czwartek, 24 stycznia 2013

47. Tak się rodzi antyklerykalizm

Jestem człowiekiem wierzącym. To tak, jakby ktoś nie wiedział, choć wcale się z moją wiarą nie kryję, mimo że nie podkreślam jej na każdym kroku. Niech czyny, nie słowa mówią za mnie...

Tak mnie dziś naszła myśl pewna - kto jest kościołem - ja czy arcybiskup? Moim skromnym zdaniem prawo głosu w kwestiach wiary mamy takie samo, choć nie mam teologicznego wykształcenia. Z drugiej strony arcybiskup na technicznych sprawach wymagających inżynierskiej wiedzy też zna się jak...

Można zmierzyć wiarę? W jakich jednostkach? Moim skromnym zdaniem - ni cholery.

Podczas pogrzebu ś.p. Jadwigi Kaczyńskiej biskup Dydycz rzekł był : " "Dziękuję Mamo Jadwigo za wspaniałe wychowanie synów, prezydenta RP, już męczennika, i premiera". 



Nie wiedziałem, że biskup ma prawo stwierdzać, kto był męczennikiem a kto nie - i to przed złożeniem wniosku o beatyfikację do Stolicy Apostolskiej. 
.
Z samej definicji męczennika - jest późno, więc posłużę się Wikipedią, która nie do końca jest miarodajna, ale niech tam.


Męczennik (gr. μάρτυς, mártus, łac. martyr: „świadek” – osoba, która zginęła lub cierpiała w obronie swoich wierzeń lub przekonań[1].
W chrześcijaństwie, a szczególnie w katolicyzmie i prawosławiu był to chrześcijanin, który został uśmiercony przez prześladowcę za wiarę w Jezusa Chrystusa. Taka śmierć określana jest mianem śmierci męczeńskiej. Pojęcie męczeństwa istnieje także w pozostałych religiach abrahamicznych oraz w sikhizmie, częściowo również w hinduizmie i shintō. Pojęcie męczeństwa było też wykorzystywane przez ideologie państwowe np. w III Rzeszy i w Chinach.

Mam szansę zginąć za wiarę w tym roku lub następnym. Nie zdradzę dalszych planów, ale jest szansa, że stracę głowę tylko za to, że nie wyprę się wiary. Męczennikiem i tak nie zostanę i prawdę mówiąc wcale mi na tym nie zależy.

Ale żeby tworzyć mit założycielski PiS-u, przez robienie Lecha Kaczyńskiego męczennikiem?

Jeśli poszczególni hierarchowie Kościoła mają zamiar w ten sposób uprawiać prywatę, nie licząc się ze zdaniem normalnych wierzących osób, to niech się nie dziwią, że odpowiedzią na to będzie antyklerykalizm.

I nie chodzi mi tu o chorobliwą nienawiść do wszelkich form władzy kościelnej (tu nie może być demokracji), ale o brak zaufania i niechęć do poszczególnych biskupów. Wiem, że jak wszędzie może być biskup porządny facet jak i świnia lub pijak. Świń należy się pozbywać, a takich którym zdarzyło się nadużyć alkoholu wziąć na cenzurowane. Raz - to problem, drugi - out.

Myślę, że przez takie działania rodzi się antyklerykalizm. Sam nie jestem broń Boże w żadnym stopniu antyklerykałem, ale biskupowi Dydyczowi mogę powiedzieć, że jest idiotą, lub nie wie kto to jest męczennik.

P.S. Jak zrobią Lecha Kaczyńskiego błogosławionym i przeniosą do Watykanu, to Piłsudski na Wawelu odetchnie z ulgą...

