niedziela, 11 lipca 2010

001. Moje cipióry

Nie mam żadnych zwierzątek w domu, może oprócz tych, które w formie kotletów, kiełbas i szynek pomieszkują przez krótki okres czasu w lodówce. Nie znaczy to jednak, że nie zauważam piękna przyrody w postaci przelatującej od czasu do czasu dzikiej fauny, a przynajmniej niektorych jej przedstawicieli.

Kilka dni temu zachciało mi się przejść do Tesco, czynnego całą dobę po piwo, choć piwo było jedynie pretekstem do określenia kierunku spaceru. O godzinie pierwszej w nocy temperatura jest taka, że każdy czuje się rześko i swobodnie, zwłaszcza wtedy, kiedy musiał wcześniej pracować intensywnie przez kilka godzin we wszechogarniającej duchocie i upale.

Wybrałem drogę między nowo budowanymi budynkami i częściowo przez pola, a raczej nieużytki (teren zostawiony pod przyszłą drogę łączącą duże dzielnice). Na trawniku przy domach, oddanych do użytku mniej więcej rok temu urzędował jeż, wyżerając na skoszonej trawie jakieś chrząszcze, których w tym roku u mnie dostatek. Ciekawym faktem jest to, że latają one całymi stadami (trzeba się opędzać i uważać, żeby który nie wpadł do oka) jedynie tuż po zachodzie słońca, kiedy jest okres w moim dzieciństwie zwany "szarówką". Przedtem i po zapadnięciu zmroku są niewidoczne - a przynajmniej nie latają.

Przy domach budowanych na obrzeżach dzielnicy przez drogę przemknęła łasica (jestem pewien na 99%, że była to właśnie łasica). W drodze powrotnej zauważyłem zająca, pomykającego dziarsko przez parking i stającego co kilkanaście metrów. Nie miałem ze sobą aparatu, ale nawet gdybym miał, to jedyna fotka, która by wyszła to byłaby ta z jeżem, ze względu na ograniczoną możliwość tego zwierzęcia do "zmykania". :-)

Natomiast inne zwierzęta obserwuję w dzień. Pod okapem dachu przy kuchennym oknie zadomowiły się jaskółki. Co roku gniazda są przez spółdzielnie usuwane i co roku powstają nowe. Czyżby znaczyło to, że mieszkam w spokojnej okolicy?

W bloku stojącym naprzeciw mojego w szybie wentylacyjnym uwiły sobie gniazdo pustułki.


Jest to ptak pod ochroną i choć widoki z mojego okna cieszą młodszą odnogę od piekła, to jednak zdaję sobie sprawę z tego, że nikt nie jest szczęśliwy, mając ptasie gniazdo za warstwą desek i płyty gipsowej (ptaki wydziobały plastikowe kratki i mieszkają między dwiema warstwami pokrycia dachowego, wyrzuciwszy stamtąd izolację - czyli wełnę mineralną).

Bardzo ciekawie wyglądała nauka latania młodych pustułek - a wylęgło się ich trzy. Jedno z rodziców siedziało na podeście przy kominie a młode, po kolei usiłowały doń dolecieć w górę połaci dachu. Śmiesznie wyglądało, kiedy trzepocąc skrzydłami przemieszczały się w górę, a kiedy zabrakło sił, zsuwały się po dachu do pozycji startowej.

U mnie w wentylacji okiennego wykuszu gniazdo uwiły sobie gołębie. Nie jest miło być budzonym codziennie przed czwartą rano przez pisk i tłuczenie w deski. Na szczęście kiedy tylko skończy się sezon lęgowy otwory wentylacyjne zostaną zabezpieczone metalowymi kratkami (plastik się starzeje i po kilku latach ptaszydła i tak go by wydziobały). Na dachu oprócz gołębi urzędują też wrony i kawki. Tylko ze względu na pustułki wróbli w okolicy jakby mniej.

Fajnie żyć na łonie przyrody - trochę gorzej z myciem zapaskudzonych okien dachowych. :-)

2 komentarze:

  1. Dzień dobry.
    Piękne zdjęcie w czołówce.
    Jeże często w Twoich stronach widuję, tzn. dzielnica inna, miasto to samo - widać klimat im służy, a może ludzie mniej agresywni?...
    Pozdrawiam i życzę twórczego zasiedzenia w nowym miejscu

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Srebrzysta! Niedługo to miejsce zostanie zabudowane nowoczesnymi budynkami. Niechby choć, przez wzgląd na tradycję i poczucie piękna, pozostawili kształt fasad nawiązujący do stojących tam przed wojną spichlerzy to w środku mogą sobie urządzać nowoczesne i zaawansowane technologicznie cuda.

    Jak znam życie wystawią tam coś nowoczesnego, pasującego jak pięść do nosa i nie mającego nic wspólnego z klimatem starego Gdańska. Jeże w dzielnicach o niedużym natężeniu ruchu w nocy mają się całkiem nieźle. Czasem można takiego spotkać w dzień hasającego po przydomowych ogródkach lub jakichś krzakach - ale na pewno nie w takim upale. ;-))) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń