piątek, 28 grudnia 2012

31. Zaskórniaki

"Sto złotych, o których nie wie moja żona, ma dla mnie znacznie większą wartość od stu złotych, o których wie".

Czytam ostatnio mające mnie zatrważać i wywoływać określone reakcje informacje, że Polacy nie oszczędzają. No, nie chcą mieć w bankach sześciocyfrowych oszczędności na koncie i już!

Jakoś mi się wierzyć w to nie chce. Zawsze jakieś zaskórniaki się przecież ma. Nawet ci (a może nawet zwłaszcza ci), którzy żyją od pierwszego do pierwszego mają odłożoną jakąś kwotę, tzw. "parę złotych" na wsiakij pażarnyj słuczaj. Bo jak listonosz pierwszego nie przyjdzie...

Od jakiegoś czasu kupuję "zaskórniakowe" prezenty. Takie, o których nie mam pojęcia dla kogo będą przeznaczone. I wczoraj właśnie miałem okazję taki prezent wykorzystać. Nie mam talentów do robienia unikalnej biżuterii jak niektóre dziewczyny, chwalące się (słusznie!) swoimi wytworami na blogach, więc z dziewczynami, które przychodzi mi obdarowywać mam niejaki problem. Mało znam zresztą facetów, którzy potrafią utrafić w kobiecy gust...

Z mężczyznami nie ma takich problemów. Kupując różnorakie gadżety dla siebie, kupuję jeden drobiazg więcej. Bo który facet nie byłby zachwycony będąc obdarowanym zestawem śrubokrętów, narzynek (choć i tak prawie nigdy się z nich nie korzysta), kluczem francuskim czy pendrivem 8GB?

Jeśli żaden z posiadanych gadżetów nie pasuje do osobnika, zawsze można dać mu pół litra.

Z dziewczynami jest większy problem. Jako że przeważnie nie mam zielonego pojęcia, co takiej dziewczynie może się spodobać (zaznaczam, że jest to kupowane bez wiedzy o wieku i upodobaniach osoby) mam w tej chwili jedynie wino półsłodkie i fikuśną świecę zapachową.

Ciekaw jestem, czy Wy macie jakieś "zaskórniaki"? Pytam zwłaszcza o te prezentowe...

20 komentarzy:

  1. No wiesz, tylko tylko 8GB? Ja dostałam 16GB.Zaskórniaków w sensie gotówki to ja nie mam, a w formie rzeczowej- od pewnego czasu to jakąś biżuterię własnego wyrobu.Trzeba przecież raz na jakiś czas kogoś ukarać za to, że jest moim znajomym, no nie?. Poza tym jestem maniaczką kupowania prezentów bez okazji - ot takie skojarzenie- widzę coś, o czym wiem, że dziecię, mąż, przyjaciółka lubią, więc kupuję i daję. Efekt taki, że "w dniu prezentowym" może nie dostać prezentu.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko 8GB, bo były w promocji po dwie dychy. Cena jak za pól litra, a jako prezent zdecydowanie się nadaje. Chłopak 18 - letni bardzo się ucieszył, może nawet bardziej, niż z jakichś następnych skarpetek. ;-)

      Też czasem robię prezenty bez okazji. Największy problem mam z kupowaniem prezentu "na siłę" i "na jutro". Wtedy nigdy nic sensownego nie mogę znaleźć. :-)

      Usuń
  2. Hi, hi... Ja nie muszę mieć zaskórniaków, bo mam cały budżet domowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W budżecie domowym pieniądze są mniej więcej policzone. Ja wolę postępować zgodnie z mottem, które jest na początku notki. ;-)

      Kiedyś nie kupowałem "zaskórniakowych" prezentów i kilka razy musiałem coś szybko wykombinować w ostatniej chwili. Co prawda nie kupuję prezentów obcym dzieciom, a z takimi jest najwięcej kłopotów. Bo to coś mają, z czegoś się nie ucieszą... :-)

      Usuń
  3. Zaskórniaki... No właśnie w czasie, kiedy żyło się od tego przysłowiowego pierwszego do pierwszego, nie było możliwości nic odłożyć, bo starczało "na styk". Albo i nie.