43 komentarze:

  1. zwróciliśmy uwagę na to samo dodając - to kiedy beatyfikacja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to denerwuje i przeraża jednocześnie. Wygląda to tak, jakby część biskupów chciała się podlizać jakimś politykom. Czego się spodziewają w zamian? Niecierpliwie czekam, kiedy powiedzą o męczeńskiej śmierci Anny Jantar. :-)

      Usuń
  2. Cały problem w tym, że gdy się człowiek przyjrzy całej tej grupie społecznej z bliska to nie tylko zostaje antyklerykałem - najczęściej traci wiarę w to wszystko co ta grupa głosi. Mnie osobiście, jeśli w coś naprawdę wierzę, pośrednicy i namolni utwierdzacze w tej wierze, nie są potrzebni.
    Najbardziej mnie ubawiło, że "królową matkę" złożono do wspólnego grobu z jej byłym mężem. Jak widać pragmatyzm górą- o miejsce na stołecznych nekropoliach (tych bliskich) nie łatwo i baaaardzo drogo, więc dało się zapomnieć, że tatuś był "komuchem".
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszesz Anabell o ludziach małej wiary - takiej ludycznej, wyznawanej z przyzwyczajenia. Choć i tacy ludzie najczęściej machają ręką na wybryki poszczególnych księży. A to błąd.

      W każdej grupie są różne jednostki. Gdyby iść Twoim tropem, trzeba by zrzec się polskiego obywatelstwa patrząc na działania naszych posłów czy rządu. I wcale nie trzeba przyglądać się im z bliska. ;-)))

      Teraz trzeba mieć sporo kasy, żeby człowieka stać było na to by umrzeć i być pochowanym. Wegetacja jednak tańsza... :-)

      Usuń
  3. Możemy sprawiać sobie w życiu tyle przyjemności, ile chcemy, ale trwają one najwyżej tylko przez czas naszej egzystencji na tej ziemi .Mironq, zawsze byli klakierzy, i wśród hierarchii kościelnej także . Nic nowego w naszej historii kościoła. Mnie coś takiego nie ruszy. Mam na to własny rozum

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze podchodzę z szacunkiem do poglądów innych ludzi, ale to wykracza poza jakiś pogląd czy pobożne życzenie. Mnie rusza o tyle, że nie jest mi obojętne, jeśli ktoś robi krecią robotę wspólnocie do której należę. Też mam własny rozum i wiem, że biskup, który powinien 24 godziny na dobę być przykładem opowiada idiotyzmy, przez które w końcu i ja stracę. :-)

      Usuń
  4. Możemy mówić o wielkim szczęściu, gdy mamy do czynienia z sytuacją, kiedy osoba wypowiadająca się na dany temat ma ku temu kompetencje. Tymczasem u nas wiele sytuacji postawionych jest na opak: duchowieństwo zajmuje się obrotem nieruchomościami, politycy chcą, żeby było fajnie (zamiast zajmować się ulepszaniem funkcjonowania państwa), w państwie o zacofanej infrastrukturze i zdechłym przemyśle najgorętszym problemem okazują się być związki partnerskie, a ministrem sprawiedliwości zostaje filozof.
    Mam wrażenie, że żyjemy w czasach podobnych do końcowego okresu I RP.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeważnie staram się nie zabierać głosu w sprawach na których się nie znam. Ja na tematy kotków (chyba że chodzi o walory smakowe) i damskich ciuchów się nie wypowiadam. Niby duchowny ma prawo mówić o świętych i męczennikach, ale nie ma prawa ich KREOWAĆ na polityczne zamówienie.

      Masz rację, że są ludzie tak pchający się na stołki i pragnący kasy i rozgłosu, że nie brzydzą zajmowania się czymkolwiek, nawet jeśli nie mają o tym zielonego pojęcia. Robota lekka, niekurząca się i mniej męcząca od spania zawsze jest w cenie. ;-)

      Usuń
    2. Wypowiedź biskupa w zasadzie nie odbiega od standardów przyjętych w naszym kraju. Do dziś pamiętam Mszę po zwycięstwie SLD w wyborach parlamentarnych 1993 r., pod czas której duchowny zaordynował w ramach pokuty publicznej "przepraszamy za błędnie oddany głos w wyborach"... Na co wierny lud ryknął z pokorą prośbę o przebaczenie. Ale wyborów jakoś nie unieważniono...

      Cóż, biskup ma prawo do posiadania i wyrażania swoich poglądów. Także jako biskup. Uważam, że podczas wywiadu, wypowiedzi dla tv może jak najbardziej wyrażać swój pogląd. Ale nie _zamiast_. Sprawowanie czynności liturgicznych w kontekście politycznym uważam za niesmaczne, bowiem sugerują powiązanie sfery sacrum i konkretną partią polityczną, a przez to robią wrażenie, że katolik powinien oddać głos na tę partię, która akurat spodobała się księdzu biskupowi.

