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Przegięcia są po obu stronach. I każdy chce ustawić tych drugich po swojej stronie. Nie zawsze kompromis jest możliwy i wtedy należy szukać innych rozwiązań. To nie jest tak, że staję za tymi, którzy chcą żeby wszyscy w Polsce żyli tylko i wyłącznie według zaleceń chrześcijańskich. Toleruję tych, którzy mają inne poglądy bądź wyznają inną wiarę, Nie chciałbym kiedyś podlegać prawom szariatu.

      Ale u nas zamiast rozmawiać i ułatwiać ludziom życie - co nie jest równoznaczne z pozwalaniem na wszystko - prowadzi się jakieś pyskówki. Szkoda. :-)

      Usuń
  10. Tak jak w każdej dziedzinie wskazany jest umiar.
    Jedne spojrzenia męskie na kobietę głaszczą i są przyjemne, inne obraźliwe.
    Brak wyważenia komentarzy w stosunku do osoby odmiennej płci to przegięcie, ale czasem obojętność może być gorzej przyjęta.
    Chociaż powiem Ci, że ja wolę sytuację, kiedy w pracy czuję się zawsze bezpieczna od jakichkolwiek uwag czy dwuznaczności, niż taką, kiedy muszę się przed tym bronić.
    A bywało różnie.
    No cóż, większość ludzi jednak w pracy dziś nie szuka przygód, tylko robi swoje...
    Chociaż przyznać muszę, że mojego M. poznałam przy pracy, ale to była jedyna taka sytuacja w życiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się że umiar jest zawsze potrzebny. Tu nie chcę przedstawiać, czy taka uwaga była na miejscu czy też nie, ale pewien umiar chyba był, skoro pani dziennikarka zdecydowała się o tym napisać po roku.

      W kilku miejscach pracy, gdzie dane mi było być zatrudnionym śliniących się facetów skutecznie załatwiali współpracownicy - czy to koledzy, czy koleżanki. Sam do tego paluszek w postaci dyscyplinującej pogawędki kończącej się oklepaną frazą "bo jak nieee...." dokładałem :-)

      Usuń
  11. We wszystkim jest potrzebny umiar, a nie przesada graniczaca z groteska, a ku grotesce ten swiat zmierza;

    "Według prognoz za kilkadziesiąt lat ciężko będzie spojrzeć na kobiecy biust przez burkę lub nikab." - oj , z pozycji moich belgijskich spostrzezen, jak najbardziej zgadzam sie z ta prognoza!
    Od mego "wyzwolonego" (wedlug niego) arabskiego kolegi z pracy dowiedzialam sie, ze za wszystkie jego grzeszne mysli, ba, nawet niewiernosc wobec zony, kto jest winny? my kobiety! bo jak w Arabii okutane sa w te swoje ubiory, ze nawet nosa nie widac , nie mowiac o piersi, to przynajmniej ich - biednych mezczyzn nie wioda na pokuszenie. I gdyby tak w Europie bylo - to jego zdaniem - bardzo dobrze zarowno dla mezczyzn bo nie grzesza i dla kobiet, bo sa takie bezpieczne! a ja dziekuje bardzo, zeby mi mezczyzni moja granice wolnosci i bezpieczenstwa wyznaczali! ale tego moj kolega juz nie byl w stanie pojac, uznal to za brak mojej kobiecej wdziecznosci.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas bardzo często w samych "ochach" i "achach" wypowiadają się w temacie multi-kulti ludzie, którzy nigdy nie widzieli Araba na oczy i nie mają pojęcia o tym, jak oni widzą rolę kobiet, czy innowierców. Światli, nowocześni Europejczycy rozmnażają się nowocześnie - jedno dziecko, może dwa, żeby standardu życia sobie nie obniżyć. U muzułmanów szóstka to nie problem. :-)

      Usuń