piątek, 25 stycznia 2013

48. Nie opłaca się...

W zasadzie nie przeklinam na blogu, choć czasem słowa cisną się na usta klawiaturę. Czasem przypomina mi się stare chińskie przekleństwo: "oby przyszło ci żyć w ciekawych czasach". Chyba ktoś mnie kiedyś nie lubił, bo czasy są nad wyraz ciekawe.

Jedni twierdzą, że żyjemy w czasach postępu (przecież mamy już XXI wiek!) i chcieliby wszystko zmieniać. Nie ważne czy coś funkcjonuje dobrze, czy źle - nowoczesny człowiek musi zmieniać wszystko czego się tylko dotknie, bo tak i już! Inni uważają, że postęp technologiczny może być dobrodziejstwem, ale też niesie za sobą sporo zagrożeń, więc należy spokojnie i racjonalnie wprowadzać niektóre rozwiązania. Są też tacy, którzy twierdzą, że kiedyś nie było telewizji i internetu i było dobrze, więc nie należy nic zmieniać.

Nie zdradzę, do której grupy sam się zaliczam, dla ułatwienia podam jedynie, że papieru toaletowego też nikt kiedyś nie używał. ;-)

Obserwuję ostatnio ciekawe zjawisko. Ci, którzy najgłośniej krzyczą hurra! (За Cвабоду!) równie często używają słów "nie opłaca się".

Zajmowanie się czymś nieopłacalnym jest rzeczywiście marnowaniem czasu, sił i środków. Ale czy nigdy nie ma innego wyjścia?

Narodowy Bank Polski, będący jedynym emitentem naszej narodowej waluty poinformował, że przymierza się do wycofania jedno- i dwugroszówek, ponieważ ich produkcja jest nieopłacalna. Nie dziwię się, że przy zakładanej (i realizowanej z naddatkiem) co roku inflacji musi przyjść kiedyś taki czas, że koszt wybicia monety jest większy niż wartość użytego do jej produkcji materiału. Ale czy nie można zastosować tańszych materiałów? Nie chcę podpuszczać, ale można przecież emitować same stuzłotówki, na których zysk jest co najmniej godziwy. ;-)

Obejrzałem wczoraj jakąś migawkę, przedstawiającą nowoczesną Pocztę Polską. Nie wiem po co upierają się oni na realizację usług bankowych, ale są też nowoczesne rozwiązania dla klientów korzystających li tylko z usług pocztowych. Można sobie na przykład w automacie wydrukować znaczek. Wysyłałem ostatnio kartki zarówno z Włoch, jak i z Hiszpanii. Nie sprzedają tam już tradycyjnych znaczków "do lizania", ale emitowane przez nich znaki opłaty w formie naklejki są kolorowe i zawierają jakiś narodowy motyw. Tu jest czarny wydruk na białej naklejce bez żadnych motywów graficznych. Nie opłaca się...

Zdjęcia z fotoradaru też nie dostaniecie. Ktoś musiałby je wydrukować, zaadresować i wysłać. "To nie leży w interesie wymiaru sprawiedliwości" - tłumaczył jakiś urzędnik. Czyli krócej - nie opłaca się.

W lokalnych mediach co jakiś czas pojawia się kwestia remontu nawierzchni głównego deptaka Gdańska, czyli Drogi Królewskiej. Przechodzę tamtędy co jakiś czas i dziwię się, że nikt się tam jeszcze nie zabił zadzierając do góry głowę i obserwując pięknie odrestaurowane kamieniczki, a nie patrząc pod nogi.
Jeszce gorzej wygląda sytuacja na Długim Pobrzeżu (tfu! Kto nadał tak idiotyczną nazwę? Powinno być Długie Nabrzeże). Ostatnio sam się tam mało nie wy... grzmociłem. Dlaczego się tego nie wyremontuje? Tak, tak! Odpowiedź jest banalnie prosta... nie opłaca się.

Fot. Łukasz Unterschuetz - trojmiasto.pl

Miasto czeka na środki unijne, których nawet nie widać na horyzoncie. No bo przecież po co remontować kawałkami za własne, skoro kiedyś przy półmetrowych dziurach Unia się w końcu zlituje i sypnie groszem (jak jeszcze grosze będą w użyciu ;-) ).

Wiecie oczywiście, co się robi z zepsutym sprzętem AGD, czy inną elektroniką, zdartymi zelówkami czy pierzyną lub poduszką, którą trzeba by przesypać. To samo robi się z kurtką, w której popsuł się zamek, spodniami, w których dziecko zrobiło dziurę na kolanie czy koszulą, w której urwał się guzik. No, w tym ostatnim przypadku chyba przesadziłem, choć nie jestem przekonany, że każdy potrafi przyszyć guzik.
Po prostu - nie opłaca się!

Do napisania notki zainspirowała mnie Klarka i włodarze grodu nad Motławą.