      Co do męczeństwa prezydenta Kaczyńskiego. Jak najbardziej szanuję ludzi, którzy upatrywali w tym polityku swojego idola. Takie ich prawo i nie zamierzam się z tego wyśmiewać. Przyjmując nawet, że w Smoleńsku nie mieliśmy do czynienia z wypadkiem, lecz z zamachem, to o ile mi wiadomo prezydent Kaczyński nie leciał tam w charakterze misjonarza świeckiego z zamiarem głoszenia wiary katolickiej, a jako polityk i dla celów politycznych. Polska Konstytucja nie przewiduje beatyfikowania.

      Usuń
    3. Mnie nie przeszkadza, że ktoś uważa, że Lech Kaczyński był najlepszym prezydentem w historii świata. Jego sprawa, ja mam inne zdanie i tyle. Przeszkadza mi jedynie zawłaszczanie praw do "jedynej, słusznej prawdy" i powiązanie tego z Polską. "Nie jesteś naszym wyznawcą - nie jesteś Polakiem, ubecki szpiclu, komuchu, Żydzie i cyklisto". ;-)))

      Ksiądz biskup może się wypowiadać na każdy temat i jako człowiek i jako funkcjonariusz kościelny. Ale nie może głosić HEREZJI. Kościół to nie Hyde Park, gdzie każdy może sobie dowolnie głosić różne rzeczy i mianować męczenników czy świętych.

      Tak swoją drogą - reszta tych którzy zginęli (polegli) w katastrofie (zamachu) to też męczennicy? Nawet ci niewierzący oddali życie za wiarę?

      Usuń
    4. Tak też zakończyłem długą, blogową znajomość. Z powodu prostego oświadczenia, że antypisizm to dziś antypolonizm. Czyli kto nie za PiS, ten działa na szkodę Polski i nie ma prawa być ("prawdziwym") Polakiem. Oczywiście każdy, komu się żyje w miarę dobrze jest podejrzany.

      Kolekcjonuję wycinki wypowiedzi polityków opozycji (dziś jedyną praktycznie opozycją jest PiS) oraz tzw. dziennikarzy niepokornych. O tak jak chociażby ta o tym, że gdyby w Polsce były wolne sądy, to by należało poddać część dziennikarzy mainstreamu najwyższemu wymiarowi kary.
      Po co? Tak na wszelki wypadek, gdybym patrząc na ignorancję, gówniarstwo, przypadkowość reform, nieudolność i beznadzieję aktualnej władzy zechciał w przypływie rozpaczy oddać głos na opozycję :P

      Usuń
    5. Dobre!!! Muszę coś takiego zrobić u siebie, żeby po pijaku się nie pomylić. ;-) Mnie śmieszy takie "w kółko Macieju" gonienie za własnym ogonkiem. Trzeba co i rusz dokładać nowe przykazania dla "prawdziwych". Może nawet zaczną lustrować, kto co robił 10-tego każdego miesiąca. Bo jeśli przykładowo ktoś był na dyskotece i na grillu to nie jest patriotą. ;-)

      Zawsze bardzo ceniłem opozycję jako coś, co mobilizuje tych, którzy są u władzy. W demokracji tak to działa. Ale u nas nie ma opozycji. Są albo ci "na stołku", albo ci, chcący się na ten stołek wdrapać. Nawet projekty zgłaszane przez PiS nie są skierowane jako te lepsze dla obywateli, ale jako uderzenie we władzę. Ale by był ubaw, gdyby tak raz kiedyś przez pomyłkę taki projekt przyjęto.