    Teraz lubię ciułać. Daje mi to poczucie bezpieczeństwa, że mam coś w razie coby gdyby :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużych pieniędzy nie odkładam, bo od pewnego czasu służą mi do tego, żeby je wydawać. Parę złotych czasem warto mieć na awaryjne sytuacje, ale większe pieniądze (o ile nie odkłada się na mieszkanie czy wesele ;-) ) lepiej wydać na różne rzeczy, kiedy jest się stosunkowo młodym.

      Mało ludzi po 65 (wróć! 67!) roku życia wybiera się na kurs spadochronowy czy pierwsze spływy kajakowe. :-)

      Usuń
  4. U mnie coś tak się zawsze wygrzebie z dna szafki. Zasadniczo mam zasadę by mieć w szafce zaskórniaka na wszelki wypadek i na niespodziewane wypadki.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskórniaki zarówno w formie tradycyjnej gotówki, jak i drobnych upominków, możliwych do ofiarowania prawie każdemu (takich politpoprawnych ;-) ) warto zawsze mieć. Czasem zaskoczy awaria bankomatu, spalenie się czajnika czy zaproszenie na imieniny za pół godziny. :-)

      Usuń
    2. Zgadzam się. Takich upominków nie mam, ale świetny pomysł. Dzięki za sugestię!

      Usuń
  5. Ja chyba nie mam zaskorniakow, po prostu mam swoje pieniadze:)) Podobnie Wspanialy ma swoje i nikt sie nie wtraca na co je wydajemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja babcia zawsze powtarzała: "Lepiej nosić, niż się prosić", co brałem sobie zawsze do serca, zwłaszcza dźwigając ciężki plecak. ;-)

      A zaskórniakowych prezentów nie masz poupychanych po szafkach?

      Usuń
  6. ciężko coś wyhaczyć w zaskórniaki, ale czasami się udaje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co jakiś czas oprócz sytuacji awaryjnych zdarzają się też "okazje". Warto mieć zaskórniaczka, coby nie słuchać narzekań: "po co ci kolejna moneta, rękawice na motocykl, album lub elektroniczny gadżet?".

      No i na piwo z kolegami można wyskoczyć bez proszenia się o fundusze. ;-) Zresztą zaskórniaki znacznie lepiej się wydaje. :-)

      Usuń
  7. Mam kubki, albo świąteczne dzwoneczki porcelanowe, czasami jakieś kolczyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako facet wolałbym dostać kubek. :-) Znajome dziewczyny lubują się właśnie w jakichś takich dzwoneczkach, aniołkach i innych fidrygałkach. Na prezent na pewno się nadają, ale kiedy występują w dużym zagęszczeniu wymagają mnóstwa czasu na odkurzanie. :-)

      Usuń
  8. Moja mama ma wiele takich prezentowych zaskórniaków, a ja gdybym miała większy porządek, to też bym parę znalazła.
    Najbardziej lubię dawać prezenty bez okazji, kiedy wiem, że to coś komuś bardzo się przyda lub sprawi wielką radość.
    Dziękuję za ciepłe myśli :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przeważnie daję prezenty bez okazji, kiedy zobaczę jakąś rzecz, która mi się podoba i pomyślę, ze komuś też by się spodobała. Nie są to jakieś drogie rzeczy - przeważnie ładne, ciekawe lub funkcjonalne. Problem mam wtedy, kiedy jest "proszona" okazja i wypada mieć prezent - tak na szybko, to ciężko coś wybrać. :-)

      Usuń
  9. Od wielu lat obiecuję sobie nie dać się zaskoczyć i zaskórniakowe prezenty posiadać; udało mi się to częściowo dopiero w tym roku.
    Ale idea ze wszech miar słuszna :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze mieć jakieś duperele, zwłaszcza dla młodszych osób, bo o imieninach tych starszych to się raczej pamięta, ale można kiedyś "wdepnąć" przykładowo w imieniny córki znajomych. Czasem fajny drobiazg ratuje sytuację. :-)

      Pozdrawiam równie serdecznie :-)

      Usuń