15 komentarzy:

  1. i naprawiać małżeństwa też się nie opłaca, jeśli coś się zepsuje to od razu rozwód i szukanie nowego partnera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie udało się wprowadzić związków partnerskich. Wtedy można by się zarejestrować i wyrejestrować w urzędzie w dowolnym momencie (ale tylko w dni robocze w godzinach urzędowania). Z czasem chyba zrobiliby takie ułatwienia jak rejestracja i wyrejestrowanie za pomocą SMS-a. Rozwód za długo trwa i jeszcze człowiek gotów się rozmyślić... ;-)))

      Usuń
    2. Klarko, ja myślę, że większość jednak rozwodzi się, gdy próby naprawienia związku zawiodły, bo jednak do naprawienia trzeba dwóch stron, a to już jest niemała komplikacja;)

      Usuń
  2. Wg mnie zwrot "nie opłaca się" często zastępuje inny zwrot "nie chce mi się", bo ten pierwszy bardziej mądrze/ekonomicznie brzmi;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo kto normalny przyzna się, że mu się nie chce, lub że nie pomyślał... ;-) Musiałbym pomyśleć, ale kiedyś śmiałem się z używania bardzo "mądrych" określeń dla określania bardzo prozaicznych czynności. Coś w stylu "nastąpiło zaburzenie przepływu linearnego poprzez osadzanie się czynników stałych na ścianach przewodu liniowego wzmocnione nieczystościami stałymi klinującymi się w przekroju przewodu", zamiast standardowego "rura od kibla się zatkała". ;-)))

      Usuń
  3. Czy w tych czasach cokolwiek się opłaca? Przeraża mnie to wszystko. Szkoda, że wszystko zostaje odłożone na później, na kiedyś, bo się nie opłaca,bo się nie chce. A pomysł z takimi znaczkami to porażka. Uwielbiam pocztówki i znaczki. To rzadkość wśród moich rówieśników, ale bardzo ciekawe zajęcie. ;) biorę udział w postcrossingu i wyczekiwanie na każda kartkę to jest to. ;) szkoda tylko, że znaczki podrożały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może wstyd się przyznać, ale też lubię (uwielbiam to może nie) pocztówki. Tyle że specyficzne, bo wydrukowane przed 1945 rokiem. ;-) Drogie diabelstwo, ale ładne i pozwala dużo się dowiedzieć o miejscach, których już nie ma. Chwilowo - od dwudziestu lat zajmuję się amatorsko numizmatyką i ciarki przechodzą mi po grzbiecie, że trzeba to będzie kiedyś zamienić na plastikowe karty (niewykonalne) lub elektroniczne wpisy z rachunków bankowych (brrr..).

      W skali jednostki sporo "nieopłacalnych" rzeczy się jeszcze opłaca, choć nie każdemu się chce. :-)

      Usuń
    2. Ja nie wiem skąd u mnie wziął się ten "fioł", myślę, że to dlatego iż chcę zwiedzić wiele miejsc, a przez postcrossing dostaję pocztówki z różnych stron świata, aczkolwiek nie jest to tanie hobby, a teraz to już w ogóle. Numizmatyką jako tako się nie zajmuję, a znaczki posiadam tylko z serii Euro2012, szkoda, że brakuje mi jednego, nigdzie go nie mogę dostać.
      Słyszała o różnych sposobach wykluczenia znaczków z obiegu, nawet o kodach na sms słyszałam, szkoda, kolejne szkoda, bo fajne są znaczki "do lizania", mają to coś, prawda?
      A pocztówki sprzed 45 faktycznie najtańsze nie są, kiedyś na allegro widziałam kilka naprawdę starych i bardzo dobrze zachowanych pocztówek, ale ceny nie na moją kieszeń. :)

      Usuń
    3. Porządne hobby ma sens tylko wtedy, kiedy nie jest masowe i kiedy nieco kosztuje. Czasem czasu i zdobywania wiedzy (birofilistyka), czasem umiejętności (modelarstwo) i czasem pieniędzy (prawie wszystkie). ;-)))

      Mnie martwi, że wiele rzeczy robi się nie myśląc o skutkach za jakiś czas, a kieruje się jedynie chwilowym interesem.

      Usuń
  4. Klik dobry:)
    Gdyby wszystko i wszędzie musiało się opłacać i każdy postępował wedle opłacalności, to by nie było dzieł sztuki, literatury i w ogóle niczego.

    Pozdrawiam serdecznie.

    PS. A Gdańsk niech się stara:) Oglądałam ceny noclegów (bardzo opłacalne dla właścicieli) i stwierdziłam, że nie opłaca się tam jechać, żeby nogi połamać na tym Podbrzeżu :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz jak zwykle rację droga Chełmianko! ;-) Na szczęście nie wszyscy mają włączony priorytet "opłacalności". I nie byłoby niczego, gdybyśmy swojego czasu wybrali pana Kononowicza na prezydenta. Swoją drogą ów kandydat skończył ostatnio 50 lat i w radio życzyli mu tradycyjnie "żeby nie było niczego". ;-)

      Ceny noclegów potrafią czasem naprawdę zdołować, choć powstało ostatnio w Gdańsku kilka tanich hosteli. Ruch tam mają ogromny, ale nie każdemu pasują warunki nieco mniej prywatne od hotelowych czy w wynajętym pokoju. Za to towarzystwo z całego świata może uprzyjemnić pobyt i spotęgować wrażenia z wakacji. :-)

      Usuń
  5. a myślenie to się opłaca? mam wrażenie, ze to sie dopiero nie opłaca. no i nie każdy potrafi...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem mam wrażenie, że dla niektórych myślenie jest bardzo ciężkim i bolesnym procesem fizjologicznym. Nawet gorszym od zatwardzenia. Może myśleć też się nie opłaca? :-)

      Usuń
  6. Pozbycie się jednogroszówek wywoła paraliż w handu, albowiem jak tu wydać resztę z zakupu towaru w cenie 29,99?? A zaksięgować trzeba.
    Zauważ, że chociaż ten wpis jest nieopłacalny, zdecydowałem się go uczynić :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za umieszczenie "nieopłacalnego" wpisu. ;-) Wszystko jest fajnie z księgowego punktu widzenia, jeśli jest się klientem i ma się jeden rachunek dziennie. A jeśli ktoś sprzedaje dziennie setki tysięcy sztuk z takimi cenami? Co prawda takie zaokrąglenia "przeżyłem" już w Czechach, ale jedynie z punktu widzenia klienta. :-)

      Usuń