      Okazałoby się zapewne, że nie da rady takiego czegoś zrealizować i chłopaki myśleli, że zostanie odrzucony. :-)

      Ja ostatnio nawet pochwaliłem PiS mimo, że ich zamiarem było powiedzenie "skandal" przy wprowadzanej ustawie. Choć raz ten skandal wrzucili przypadkiem całkiem słusznie. :-)))

      Usuń
    6. Widzisz, ja nie choruję na antykaczyzm i antypisizm. Oceniam zgodnie z moim sumieniem i stanem wiedzy.
      Ale... obserwuję ze smutkiem, że ta "choroba identyfikacyjna" obejmuje także drugą stronę. Ot, zdarzyło mi się napisać coś krytycznego wobec aktualnie sprawujących władzę. No i się dowiedziałem, żem pisowiec i co ja tam pewnie z Jarkiem i kotem wyczyniam. Mało smaczne to było, o dowcipie nie wspominając.
      Może ktoś zapytać, dlaczego mój zapal kolekcjonerski dotyczy tylko opozycji? No bo koalicję mam codziennie, wystarczy posłuchać ministry, marszałkini, popatrzeć na autostradę donikąd, przejechać się koleją, czy też zatopić się w pomysłach niektórych ministrów, których nazwiska z litości pominę.

      Co do polskiej sceny politycznej... Dwie liczące się partie to partie wodzowskie z dworami przydupasów. Kolejne mają charakter oligarchiczny. System strukturalny i finansowania skierowany jest na utrzymanie takiego kształtu polityki.
      Wodzowie i pierwsi ze świeczników są to ludzie, którzy nie mieli okazji przez ostatnie prawie ćwierć wieku III RP zakosztować normalnego życia: starania się o pracę, edukacji, walki o swoje, zdobycia lokum... Tylko teoretyzują.
      Jak przy takim wodzowsko - oderwanymodrzeczywistości systemie zbudować demokratyczny system, składający się z odpowiedzialnych i odpowiadających za swoje czyny polityków?

      Usuń
    7. Dość długo udawało mi się ustrzegać przed tą chorobą. Niestety jeden z symptomów przeraził mnie na tyle, że aż dostałem dreszczy. Mianowicie zaraza dopadła mnie pod postacią jasnowidztwa. Niech no tylko stanie przed kamerą jakiś polityk PiS-u, to zanim jeszcze rozdziawi otwór gębowy i zacznie artykułować słowa, to ja już WIEM, co będzie mówił. Zaręczam, to paskudne uczucie, gorsze niż gorączka. ;-) Jeśli to jest antypisizm, to owszem, chyba jestem lekko zarażony.

      Też bywam czasem wyzywany od pisiorów, lemingów, peowców czy komuchów w zależności od tego, czyim fanatykiem jest interlokutor z którym się mam czelność w czymś nie zgadzać.

      Zawód polityk? Oni tyle wiedzą o normalnym życiu, co ksiądz o technikach seksualnych, choć co do tego drugiego mogę się mylić.

      Mam prostą receptę na naprawę partyjnego bałaganu. Należy całkowicie obciąć im dotacje z budżetu. Skończą się pozorowane działania i część partii przestanie istnieć lub zmieni się w kanapowe dla hobbystów.

      Przy okazji: większej manipulacji niż ta, że wmówiono ludziom, ze PiS to prawica, to ze świecą szukać.

      Usuń
    8. Ale odciąć od budżetu muszą się sami zainteresowani, więc szkoda na to liczyć i lepiej między bajki włożyć.

      Oczywiście, że PiS nie jest partią prawicową. Tak samo jak SLD to nie lewica, a PO daleko od liberalnego konserwatyzmu.

      Dziwimy się politykom, a wracając do tematu głównego: dziwić się księdzu? Czy 18 - letni młodzian jest w dzisiejszych czasach osobą dojrzałą? Zdolną do świadomej deklaracji, że wyrzeka się rodziny, współżycia, a często wolnej woli i własności? Poczytaj sobie czasami fora, są tam wypowiedzi w stylu: "za rok zdaję maturę, chciałbym wstąpić do zakonu. Czy franciszkanie noszą piuski?"... Bosz...
      6 lat urabiania takiego młokosa na wziętego z ludu, a ponad ludem postawionego pośrednika między niebem a ziemią skutkuje tym, co często widzimy... Ot, młody neoprezbiter na kapłańskim weselu - prymicjach zażyczył był sobie od znajomych na prezent wypasionego laptopa. Od ludzi na dorobku, ciułającym grosik do grosika... Przykra sytuacja była...
      Potem dziwić się patetycznym mówieniu o niczym w stylu: "Dziśśśśśśśśś... W tym dniu Jej święta, Maryja... zagląda pod nasze strzechy..."
      I dziwić się potem, że wychodzi jeden czy drugi z pałacu zbudowanego między niebem i ziemią i mówi tak, że człowieka skręca? :))

      P.S. Moja wypowiedź odnosi się do przypadków, których choć nie brakuje, to są od nich pozytywne wyjątki, które budują.

