piątek, 18 stycznia 2013

44. Osiemnaście zeta za drapaka?

Przed świętami stoją w wyznaczonych punktach sprzedawcy choinek. Małe, duże, te zwykłe świerki, mniej popularne jodły i inne drzewka, które dla dzieci są po prostu choinką. Jedne są tańsze, inne droższe. Cena zależy od gatunku i wielkości drzewka. Każdy chce oczywiście wybrać tą najładniejszą.

Postoi taka choinka przez święta, przyozdobiona bombkami, łańcuchami czy sztucznym śniegiem. Mają ludzie inwencję to i nie dziw, że oświetlone choinki są czasem najładniejszą rzeczą w chałupie. Ale święta mijają i tak od Trzech Króli choinka w postaci drapaka ląduje (często dosłownie ląduje, bo sporo osób wyprowadza ją z mieszkania drogą przez okno, żeby nie strząsać igieł na klatce schodowej) obok śmietnika.

Od 7 stycznia do początków lutego jeżdżą samochody i zabierają drapaki na wysypisko. Nie jest chyba niczym dziwnym, że "zużytych" choinek na samochód wejdzie znacznie mniej, niż tych "nowych, zielonych, pachnących jak las". Może stąd taka cena za wywóz jednej sztuki choinki?

W Sopocie wywóz choinki kosztuje 10 zeta, w Gdyni 11 zeta a w Gdańsku... 18 złotych. Cholera, to tyle co pół litra!


Ja rozumiem, że benzyna droga, trzeba płacić wynagrodzenia, podatki, ZUS-y a na samochód jednorazowo za dużo się ich nie zmieści. Ale czy nie można zainwestować kilkuset złotych w rozdrabniarkę do gałęzi? Wówczas jedno auto robiłoby jeden kurs zamiast dziesięciu. O korzyściach dla stojących w korkach przez grzeczność nie wspomnę. Choinki i tak są rozdrabniane na wysypisku i składane w kompostownikach. Durni ekoterroryści tym powinni się zająć zamiast wypuszczaniem karpi. Nawet mieliby moje poparcie, bo zawsze popieram tych, dzięki którym mniej zapłacę.

Niech się nie cieszą posiadacze sztucznych choinek. Oni za wywóz też płaca w czynszu nawet o tym nie wiedząc. I dobrze. Statystycznie zapłacę mniej. ;-)))

Są spółdzielnie i wspólnoty gdzie ludzie mają ogrzewanie piecowe. Tam problem choinek rozwiązuje się sam, bo trafiają do pieca jako opał. Mieszkańcy osiedli korzystający z centralnego ogrzewania muszą jednak płacić. Nie ma wyjścia, ale może by tak robić to z głową?


Przepraszam, że przez dzień lub dwa nie będę odpowiadał na komentarze, ale wybieram się na Ostrów Tumski (ten na Odrze) i będę bez sieci. Trochę się boję, bo w obie strony jadę korzystając z usług PKP. Obym po powrocie nie miał o czym pisać w tym temacie...

31 komentarzy:

  1. zapewne przywieziesz cała masę pięknych zdjęć:)
    Ja mam sztuczną i czynszu nie płacę;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak znam życie, to będzie szaro, dżdżysto i co jakiś czas błyskawice. ;-) Nie wszyscy mają możliwość mieszkania w domu z ogródkiem. Mnie przeraża kalkulacja kosztów - toć przywożący choinki na sprzedaż muszą na nich też zarobić, dowieźć dłuższą trasą, nie wszystkie sprzedadzą, a cena za sztukę nie jest drastycznie większa od tej za drapaka. :-)

      Usuń
  2. U nas za drapaki płacą także ci, którzy drapaków nie wyrzucają. Taka swoista solidarność w rozliczaniu wywozu śmieci, wrrrr...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo jak obciążyć tylko tych, którzy mają prawdziwą choinkę? Można by co prawda powołać Komisje Lokatorskie sprawdzające w wigilijny wieczór, kto ma drzewko z sypiącymi się igłami. Ale za bardzo to Aniołem z "Alternatywy 4" zajeżdża... ;-)

      Usuń
  3. Nie uznaję żywych choinek - chyba że takie przed domem. No i cieszę się, że "ekoterroryści" zajmują się karpiami. Osobiście chętnie podpisałabym coś, co zabraniałoby spacerów z żywym karpiem w reklamówce. Jak ktoś lubi karpika, niech go na miejscu w sklepie zatłucze, a nie męczy.

    Zrób fajne zdjęcia z Ostrowa - będzie na co popatrzeć. I trzymam kciuki za pomyślną i bezproblemową podróż - niestety wiem jak przyjemnie jeździ się PKP...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie choinka może być ze sznurka lub z blachy falistej - duży już jestem. ;-) Ale zdanie o prawdziwej choince zmienisz, jak będziesz miała własne dzieci. Bo pokazywanie dziecku plastikowego plastiku na drucie i kazanie się mu nim cieszyć jest jak dawanie mu lizać lizaka przez celofan.