      Usuń
    9. Mnie też cieszy, że wszystkie brudy w kościele (wśród hierarchii) wyciągane na wierzch są jedynie marginesem. Jest jeden błąd w postępowaniu przy wykryciu takich przypadków.

      Moim skromnym zdaniem powinny być one karane z większą surowością niż dla przeciętnego człowieka. Bo ksiądz, to w końcu osoba zaufania publicznego, cokolwiek by na ten temat nie mówić.

      Co do konsumpcjonizmu księży - mnie to mało dziwi, choć wcale nie zachwyca. Sam złapałem się na czymś podobnym. Zepsuł był się mianowicie mój telefon - Nokia N95. Niezbyt wysoka klasa, ale też nie najgorszy. No to trzeba kupić nowy. Smatrfonów (bo o telefonie nie pomyślałem) cała masa i trzeba by coś wybrać. Nie chcę abonamentu, więc w grę nie wchodzą promocje za złotówkę. Kombinowałem jak koń pod górę, przerzucając zainteresowanie między Galaxy S2 lub 3, Note lub jakąś super Nokią. I w końcu używam starej Nokii 6230. Pociągnie aż nie padnie bateria.

      Młody facet choćby był księdzem lubuje się w gadżetach i zabawkach dla dużych chłopców. Smutne, że czasem powołanie traktują księża jako zawód...

      Usuń
  5. To jest przerażające. Jakiś czas temu miałam 'okazję' przygotowywać się do bierzmowania i to bardzo efektywnie zniechęciło mnie do chodzenia do kościoła. Stało się tak dlatego, że musiałam mieć na wszystko podpis. Na mszę, na spowiedź, na trzech króli, na pasterkę, na Wielkanoc, na Wielki Tydzień, na wszystko. A poza tym w mojej parafii króluje żądza pieniądza, proboszcz wozi się nowiutkim passatem, kupuje zegarki w aparcie za prawie dwadzieścia tysięcy i gra wspaniałego, dobrodusznego człowieka, a tylko czeka jak starsi ludzie oddadzą mu swoją rentę.
    Kaczyński męczennikiem? Dobre sobie, śmiech na sali, a krzesła puste, może utwórzmy nową wiarę "Kaczyńskizm". Porażka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te wszystkie podpisy, papierki i zaświadczenia wynikają z jednej prostej rzeczy. Kiedyś ludzie po prostu się znali, bo rozmawiali ze sobą. Nie tylko proboszcz znał wszystkich swoich parafian, ale i ludzie z tej samej dzielnicy się znali. Z czasów mojego dzieciństwa pamiętam jeszcze większość nazwisk osób mieszkających na mojej ulicy (koło 120 mieszkań) i część z reszty dzielnicy. Dziś nie znam wszystkich nazwisk z mojej klatki, a mieszkam już 15 lat.

      Żądza pieniądza jest wszędzie. Na szczęście każdemu to przechodzi. Niektórym 5 minut przed zgonem - no chyba, że ten jest wynikiem wypadku. Wiara w "prawdziwych Polaków" już jest, potrzeba jeszcze jakiegoś świętego patrona... :-(

      Usuń
    2. Te podpisy to zapewnienie sobie frekwencji przez kościół. Gdyby nie było tego odgórnego nakazu, to w naszym kościele nikt, w ogóle nikt by na mszę nie przychodził, bo księży mamy naprawdę o kant..

      Usuń
    3. To na pewno nie tak. Papierki są potrzebne tylko określonym grupom i tylko przez pewien czas. Cała reszta może sobie chodzić lub nie chodzić. Nie wszędzie są tacy księża, których słucha się z przyjemnością. Sporo jest miernot nie mających pojęcia o tym, co to jest retoryka, choć się o tym uczyli i nie potrafiących zainteresować i sensownie przekazać coś w niewielkich dawkach wierzącym. (Ja byłbym dobrym księdzem - co do tego nie mam żadnych wątpliwości ;-))) ). Jest też część takich, że człowiek grzeszy w myślach, kiedy ich słucha.

      Miałem kiedyś takiego proboszcza, dla którego liczyła się tylko kasa. No, nie szło iść do niego na mszę. Jeździliśmy po rożnych kościołach w Gdańsku i okolicach, co miało swoje dobre strony, bo pozwiedzaliśmy sporo zabytkowych kościołów i przy okazji innych rzeczy. :-)

      Usuń
    4. U nas jedyny naprawdę świetny ksiądz został przeniesiony, dla niego nie liczyło się to ile dostanie, a to czy pomoże bliźniemu. Naprawdę lubiłam chodzić na jego msze bo było warto, a teraz? U nas ciągle przewija się temat pieniędzy i polityki. A szkoda.

      Usuń
    5. Ambona to nie najlepsze miejsce na politykę. Powinna być raczej wezwaniem do myślenia i podawania dobrych przykładów. Ale z tym jest różnie...

      Usuń
  6. Klik dobry:)
    Z katastrofy smoleńskiej przez podobne gadanie zrobiono coś takiego, że niektórzy po prostu zaczynają z niej drwić, wręcz profanują tę tragedię wkładając pomiędzy dowcipy i różne śmieszności kabaretowe.

    A teraz jeszcze ten "męczennik". Tylko patrzeć, jak w kabaretowej formie znajdzie się na medalikach, a Mama Jadwiga - na świętych obrazkach.

    Okropność to wszystko.

    Jak głupoty mówią i niegodziwości robią politycy... to wiadomo... Ich celem jest władza i profity. Ale biskup? Nie! Nie! Nie widzę nawet usprawiedliwienia, że biskup to też człowiek i może być "niekumaty". Owszem, ale nie w sprawach wiary i religii. Chyba, że wziął dosłownie, że przewodnikiem owieczek jest baran, a zaganiaczem szczekający pies ;)
    O bycie baranem biskupa nie podejrzewam, więc co? Pozostaje piesek?

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie się z Tobą alEllu zgadzam! Gdyby takie bzdury wygadywał Macierewicz czy inny polityk nawet bym pewnie nie zareagował. Ale biskup? Zdaję sobie sprawę, że sekciarze bardziej podziwiają swoich przywódców, w tym tych "duchowych" i że szczodrzej sypią groszem, ale nie jest to prywatna sekta.

      Jak biskup chce być "szefem" prywatnej sekty, niech zrzuci sutannę i gada sobie co chce. Nawet nie zareaguję, tak jak nie mrugnąłem nawet okiem na apel Solidarnych 2010 o zerwanie kontaktów dyplomatycznych z Rosją.

      Żenada... :-)

      Usuń
  7. no widzisz, nie wiedziałeś, to się dowiedziałeś! Ja, inaczej niż Ty, jestem osobą niewierząca, ale podobnie jak Ty, też się dowiedziałam i to nas niejako połączyło;)
    Co prawda chciałam o tym popełnić posta, ale pomyślałam, że ktoś mógłby mi zarzucić tendencyjność, a nie lubię tego. Cieszę się, że ten temat poruszyłeś u siebie:)
    "Ale żeby tworzyć mit założycielski PiS-u, przez robienie Lecha Kaczyńskiego męczennikiem?" a wiesz ile osób w to będzie wierzyć i przekazywać tę widzę, jako prawdę, dalszym pokoleniom? To jest zadanie brata i w to zadanie niestety wpisuje się także kościół. Masz prawo ubolewać, że to także Twój kościół.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ciężko zarzucić tendencyjność, bo przy każdym poście jestem tendencyjny. :-))) Obawiam się, że jest już grupa ludzi do których nic nie dotrze. Nawet gdyby Putin z Tuskiem wisieli na jednej latarni, to dalej będą szukać wrogów pomniejszego sortu. Gdzieś na tej liście z pewnością też się znajdę..