      Publiczne "tłuczarnie" w sklepach? Jestem za! :-)

      Usuń
    2. Własnych dzieci nie planuję mieć, więc problem zmiany sztucznej choinki na żywą odpada :))) Żywa jest żywa zbyt krótko, potem schnie i się sypie, łysieje i w ogóle smutno tak. A sztuczna to Terminator ;)))

      Usuń
    3. Sztuczna jest dobra dla ludzi, którzy choinkę traktują li tylko jako tradycję - bo inni też mają. Jeśli ktoś naprawdę tęskni za świątecznym drzewkiem, zawsze wybierze naturalną, choćby nawet wierzchołek miała krzywy. :-)

      Usuń
  4. Udanej podróży życzę, udanej i bez przygód!

    Co do choinek ja mam sztuczną (bo wyjeżdżam na święta i naturalna by pada) zaś rodzice naturalną. Wiem, że mnie trzepną na czynszu na wywozie, trzepną na jeszcze parę innych rzeczy, znając życie.

    A żeby ekoterroryści zajęli się choinkami też bym ich poparła, bo to było sensowne działanie. Ale oni się tym nie zajmą, bo to wymaga pracy, a wypuszczanie karpi nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś trudno zabrać się za rzeczy oczywiste. Z tym wypuszczaniem karpi to jest sprawa śmieszna o tyle, że one wszystkie i tak padną. No, ale w czasie wypuszczania są żywe i ładnie prezentują się łącznie z aktywistami w tv. :-)

      Sztuczne choinki są dobre w takiej właśnie sytuacji jak Twoja, lub kiedy stoją jako ozdoby np. w zakładach pracy. Tam występują jako symbol a nie świąteczne drzewko. :-)

      Usuń
    2. Wypuszczanie karpi brzmi świetnie w telewizji. Kiedyś nawet zrobili dramatyczną audycję, że niejako karpie mówią o swoim cierpieniu i krojeniu żywcem. Naprawdę czego już ludzie wymyślą aby zaistnieć? Kiedyś widziałam protest anytglobalistów czy tam ekologów i ogólnie każdego kto chciał i tam byli ludzie protestujący przeciw korkom w miastach i facet przebrany za miśka polarnego.

      Usuń
    3. Ogólnie nie trafiają do mnie takie akcje. Najchętniej dałbym im kupionego za moje pieniądze karpia, żeby mi pokazali jak go "po ludzku" ukatrupić - to byłoby chyba lepsze niż kabaret. :-)

      Usuń
  5. Chyba nie pojmuje tematu;)) Wiec tylko zaznaczam, ze czytalam.
    Jedynie problemu z karpiami nie mam, bo nie jadam i tutaj nigdy nie widzialam ludzi z zywym karpiem maszerujacych ulicami, moze takie sceny sa typowe dla polskiej dzielnicy? Nie wiem, nie mieszkam w polskiej dzielnicy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karpia jadam w zasadzie tylko na wigilię, może czasem w innym okresie choć rzadko. Cała sprawa wzięła się jeszcze z dobrych czasów, kiedy rybę rzucali przykładowo na początku grudnia i w ramach dodatkowych atrakcji ogłaszali dwudziesty stopień zasilania, pozbawiając ludzi prądu w i tak na wpół pustych lodówkach. Karpik pływał sobie w wannie i miał wszystko gdzieś - w końcu to królewska ryba. ;-)

      Usuń
  6. U nas jest już kolejny raz akcja pt "kup koniecznie naturalną choinkę, a my potem po nią przyjedziemy i przerobimy ją na paliwo.Tym sposobem każdy kto kupi naturalną choinkę dołoży się do ogrzewania warszawskich mieszkań".
    Nie dołożyłam się do tej akcji - moja choinka nie dość, że była maluteńka to sztuczna. Bardzo lubię, gdy o okresie około bożonarodzeniowym wiszą takie ogłoszenia: "Uschnięte choinki prosimy wyrzucać przez okno". Ale w tym roku było bardzo mało na moim osiedlu naturalnych choinek.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz jaka to frajda wyrzucać z okna choinkę? Oczywiście jestem za tym, żeby podjeżdżały samochody z rozdrabniarkami a później wióry niech przerobią na brykiety na opał. Też przeszedłem przez czasy sztucznej choinki - na szczęście już z tego wyrosłem. Nie można być leniem do końca życia. :-)

      Usuń
  7. ...u mnie od kilku lat gości sztuczny drapak, sąsiedzi kupują iglaki w doniczce... i mówi się, że sztuczne choinki nie są ekologiczne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy sztuczne są ekologiczne, czy nie. Sztuczna kiełbasa, sztuczna szynka, sztucznie pędzona panga z Wietnamu - niech chociaż choinkę mam normalną z kaszubskich plantacji. A te sztuczne to chyba z ropy robią? :-)

      Usuń
  8. Współczuję. Naprawdę bardziej opyla sie kupić sztuczną i co roku mieć na te pół litra ;D Jak ja uwielbiam to, że pocięłam swojego drapaka sekatorem i wyniosłam do kotłowni, żeby tata spalił, a pół litra i tak nie kupiłam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej spożytkować ją zgodnie z przeznaczeniem, czyli przeznaczyć na opał lub na ostrewki (jeśli ktoś potrzebuje). Nie każdy jednak może zagospodarować ją w taki sposób. :-)

      Usuń
  9. Faktycznie z tymi choinkami to beznadzieja, więc znowu ręce opadają. A jeśli chodzi o PKP to z pewnością będziesz miał o czym pisać. Ja często jeżdżę kolejami i autobusami i mogłabym pracę naukową na ten temat napisać. Tylko zanim bym skończyła.... to wykorkowałabym na zawał :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście na PKP się nie zawiodłem. Liczyłem na jakieś numery i te oczywiście były. Jadąc do Wrocławia grzejniki były ustawione na taką temperaturę, że pociłem się w samej koszulce. Oczywiście regulacja nie działa, bo zdjęli pokrętło, żeby pasażerowie nie kręcili a sam potencjometr zaśniedział lata temu. ;-)

      Na korytarzu za to była warstwa śniegu, nawiana przez nieszczelne drzwi.

      Usuń
  10. Pewnie podpadne wielu osobom, u mnie zawsze jest prawdziwa, zywa choinka.
    Sa specjalne farmy ktore zajmuja sie hodowla (nie wazne jak to zwal) produkcja choinek.
    Sa przepiekne, pachna lasem i nie zamienie prawdziwej na sztuczna.

    Za wywoz smieci kazdy z nas placi, to co piszesz o wywozie choinek w Polsce zakrawa na jakis zart. Znajc jednak polskie realia, to chyba juz nic mnie nie zdziwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ataner, napisalas dokladnie to od czego ja sie wykrecilam niewiedza, lub po prostu glupota:))

      Usuń
    2. Obrońcy przyrody pewnie chętnie zabroniliby wycinania choinek z plantacji tak samo, jak chodzenia po trawie, bo się gniecie. ;-)

      Jak ktoś ma domek to nie ma problemu, jeśli gdzieś się segreguje śmieci, to problem też jest mniejszy, ale na dużych blokowiskach takie rzeczy jak problemy z rozliczaniem kosztów są zawsze problemem.

      Usuń
  11. Podobnie jak Iva mam sztuczną choinkę i nie mogę się nią jeszcze nacieszyć, dlatego pewnie dopiero jutro ją rozbierzemy :)
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony to dobrze, że ludzie produkujący sztuczne choinki mają pracę. Nie znam się specjalnie, ale chyba co jakiś czas nawet tę sztuczną trzeba wymienić? Mnie najbardziej na choince zawsze cieszyły te krzywe łańcuchy posklejane niewprawnymi dziecięcymi rączkami. :-)

      Usuń
  12. Podróże PKSem, jak i PKP to przebogate źródło informacji, aż załuję, że nie mam okazji na codzień jeździć miejskimi środkami transportu. A choinke mam sztuczna, bo pomieszkujemy troche tu, trochę tam, a dwie zywe choinki to byłby później podwójny klopot :) Ostatnio też rzadko bloguję, ale wszystko nadrobię. Powrót do "pracowniczej" rzeczywistosci bywa trudny, a proces adaptacyjny - długi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie masz czego żałować, bo czasami może to być przyczyna nadciśnienia, nerwicy lub nerwowego reagowania na podjeżdżający podobny środek lokomocji. Mnie sztuczna choinka nie zachwyca, nawet jak jest popsikana jakimś "leśnym" odświeżaczem. Nie każdy jednak ma możliwość cieszyć się naturalnym drzewkiem, choć słyszałem że Lufthansa na przedświąteczne loty do Australii oferowała gratisowe przewiezienie naturalnej choinki do 2 metrów. :-)

      Usuń
  13. Ja mieszkam na wsi, w rodzinnym domu mojej żony. Kiedyś mieliśmy łąkę, na której pracowaliśmy przy użyciu grabi drewnianych, mających stylisko wykonane z choinki właśnie. Gdy jeszcze nie była wyschnięta rozłupywano umiejętnie kawałek pnia, od grubszej strony i tak ją zasuszano, na zapas. Jodła ma bardzo trwałe drewno. Łąki nie ma, gospodarstwa nie ma, a grabie są. Jeszcze czasem wykorzystujemy je w ogródku lub na trawniku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mnie się, że kiedyś ludzie mniej entuzjastycznie podchodzili do wyrzucania przedmiotów, które mogły jeszcze do czegoś posłużyć. W piwnicy zawsze była jakaś stara dętka na łatki, ruszt od starej kuchenki doskonale sprawdzał się w wymurowanym z cegieł z rozbiórki grillu a nawet zwykły ciężki kamień był niezastąpiony do przyciśnięcia kiszącej się w beczce kapusty. A ile inwencji można było włożyć w wynalazczość... ;-)

      Usuń