      Mierzi mnie takie podlizywanie się ludziom, którzy sami się nakręcają i wierzą w jedynie słuszne teorie przez hierarchę, który powinien być stonowany i służyć pomocą ludziom. Nie jestem za "obrońcami krzyża", którzy skończyli go bronić, jak tylko zawisł w kościele. Ubolewam jednak nad tym, że tam, gdzie się obrzucają gównem i mnie mogą pochlapać.

      Usuń
    2. ładnie ująłeś swoje obawy w ostatnim zdaniu:) Zdaję sobie sprawę, że bryzg ekskrementów może i mnie, bogu ducha winną osobę, dopaść, bo jestem Polakiem, mimo, że wg niektórych definicji - nie tym prawdziwym.

      Usuń
    3. Bardzo łatwo stać się "nieprawdziwym" Polakiem. Wystarczy choć w jednej kwestii mieć inne zdanie lub nawet wątpliwości niż sekta. Uśmiałem się ostatnio serdecznie, jak "prawdziwi Polacy" rzucili się na Ziemkiewicza, który był ich idolem po tym, jak napisał, "ostrożniej z tą pewnością w sprawie zamachu".

      Jeśli masz czas i mocne nerwy (komentarze nie są dla nerwowych, to możesz zajrzeć):

      http://niezalezna.pl/37502-ostrozniej-z-ta-pewnoscia

      Ja się uśmiałem, choć czytałem tylko kilka komentarzy. :-)

      Usuń
    4. to ponad moje siły;)
      Długo nie szukałam - ręce opadają, gdy się czyta:
      '5) To nie musiała być "decyzja o dokonaniu zbrodni", tylko na przykład decyzja o zmuszeniu do lądowania w lesie(...)'

      Usuń
    5. To się chyba nie dziwisz, że takie słowa, to woda na ich młyn... :-)

      Usuń
  8. Są ludzie, którym słowa wypadają z gęby jak kawałki jedzenia. Ot, taka ich uroda. Problem pojawia się, kiedy taka persona jest na wysokim stanowisku - dosłownie i w przenośni - czyli jest słuchana przez wielu. Wtedy te słowa są traktowane poważnie i mogą nieźle namieszać.

    Zanim się zreflektowałam, zdążyłam pomyśleć: "A kto go zamęczył? Brzoza?" To było miałkie, niegodne i niskie z mojej strony. Brzmi prawie jak jeden z tych kawałów, z których nie wypada się śmiać, mimo że śmieszą (przynajmniej mnie). Typu "czemu Jezus potrafi chodzić po wodzie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podejrzewam, żeby to było nieprzemyślane - więcej - jestem na 100% przekonany, że zostało to wypowiedziane celowo. Nawet forma była od początku do końca przemyślana.

      Nie dziwię się, że są i cały czas powstają żarty z religii i nawet niektóre są śmieszne. To jednak nie to samo, co chamstwo i obrażanie uczuć religijnych. Tu jest problem, bo pewne rzeczy są na tyle wulgarne, że są w stanie obrazić wszystkich - nawet niewierzących, a niektórzy próbują podciągnąć to pod pojęcie sztuki. :-)

      Usuń
  9. O tym kto jest męczennikiem decyduje chyba jakaś komisje kościelna. Prezydent Kaczyński zginął pełniąc swoje konstytucyjne zadania. Jak to było, dlaczego pewnie się przed lata nie dowiemy (co wiemy o śmierci Kennedego). Ale uważam, że należy uważać ze stwierdzeniami o zamachu czy męczeństwie. Ja mam swoje zdanie, ale cóż czuję mętlik w głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie Erinti. Ja o takiej komisji i o wynikach ich prac nie słyszałem. Teraz nie ma już znaczenia jak to było w detalach. Wszelkie teorie spiskowe będą żyć własnym życiem przez dziesięciolecia. Niemniej księża nie powinni zajmować się KREOWANIEM męczenników kierując się politycznymi sympatiami. :-)

      Usuń
    2. Teorii spiskowych nie sposób wyeliminować. Zawsze będą istnieć, zwłaszcza jak są wątpliwości. Ważne jednak by osoby publicznie nie podgrzewały takich teorii.

      Usuń
    3. Osoby publiczne powinny brać odpowiedzialność za słowa. Jakoś tak zauważam, że ci znani znacznie więcej używają otworu gębowego do gadania. Nawet wtedy, kiedy nie mają nic do powiedzenia.... :-(

      Usuń
  10. W mojej głowie już dośc dawno ten antyklerykalizm się narodził...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antyklerykalizm może wynikać z różnych rzeczy. Jeśli oparty jest na własnych złych doświadczeniach, to nie ma na to rady. Ma się pewną odrazę do kogoś i przenosi się ją na wszystkich i już. Gorzej, jeśli ten antyklerykalizm jest z gatunku tych "wojujących" - ze względu na własne przekonania żywi się nienawiść do kogoś, kto takich przekonań nie podziela - w tym wypadku księży, jako reprezentantów religii. To jest niebezpieczne i nie zawsze kończy się przynajmniej neutralnie. :-)

      Usuń
  11. Temat pogrzebu p. Jadwigi i to co tam się wydarzyło porusza dziś wielu ludzi.
    Oglądałem ten pogrzeb w TVN 24, a zwłaszcza słuchałem przemawiającego tam biskupa dlatego tylko, że to był TEN biskup.To już jest wyspecjalizowany polityk z partii O. Dyrektora i występuje wszędzie tam, gdzie O. Dyrektor widzi swoiście rozumiane zyski polityczne.Na pogrzebie widoczni byli zwłaszcza duchowni z obozu toruńskiego. Są coraz silniejsi i coraz głośniej i bardziej dobitnie głoszą swoją prawdę(?).
    Przeczytałem dzisiaj wpis i dyskusję na tym blogu: http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/2013/01/23/matka-polka-matka-meczennika/
    oraz kilka jeszcze wypowiedzi polityków i komentatorów . Mam swoje wyrobione i ugruntowane już od dawna zdanie na temat tego co się w Polsce dzieje.
    A dzieje się źle. Obóz rządzący słabnie w niespotykanym dotąd tempie, a PiS lada dzień zaatakuje frontalnie i ...po dzisiejszym głosowaniu widać, że przygotowywane od przegranych wyborów votum nieufności może wywrócić istniejący układ. Co wtedy???
    Co wtedy z takimi jak my, którzy śmią kontestować jedynie słuszne posunięcia prawdziwych Polaków|. Gdzie nas posadzą? Więzienia przepełnione, a nawet mamy taką sytuację, że ponad 20 tys. skazanych nie ma gdzie odbywać zasądzonej kary.
    Może wiec dać sobie na wstrzymanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podoba mi się "namaszczanie" jakiejkolwiek opcji politycznej przez duchownych. Miało to sens za komuny, kiedy kościół i skupieni wokół niego ludzie byli skupiskiem "wolności". Bez cenzury, fałszowania historii i przewodniej ideologii.

      Mnie opcja PiS-u przy władzy nie przeraża ze względu na prezentowane przez nich poglądy, bo część (pomijając te populistyczno - lewicowe) jest mi bliska. Przeraża mnie jedynie wizja IV RP, z rozbudowanym aparatem władzy i ciągłym zastraszaniem. Może jak kiedyś wywrócą rząd jednym z głównych haseł będzie 300 tysięcy miejsc w celach (miast mieszkań). ;-)

      Usuń
    2. Oby nie!
      Pora na realizację opowieści o gajowym, który pogonił zarówno Niemców jak i Ruskich ze swojej gajówki, bo chciał mieć spokój.
      Jest jednak problem. Nie widać gajowego.

      Usuń
    3. Wizja rządów PiS-u mniej mnie przeraża niż dorwanie się do władzy palikociarni. Bo - sorry - jak może rządzić partia, która jako dewizę ma "głosujcie na nas, a jak się już dostaniemy, to sobie wymyślimy jakiś program"?

      Nie widać kogoś w rodzaju Piłsudskiego, który był swego czasu powiedział: "Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy". :-)

      Usuń